Marszałek Bronisław Komorowski odebrał w sobotę z rąk majora Aleksandra Koronczika znalezione przez niego godło Polski pochodzące z prezydenckiego Tu-154 M. Do uroczystego przekazania doszło podczas zorganizowanego na cześć Rosjan przyjęcia w polskiej ambasadzie. [wyimek][b][link=http://www.rp.pl/artykul/2,473224_Zwyciestwo__ktore_ma_laczyc.html" "target=_blank]Więcej[/link] o obchodach rocznicowych w Moskwie[/b][/wyimek]
Emerytowany major lotnictwa Aleksander Koronczik w galowym mundurze i białych rękawiczkach złożył praktycznie nietknięte polskie godło na ręce marszałka. Ten, dziękując, nazwał je „śladem po katastrofie i pamiątką po niedokończonej polskiej pielgrzymce do grobów katyńskich”. Ambasador RP w Rosji Jerzy Bahr określił godło mianem relikwii, uznając za wstrząsający fakt, że udało się je odnaleźć.
Orzeł wróci do Polski przez Smoleńsk i Katyń, gdzie Komorowski wraz z polską delegacją udał się w niedzielę po południu, by złożyć wieńce na miejscu katastrofy i katyńskich grobach. – Chcemy wbrew złemu losowi dokończyć tę wizytę polskiego prezydenta i Polaków – podkreślił marszałek.
Godło wisiało w prezydenckiej salonce w tupolewie, który rozbił się 10 kwietnia pod Smoleńskiem. Major Koronczik, pracownik lotniska Siewiernyj, który znalazł je na miejscu tragedii, [link=http://www.rp.pl/artykul/182403,467385_Godlo_ocalalo_z__katastrofy_.html" "target=_blank]poinformował o tym „Rzeczpospolitą”[/link], deklarując, że pragnie przekazać godło polskim władzom.
Po naszej publikacji z byłym pilotem skontaktowało się polskie MSZ, został też zaproszony na sobotnie uroczystości. – Byłem bardzo wzruszony – opowiadał Koronczik po ceremonii. – Mam poczucie, że zrobiłem to, co należało zrobić.