Reklama

Czystek w Pałacu nie będzie

Zgodnie pokierujemy Kancelarią do chwili wyboru nowego prezydenta – mówią Jacek Michałowski i Jacek Sasin

Publikacja: 22.04.2010 22:00

Czystek w Pałacu nie będzie

Foto: ROL

Czyja jest dziś Kancelaria Prezydenta? Czy śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, czy pełniącego jego obowiązki marszałka Bronisława Komorowskiego?

Jacek Michałowski, p.o. szefa Kancelarii Prezydenta:

Powiedziałbym, że nie jest ani jednego, ani drugiego. Jest to kancelaria, która czeka na nowego prezydenta.

Jeśli widać, że taka była wola śp. prezydenta Kaczyńskiego, to order będzie nadany

Jacek Sasin, zastępca szefa Kancelarii Prezydenta:

Reklama
Reklama

Znajdujemy się w sytuacji, której nigdy jeszcze nie było, czyli śmierci prezydenta w czasie pełnienia funkcji. Również śmierci części wysokich urzędników tej kancelarii. Musimy zapewnić wypełnianie zadań w okresie przejściowym. Jesteśmy w mieszanym składzie. Są nowe osoby mianowane przez marszałka – szef BBN, pan minister Michałowski oraz ci, którzy nie zginęli ze starego grona z kierownictwa Kancelarii. Nawet gdybyśmy nie chcieli, to musimy w jakiś sposób przez dwa i pół miesiąca wspólnie pokierować Kancelarią.

J.M.:

Musimy to zrobić po pierwsze ze względu na konstytucję, po drugie ze względu na pamięć o prezydencie Kaczyńskim i ze względu na nasz obowiązek wobec państwa.

Kto nią teraz rządzi? Bo wygląda, że decyzje personalne podejmuje nowy szef, a minister Sasin odpowiada wyłącznie za pogrzeby.

J.M.:

Do tej pory podjąłem jedną prawdziwą decyzję personalną. Oprócz tego przyszło na te dwa i pół miesiąca ze mną dwóch asystentów. Jedyna decyzja personalna, którą podjęliśmy, to powierzenie szefostwa Biura Kadr i Odznaczeń Pawłowi Zołoteńkiemu, byłemu doradcy śp. ministra Władysława Stasiaka. Biuro Kadr i Odznaczeń bez dyrektora nie może funkcjonować.

Reklama
Reklama

J.S.:

Potwierdzam, że była tylko jedna decyzja personalna i była uzgodniona między nami.

J.M.:

Nie planuję żadnych innych decyzji kadrowych. To nie jest moja rola, to będzie rola nowego szefa kancelarii pod rządami nowego prezydenta.

Pracownicy się boją, że gdy skończy się żałoba, zaczną się czystki.

J.M.:

Reklama
Reklama

Nie będzie żadnych czystek.

A co z doradcami prezydenta?

J.M.:

Doradcy zakończyli swoją pracę zgodnie z umowami. W tej chwili już zacząłem rozmawiać z nimi. Pytam ich, na jakim etapie są sprawy, które prowadzili.

J.S.:

Reklama
Reklama

Konstruując umowy z doradcami, nikomu nie przyszło do głowy, że misja prezydenta może się zakończyć w tak nagły i niespodziewany sposób. Było czymś naturalnym, że doradca jest zatrudniony na czas sprawowania funkcji przez osobę, której doradza. W normalnym wypadku umowy powinny wygasnąć wraz z zakończeniem misji – czy to w tym roku, czy za kolejne pięć lat. I tak doradcy planowali też swoją pracę. Mają pootwierane projekty.

Ich umowy nie kończą się w chwili zaprzysiężenia nowego prezydenta?

J.M.:

Na początku pojawiła się taka interpretacja. Ale prawnicy obejrzeli umowy i stwierdzili, że sformułowanie „na czas sprawowania urzędu” jest rozstrzygające. Przedstawimy propozycje umów z osobami, które muszą zakończyć swoje projekty.

Był problem z niewręczonymi odznaczeniami.

Reklama
Reklama

J.M.:

Marszałek wyraźnie mi powiedział, że wszystkie wnioski w sprawie orderów, które nawet niekoniecznie zostały podpisane, ale były określone jako „do realizacji”, będą zaakceptowane. Jeśli widać, że taka była wola śp. prezydenta Kaczyńskiego, to dany order będzie nadany. W pozostałych sytuacjach będzie to już decyzja marszałka.

Szczególnie ważna była kwestia odznaczeń dla działaczy rosyjskiego Memoriału.

J.M..:

Z tego co wiem, one są rzeczywiście podpisane. Mam nadzieję, że będzie możliwość wręczenia ich 9 maja.

Reklama
Reklama

J.S.:

Jeśli decyzja prezydenta została podjęta w formie pisemnej, to sprawa jest oczywista. Ale bardzo ważna jest deklaracja, którą złożył pan minister przed chwilą.

