Marek Falenta nie przedstawił dowodów jakoby w za aferą podsłuchową - jak twierdzi - brali udział ludzie związani z PiS, a prokuratura ich nie zażądała. Odmówiła także podjęcia umorzonego śledztwa w sprawie "zorganizowanej grupy przestępczej" czego chciał mec. Roman Giertych (pełnomocnik pokrzywdzonych w aferze taśmowej) - dowiedziała się „Rzeczpospolita".
To zamyka możliwość zweryfikowania sensacyjnych informacji, które ujawnił w listach Falenta. I poznania całej prawdy o podsłuchach.
Listy z Hiszpanii
10 czerwca „Rzeczpospolita" ujawniła jeden z listów zatrzymanego w Hiszpanii Marka Falenty, biznesmena skazanego za zlecanie podsłuchów w restauracjach do prezydenta Andrzeja Dudy w którym grozi, że ujawni prawdę jak naprawdę było z podsłuchami w „Sowie i przyjaciołach". Proszę potraktować ten list jako ostatnią szansę na porozumienie się ze mną. Nie zamierzam umierać w samotności. Ujawnię zleceniodawców i wszystkie szczegóły" – napisał Falenta. W listach podał wiele szczegółów dotyczących dealu z PiS, który miał za zadanie obalić rząd PO-PSL.
Komentarz Wojciecha Tumidalskiego: Komu milczenie Falenty jest na rękę?
Artykuł wywołał burzę. Bogdan Święczkowski, prokurator krajowy zapewniał w Sejmie, że prokuratura wezwie Falentę by złożył wyjaśnienia. Jak ustaliła „Rzeczpospolita" - tak się jednak nie stało, i już nie stanie. Falencie nie złożył wyjaśnień w sprawie listów. Dlaczego?