[b]RZ: Z sondażu „Rz” wynika, że Polacy są za zaostrzeniem kar za jazdę po pijanemu. Czy zmniejszyłoby to liczbę pijanych kierowców?[/b]
[b]Janusz Popiel:[/b] W Polsce największym problemem jest nie tyle kodeks karny, ile wyroki orzekane przez sądy. Z naszych badań wynika, że za jazdę po pijanemu orzekane są kilkumiesięczne kary pozbawienia wolności w zawieszeniu albo grzywny do tysiąca złotych – a więc kary niezbyt dotkliwe. W polskim kodeksie karnym grzywna może wynieść nawet do 720 tysięcy złotych. Gdyby takie kary orzekano, odstraszałoby to od siadania za kierownicę po kieliszku. Około 17 procent zatrzymywanych pijanych kierowców to recydywiści. Na dodatek tylko ok. 40 proc. tych kar finansowych jest rzeczywiście ściąganych.
[b]Dlaczego?[/b]
Sądy nie starają się ustalić, jakie rzeczywiście dochody ma sprawca. Gdy w końcu odbywa się rozprawa, okazuje się, że nie zarabia, a wszystko co miał, już dawno przepisał na rodzinę. W odczuciu społecznym to niesprawiedliwe, że sąd przejmuje się sytuacją finansową sprawcy, a nie bierze pod uwagę, jakie koszty ponosi rodzina ofiary, która na przykład wymaga intensywnej rehabilitacji.
[b]Był pomysł zatrzymywania samochodu, ale Sąd Najwyższy orzekł, że jest on niezgodny z prawem. [/b]