Jestem typem podmiejskim i częściej niż w klubie czy kawiarni można mnie spotkać w parku lub lesie – mówi Grabowska.
Jej rodzina od pokoleń mieszka w stolicy, ona sama zaś kilka lat temu uciekła poza miasto. Po pracy ceni sobie spokój, który osiąga w otoczeniu lasów. Tu ładuje sobie baterie na następny dzień. Na co dzień lubi jednak mobilizującą energię miasta i fakt, że wszystko jest tu na wyciągnięcie ręki: od kawiarni po księgarnie. Choć biuro fundacji, którą prowadzi, mieści się przy Nowym Mieście, jednak znajduje się daleko od pędu centrum stolicy.
[srodtytul]Do kina i po książkę[/srodtytul]
Grabowska codziennie pracuje nad rozszerzeniem kulturalnej oferty stolicy. Dzięki fundacji Filmowa Warszawa przybywa u nas sal projekcyjnych. Ostatnio pojawiło się kino Elektor w Mazowieckim Centrum Kultury na ulicy Elektoralnej, a kilka miesięcy temu – Alchemia na Starym Mieście.
– Alchemia już teraz jest szczególnym punktem w Warszawie. Dla ludzi, którzy cenią sobie dobrą sztukę, to miejsce kultowe. Mnie to kino jest bliskie ze względu na repertuar – jako jedno z nielicznych, poza Muranowem, wyświetla filmy wysmakowane, niekomercyjne, przede wszystkim europejskie – mówi z przekonaniem. W Alchemii pojawiają się produkcje, które z prędkością meteorytu przemknęły przez inne kina. Tu można nadrobić zaległości, a na ciekawych przeglądach obejrzeć filmy rosyjskie, czeskie, francuskie i niemieckie.