Były przedkładane prezydentowi listy osób do odznaczenia. Zostały przygotowane przez Biuro Kadr i Odznaczeń i przedłożone prezydentowi. I prezydent na takiej liście pisał „zgoda”. Czasami dopisywał i zmieniał własnoręcznie wysokość odznaczenia. Nie jest to jeszcze w rozumieniu prawa akt prawny, ale wola prezydenta była wyraźna.

Jak wyglądał pierwszy tragiczny dzień, kiedy pan tu przyszedł? Urzędnicy byli zaskoczeni. Proponowali, aby to minister Sasin pełnił funkcję szefa Kancelarii.

J.M.:

Pamiętam, że rozmawiałem z marszałkiem przez telefon. Powiedział, żebym przyjechał. Zapytał, czy w razie czego podejmę się takiej funkcji. Potem przyjechałem powtórnie i przyszliśmy tutaj. Muszę powiedzieć, że mi się to zaciera. To były tak wielkie emocje. Pan pamięta, panie ministrze?

J.S.:

Nie uczestniczyłem w spotkaniu z marszałkiem Komorowskim. W tym czasie byłem w Smoleńsku. Wróciłem dopiero wieczorem tej soboty.

Jak wyglądało pana pierwsze wejście do Kancelarii?

J.M..:

Dla mnie było strasznie trudne. Zaprowadzono mnie do gabinetu ministra Stasiaka i dostałem informację, że tu jest nowy laptop i tu proszę usiąść. Zaprotestowałem, powiedziałem, że nie jestem w stanie siąść na tym miejscu. Poszedłem do pomieszczeń Biura Administracyjnego. Powiedziałem, że ja na razie tu siądę. I tu jestem.

A pierwsze zetknięcie z pracownikami? Zetknął się pan z nieufnością?

J.M.:

Przez dziesięć lat byłem urzędnikiem państwowym. Jest tu wiele osób, z którymi znam się od dawna. Nie miałem poczucia, że ktoś jest źle do mnie nastawiony. To, co było dla mnie dojmujące, to moment, gdy zobaczyłem sekretariaty, tam płaczące panie, świeże kwiaty w miejscu, gdzie pracowali ci, co zginęli. To było naprawdę chwytające za gardło.

A teraz?

J.M.:

Jest już lepiej. Pan minister Sasin wziął na siebie wszystko, co było związane z pogrzebem, ze sprawami osób, które zginęły. Pojechał do Rosji. Byłem i jestem pełen podziwu. Moja rola jest taka, jak ją określił marszałek – łącznika między nim a Kancelarią.

Kancelaria działa?

J.M.:

Nie działa tak, jak działała wcześniej. Ale działa. Nie mamy żadnego opóźnienia, jeśli chodzi o sprawy konstytucyjne. Wszystkie dokumenty, które powinny być podpisane, są podpisywane. Mam wrażenie, że z panem ministrem Sasinem dobrze się nam współpracuje.

J.S.:

Byłbym nieuczciwy, gdybym w tej chwili coś złego powiedział tutaj o panu ministrze. Mówię to też kolegom i ministrom, którzy pytają o to, co się dzieje w Kancelarii.

Natomiast było niezręcznością szybkie działanie marszałka w pierwszy dzień. Także powołanie w niedzielę (nowego p.o. szefa Kancelarii – red.). Niezwykle nadzwyczajne. Dało asumpt do myślenia, że są to działania nastawione na szybkie przejęcie władzy w Kancelarii.

Poza tym wiele osób podnosiło, że działo się to w momencie, kiedy jeszcze nie było zidentyfikowane ciało pana ministra Stasiaka. To było niezręczne.

Ale odrywając się od tego, muszę stwierdzić, że jesteśmy obaj w stanie zgodnie doprowadzić Kancelarię do tego momentu, kiedy pojawi się nowy prezydent.

J.M.:

Do mnie też dotarły opinie dotyczące decyzje z pierwszego dnia. Ale konstytucja mówi jasno, że marszałek musi podjąć określone działania. Zrobił to, co uważał za najbardziej właściwe. Szef Kancelarii zginął, a jego zastępcy nie było w kraju. Wziął człowieka, do którego ma zaufanie i zna jego wieloletnie doświadczenie w administracji. Z naturalnych powodów łatwiej jest mi kontaktować się z marszałkiem Komorowskim.

Czyja jest dziś Kancelaria Prezydenta? Czy śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, czy pełniącego jego obowiązki marszałka Bronisława Komorowskiego?

Jacek Michałowski, p.o. szefa Kancelarii Prezydenta:

Pozostało jeszcze 98% artykułu
Reklama
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Wydarzenia
Zrobiłem to dla żołnierzy
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Reklama
Reklama