Błędne było już założenie dyskusji, dokuczał też brak jakiejkolwiek wizji obecnych dysponentów na zagospodarowanie miejsca. Nie wystarczy zaprosić bowiem nawet najprężniejszych animatorów, ludzi z pomysłami i liczyć, że będą nimi sypać tak obficie, aż zmartwychwstanie legendarny lokal. Owe pomysły, konkretne rozwiązania, to ich największy, niekiedy jedyny, kapitał. Nic dziwnego, że niechętnie się nim dzielą na forum publicznym.
Debata sprowadziła się więc do ogólnych, dość chaotycznie wygłaszanych opinii. Pozostaje nadzieja, że urząd dzielnicy Śródmieście wyłowi najsensowniejsze. Nie ma innego wyjścia, bo to niezwykłe miejsce powinno tętnić życiem. Nawet jeśli mają być to tylko trzy lata, „najlepszy lokal w mieście“ (cytat z dyskusji) nie może stać pusty. To grzech, że od kilku lat miasto nie generuje tu zysków, jeszcze większy będzie, jeśli zaniedba ideę, by choć na chwilę tchnąć tu ducha kultury.
Można to zrobić. Wystarczy sprawę opatrzyć etykietką „priorytet“, powołać w trybie pilnym radę programową złożoną z członków organizacji, które przedstawią najciekawsze pomysły na funkcjonowanie Cafe Nowy Świat. Rada wyłoni menadżera-kuratora i zacznie działać. Nawet na zasadzie pojedynczych, ale częstych eventów.
Spacerując po dwóch piętrach abstrakcyjnie pustych przestrzeni kawiarni, słyszałem już poranny gwar biorących udział w dyskusji studentów i wieczorne jazzowe improwizacje. Widziałem dynamicznie działającą galerię i kino nocne, serwujące filmy, których nigdzie indziej nie grają. Zobaczyłem Nowy, kulturalny, Świat. Mam nadzieję, że nie tylko ja.
PS. Dziwię się, że urzędnicy nie zaprosili na debatę walczącego o lokal spadkobiercy. Może jego obecność wyjaśniłaby, dlaczego tak chętnie chcą powierzyć lokal pozarządowcom.