Krótkie oświadczenie prezesa PiS o godz. 14 nie zawierało słowa odniesienia do sprawy, którą w poniedziałek opisywała „Rzeczpospolita". Marek Falenta w ujawnionym przez nas wniosku wprost pisał, że jeśli nie zostanie ułaskawiony przez prezydenta Andrzeja Dudę, ujawni mocodawców afery taśmowej z PiS. W tym ludzi najbliższych prezesowi Kaczyńskiemu.
Lider obozu władzy nie skomentował tych informacji, które zdominowały w poniedziałek rano polityczną dyskusję w Polsce. Zamiast tego mówił o wyjazdowym posiedzeniu Klubu PiS i o tym, że rząd nie wprowadzi w Polsce podatku katastralnego.
„Ekstaza w Platformie, KE i mainstreamie. Falenta przestępca, który jeszcze niedawno był potępiony, nagle stał się wiarygodny"– napisała za to na Twitterze Beata Mazurek, odchodząca rzecznik PiS. Taktyka PiS to na razie unikanie „podgrzewania" sprawy ponad miarę. Dlatego nie odniósł się do niej lider PiS. To ma sprawić, że temat zgaśnie sam z siebie.
Do informacji przekazanych przez Falentę odniosła się za to Kancelaria Prezydenta. – Wniosek o ułaskawienie Marka Falenty będzie procedowany zgodnie z ogólnymi zasadami – mówił na konferencji prasowej Krzysztof Szczerski, szef gabinetu prezydenta. W oświadczeniu poinformowano też, że w tej sprawie Paweł Mucha, wiceszef Kancelarii Prezydenta, skierował do Prokuratury Krajowej wniosek o dokonanie oceny prawnokarnej pisma Falenty.
Opozycja: To spójne
Opozycja uznaje list Falenty za potwierdzenie stawianych od lat tez, że afera taśmowa miała ścisły związek z PiS. Nasi rozmówcy podkreślają, że kawałki układanki zaczynają do siebie pasować. – Ma istnieć ukryte nagranie, w którym Morawiecki chwali się przepisywaniem majątku na słupy. To, co mówi Falenta, jest spójne z tym, co zeznał jeden z kelnerów w postępowaniu karnym – mówi „Rzeczpospolitej" Krzysztof Brejza z Platformy Obywatelskiej. Nawiązuje do fragmentu listu Falenty, w którym ten twierdzi, że istnieje nieupublicznione do tej pory nagranie z udziałem premiera.