Czy obce służby specjalne mogły stać za nagrywaniem polityków i VIP-ów w warszawskich restauracjach? Chociaż wydawało się, że zarzucono badanie tego wątku w jednej z najgłośniejszych afer ostatnich lat, to tak nie jest. Jak ustaliła „Rzeczpospolita", od dwóch lat toczy się śledztwo w tej sprawie.
Duży kaliber
Na trop tej sprawy wpadliśmy przypadkiem, interesując się sprawą kasacji od wyroku Marka Falenty. Co odkryliśmy?
Czytaj także: Czy Sąd Najwyższy podważy wyrok na Falentę?
W połowie lipca tego roku wydział postępowań karnych Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wystąpił do Sądu Najwyższego o wypożyczenie akt osądzonej sprawy przeciwko m.in. Markowi Falencie, skazanemu za zlecanie podsłuchów w restauracjach. Ma je Sąd Najwyższy, bo Falenta w listopadzie złożył kasację. Jak ustaliła „Rzeczpospolita", Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie dostała ich tylko dlatego, bo zabrał je sąd apelacyjny, który rozpatruje zażalenie na koszty procesu.
Agencja musiała podać powody wypożyczenia akt – wskazała toczące się postępowanie w sprawie szpiegostwa. Prowadzi je – jak ustaliliśmy – Mazowiecki Wydział do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie.