Ponumerowani nihiliści

Wtorkowy koncert Slipknot jest wydarzeniem, którego uczestnikiem być warto. Cóż z tego, że trzeba będzie się zmierzyć z akustyką Hali Torwar, odbijać od dziesiątek skaczących opętańczo długowłosych mężczyzn czy sterroryzować narząd słuchu olbrzymią dawką aplikowanych bezlitośnie gitar.

Publikacja: 05.06.2009 12:30

Patrząc na Slipknot, można dojść do wniosku, że wysłannicy piekła właśnie dotarli na Ziemię. Słuchan

Patrząc na Slipknot, można dojść do wniosku, że wysłannicy piekła właśnie dotarli na Ziemię. Słuchanie muzyki grupy tylko w tym sądzie utwierdza

Foto: Materiały Promocyjne

To jeden z ciekawszych zespołów, jakie przyniósł nam współczesny metal. Obrósł przy tym zbyt wieloma stereotypami, by móc w pełni go docenić.

Pierwszy mit dotyczy rapmetalowego charakteru grupy. Co prawda etatowym jej członkiem jest szurający płytami didżej, muzycy współpracowali z królem rapowych kontrowersji Necro, trzeci zaś studyjny album pt. „Vol.3 – The Subliminal Verses” wyprodukował im Rick Rubin, współzałożyciel hip-hopowej potęgi Def Jam. Ale... wrzaskliwy i intensywny Slipknot większość właścicieli szerokich spodni przerazi. To nie drugie Limp Bizkit. Na szczęście.

Drugą nadinterpretacją jest etykietka formacji z prowincji. 200-tysięczne Des Moines nie ma może najmocniej rozwiniętej sceny w Stanach, ale to jednak stolica stanu Iowa, sporymi fragmentami bardziej wielkomiejska od Warszawy. Jeżeli artyści przedstawiają więc słuchaczom historie pełne krwi, wulgaryzmów, nienawiści i samotności, to małomiasteczkowa nuda nie jest wcale żadnym wytłumaczeniem. To nie subkultura emo. I dobrze.

Trzeci zarzut koncentruje się na wizerunku. Ten ma tuszować rzekomo nijakość repertuaru. Ale raczej go dookreśla. Ukryci za makabrycznymi maskami i kombinezonami muzycy zamiast nazwisk używają numerów. Kreują obłęd, w którym niewiele jest z groteski Insane Clown Posse, za to wiele z anarchistycznego rysu Jokera w kreacji Heatha Ledgera. Koniec końców grają doskonale – wściekle i nieprzystępnie podczas zwrotek, zaskakująco melodyjnie w refrenach, gustując w riffach, po których trudno złapać oddech i hipnotycznej pulsacji sekcji rytmicznej a la Rage Against The Machine.

Po blisko półtorej dekady w branży koncert Slipknot uważany jest za rewelację. Kto widział choćby kawałek show w London Arena, nie będzie się zastanawiał nad rezerwacją biletu u nas.

[i]Slipknot, Torwar, ul. Łazienkowska 6a, bilety: 125 zł, rezerwacje: [link=http://www.eventim.pl]www.eventim.pl[/link], wtorek (9.06), godz.18[/i]

To jeden z ciekawszych zespołów, jakie przyniósł nam współczesny metal. Obrósł przy tym zbyt wieloma stereotypami, by móc w pełni go docenić.

Pierwszy mit dotyczy rapmetalowego charakteru grupy. Co prawda etatowym jej członkiem jest szurający płytami didżej, muzycy współpracowali z królem rapowych kontrowersji Necro, trzeci zaś studyjny album pt. „Vol.3 – The Subliminal Verses” wyprodukował im Rick Rubin, współzałożyciel hip-hopowej potęgi Def Jam. Ale... wrzaskliwy i intensywny Slipknot większość właścicieli szerokich spodni przerazi. To nie drugie Limp Bizkit. Na szczęście.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!