[b]Można pogodzić zawód tenisistki z nauką?[/b]
Myślę, że tak. Robię to za pośrednictwem Internetu. Mogę dopasować naukę do wolnego czasu. Na razie zdobyłam w ten sposób dyplom amerykańskiej szkoły średniej. Teraz chcę tak samo studiować. Interesuje mnie biznes albo podobny kierunek.
[b]Czemu pani lubi Agnieszkę Radwańską?[/b]
Bo jest otwartą dziewczyną, wesołą, nigdy nie siedzi w jednym miejscu, nie jest nudna, zawsze coś się z nią dzieje. Zawsze też mamy o czym pogadać.
[b]Na korcie jest raczej chmurna, skupiona na grze...[/b]
Poza nim jest całkiem inna. Trzeba ją zobaczyć na gali WTA w Miami.
[b]Źle, że nie gra w Warszawie?[/b]
Każda zawodniczka ma swój plan.
Nie chcę w to głęboko wchodzić, w takich sprawach decyduje się samemu.
[b]Jaki jest podział ról w rodzinie wobec pani kariery?[/b]
Tata od zawsze mnie trenował i wszędzie ze mną jeździ. Mama raczej kibicuje, ale jak jest na turnieju, to wypierze rzeczy, ugotuje, stworzy dom. Brat ma swoją karierę piłkarską, ale zawsze mi kibicuje.
[b]Nie ma pani wrażenia, że w damskim tenisie jest dziś za mało finezji?[/b]
To się zmienia. Oprócz siły trzeb mieć do wygrywania i głowę, i technikę.
[b]Nie widzi pani gróźb dla tenisa, myślę o dopingu albo nielegalnych zakładach?[/b]
Myślę, że nie ma wielkiego dopingu w tenisie. Zakłady – nie wiem. Nigdy nie zdarzyło się, by ktoś chciał zapłacić mi za mecz. Nie wydaje mi się, że to jest problem.
[b]Pomysły WTA na atrakcyjne rozgrywki podobają się pani?[/b]
Zmieniłabym trochę regulaminy dla najlepszej dziesiątki, zwłaszcza zniosłabym przymus grania w wyznaczonych turniejach. Inne sprawy: jastrzębie oko, podpowiedzi trenerów mi się podobają. Z tenisa można zrobić show.
[b]Wspomnienie pierwszego finału US Open wciąż jest silne?[/b]
Tak. Chociaż finał z Kim Clijsters przegrałam, to mam dobre wspomnienia. To był mój świetny turniej, chciałabym przynajmniej kilka razy go powtórzyć.
[b]Dramatyczne skurcze podczas Masters w Dausze też pani pamięta?[/b]
Pamiętam dobrze, bo przecież wygrałam ten mecz ze Zwonariową, choć nie wiem do końca jak. Nie wiedziałam, że mam tyle siły w sobie, zobaczyłam, że można przekraczać własne granice.
[b]Czuje pani tęsknotę za życiem bez stresów, treningów, meczów i podróży?[/b]
Niczego bym nie zmieniła. Tenis dał mi bardzo dużo, zwiedziłam prawie cały świat. Naprawdę mam dobre życie.
[ramka][srodtytul]Tenis między kroplami: przerwany mecz Domachowskiej z Piter[/srodtytul]
Było mokro, ale grały. Spotkanie dwóch Polek, Marty Domachowskiej i Katarzyny Piter, było wydarzeniem dnia. Po dwóch setach jest remis i wrażenie, że kryzys Domachowskiej nie minął.
Finał eliminacji i mecze deblowe przeniesiono na osłonięte korty. Stamtąd przyszła wiadomość, że Rosjanka Anna Czakwetadze przegrała w decydującej rundzie z Bojaną Jovanovski (Słowenia) 5:7, 6:7 (4-7). Do turnieju głównego awansowały jeszcze Irina Begu (Rumunia), Cwetana Pironkowa (Bułgaria) i Grete Arn (Niemcy). Dzień wypełniły także spotkania z gwiazdami. Na Li przyznała, że nie zna przedwojennych chińskich tenisistów, Marion Bartoli tłumaczyła się z braku Francuzek w pierwszej dziesiątce świata, Jelena Dementiewa opowiadała, dlaczego nie gra podczas deszczu w szachy, a Karolina Woźniacka pochwaliła się treningiem z reprezentacją piłkarską dziennikarzy. Najlepsze grają od środy, mają czas, by porozmawiać.
—k.r.
[i]I runda: A. Bondarenko (Ukraina, 6) – R. Vinci (Włochy) 6:3, 6:1; A. Dulgheru (Rumunia) – K. Bondarenko (Ukraina) 6:3, 6:1; M. Domachowska (Polska) – K. Piter (Polska) 6:7 (3-7), 6:4 (dokończenie dziś).[/i][/ramka]