Lekarze z Zakładu Neurofizjologii będą pracowali w szpitalu jeszcze tylko cztery tygodnie. Potem odejdą, bo nie zgadzają się na przyłączenie do Kliniki Neurochirurgii.
Takie przekształcenie zaproponowała na początku marca dyrektor lecznicy Ewa Marzena Pełszyńska. Zawiadomiła szefową neurofizjologii, że „nie widzi potrzeby funkcjonowania zakładu (...) jako oddzielnej jednostki”.– Z samodzielnego zakładu, który zajmuje się prawie 1,5 tys. pacjentów, staniemy się jedynie pracownią przy jednej z klinik szpitala – wyjaśnia szefowa zakładu dr Ludmiła Czarkwiani-Woźniakowska.
Według prof. Tadeusza Baci, który w 1957 roku zakładał pracownie neurofizjologii w szpitalu przy Banacha, takie przekształcenie oznacza utratę prestiżu. – W całej Europie neurofizjologia jest wyodrębniona z neurochirurgii – mówi profesor. I dodaje, że pracownicy zakładu po przekształceniu w pracownię stracą możliwość robienia samodzielnych badań.
Obecnie Zakład Neurofizjologii współpracuje z oddziałami ortopedycznymi (w czasie operacji kręgosłupa neurofizjolog sprawdza, czy nie został on uszkodzony), neurochirurgami i laryngologami. Lekarze z zakładu specjalizują się w badaniach EMG oraz EEG, czyli rozpoznają choroby układu nerwowego. Rocznie tych ostatnich wykonywanych jest ponad dwa tysiące.
Zakład, mimo że przyjmowało w nim jedynie dwóch lekarzy, należał do jednych z najbardziej dochodowych w borykającym się z ogromnym zadłużeniem szpitalu.