Po nominacji partii lewicowych dla Roberta Biedronia jako ich kandydata na prezydenta znamy już właściwie skład wszystkich najważniejszych osób ubiegających się o ten zaszczytny urząd (poza reprezentantem Konfederacji). Czas zatem na ocenę ich szans.
Zdecydowanym faworytem jest Andrzej Duda. Prowadzi we wszystkich rankingach i to ze sporą przewagą nad drugą w wyścigu, Małgorzatą Kidawą-Błońską. To oni stanowią czoło peletonu, a pozostali zawodnicy będą tylko tłem dla ich pojedynku. Choć tłem ważnym i, być może, rozstrzygającym w drugiej turze.
Rachunki kandydatów
Notowania obecnego prezydenta są składową dwóch czynników – jego osobistej popularności oraz popularności jego macierzystej partii. To drugie odróżnia go od Bronisława Komorowskiego, który choć sam był lubiany przez Polaków, to w 2015 roku reprezentował formację oddającą władzę. W przypadku Dudy sprawa ma się zupełnie inaczej, bo PiS nadal dominuje, i to znacząco, pośród polskich partii politycznych. Dlatego pocieszanie się przez opozycję, że „przecież Bronek też był lubiany przez 70 proc. Polaków” ma znaczenie raczej terapeutyczne, a nie polityczne. Wprowadzają tak twierdzących w błąd.
Obecny prezydent wygra zatem zdecydowanie pierwszą turę – gwarantuje mu to zarówno jego osobisty urok, działający na dużą część wyborców, jak i popularność PiS, którego był i będzie oficjalnym kandydatem. Ale to, co stanowi o jego sile w pierwszej turze, będzie jego przekleństwem w drugiej. Duda tak się mocno przyspawał do partii Jarosława Kaczyńskiego, że ciężko będzie mu przed drugą turą przekonać znaczące odłamy elektoratu, że tak naprawdę to nie ma afiliacji partyjnej.
Przeczytaj także: Sondaż: 44 proc. dla Dudy, 37,3 proc. dla PiS