Tata uczył tenisa i Chopina

Karolina Woźniacka specjalnie dla „Rzeczpospolitej” o Polsce, duńskim księciu i koszulce od Fernando Torresa

Aktualizacja: 18.05.2010 13:51 Publikacja: 18.05.2010 00:50

Karolina Woźniacka Urodzona 11.7. 1990 w Odense. W marcu awansowała na drugie miejsce w rankingu WTA

Karolina Woźniacka Urodzona 11.7. 1990 w Odense. W marcu awansowała na drugie miejsce w rankingu WTA (obecnie jest trzecia). W zeszłym roku była w finale US Open, gdzie przegrała 5:7, 3:6 z Kim Clijsters. Zarobiła na korcie prawie 4 mln dolarów

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

[b]Rz: Dlaczego pani chce, by w Polsce mówiono Karolina Woźniacka, a nie Caroline Wozniacki?[/b]

Karolina Woźniacka: Bo tak w zasadzie się nazywam. Tak jest tutaj naturalnie.

[b]Ile jest w pani Polki?[/b]

To, że mam polskich rodziców, coś dla mnie znaczy. Czuję, że mam tę polską krew w sobie i jestem chyba pół-Polką. Myślę, że przede wszystkim widać to w moim charakterze. Gram w Warszawie po raz pierwszy i jestem ciekawa, czy kibice potraktują mnie jak swoją.

[b]Co pani najbardziej lubi w kraju przodków?[/b]

Zawsze jak przyjeżdżałam do dziadków, ujmował mnie wyjątkowy spokój dookoła, zupełnie inna atmosfera niż gdzie indziej na świecie. No i polskie jedzenie. Jest niesamowite, bardzo je lubię, kopytka, rosół, właściwie wszystko.

[b]Potrafi pani coś zrobić sama z naszej narodowej kuchni?[/b]

Za wiele to ja nie ugotuję, za to potrafię coś upiec. Ciasta, pieczywo, bardzo to lubię.

[b]Hymn polski pani zaśpiewa? Mickiewicza i Słowackiego zacytuje?[/b]

Nauczyć się tego w Danii – to było dla mnie trochę za trudne. Całego hymnu nie potrafię zaśpiewać, tylko kawałek. W tych kwestiach jednak jestem bardziej obywatelką Danii.

[b]Gra pani na pianinie, to może chociaż Chopina od czasu do czasu...[/b]

Grałam nawet całkiem dobrze, ćwiczyłam solo i na cztery ręce z koleżanką. Było fajnie, ale od kilku lat przestałam, brakuje czasu. Nie wiem, jak teraz wypadłaby ta moja gra. Bez ćwiczeń nie warto podchodzić do klawiszy. Chopina też próbowałam, tata mnie uczył, on też potrafi grać.

[b]Jak nauczyła się pani pisać po polsku? [/b]

Sama. Nie było to wcale takie trudne. Właściwie to samo przyszło. Zaczęłam od listów z polskimi dziewczynami. Na początku robiłam błędy, one mnie poprawiały i w końcu tak wyszło, że nauczyłam się pisać w miarę poprawnie.

[b]Jakie miejsca w Polsce wydają się pani ciekawe, pominąwszy strony rodzinne?[/b]

Nigdy nie byłam w Krakowie, a słyszałam, że to piękne miasto. Agnieszka Radwańska już mnie zaprosiła, tylko jeszcze nie udało mi się dolecieć.

[b]A znalazła pani swoje ważne miejsca na świecie?[/b]

Najpierw jest Nowy Jork. Trudno nie lubić miejsca, w którym wszystko można zrobić o każdej godzinie dnia i nocy. Polubiłam je od pierwszego razu. Ważny jest też Londyn, ma specyficzną atmosferę, lubię tam przyjeżdżać także dlatego, że w Londynie mieszka wiele koleżanek i kolegów. Monte Carlo – mieszkam tam od trzech lat, podoba mi się to, że jestem tak blisko morza, pogoda niemal zawsze słoneczna, często się coś dzieje. No i Kopenhaga – miasto, w którym się wychowałam. Urodziłam się w Odense, ale gdy miałam dwa lata, rodzice przeprowadzili się do stolicy Danii, więc mówię, że to moje miasto rodzinne.

[b]W jakim języku pani śni?[/b]

To zależy. Jak jestem w Polsce i dużo rozmawiam po polsku, to wtedy mam polskie sny. Jak wyjadę do Ameryki, wtedy śnię po angielsku, a jak przyjeżdżam do Danii na dłużej, to po duńsku. Łatwo mi się to zmienia. Tylko z tatą zawsze rozmawiam po polsku.

[b]Gdyby pani miała pochwalić swoją ojczyznę z paszportu, to co by pani powiedziała?[/b]

Powiedziałabym, że Dania to bardzo spokojny i bezpieczny kraj, w którym obywatel wiele dostaje od państwa. Zachorujesz, masz od razu miejsce w szpitalu, chcesz się uczyć, edukacja jest za darmo. Opieka socjalna świetna. Ludzie otwarci. Poza tym jest czysto i ładnie.

[b]No i monarchia łaskawa dla sportowców...[/b]

Tak, następca tronu książę Fryderyk bardzo interesuje się sportem, również moją karierą, dał mi stypendium, gdy miałam 11 lat, grałam z nim miksta kilka razy, widujemy się od czasu do czasu.

[b]Jak wygląda życie sławy tenisa w Danii?[/b]

Ludzie podchodzą, gratulują mi, proszą o autografy, a najczęściej tylko popatrzą i idą dalej. Jest spokojnie. Sława mi nie przeszkadza.

[b]Pani sława sięga znacznie dalej, widać to np. w Internecie, plotki w sieci pani nie denerwują?[/b]

Nie, bo nigdy ich nie czytam.

[b]Ale jedną niech pani wyjaśni, jak to było z koszulką na Gwiazdkę od Fernando Torresa?[/b]

Liverpool to moja ulubiona drużyna piłkarska, Fernando Torres i Steven Gerrard to ulubieni piłkarze, ale naprawdę nie wiem, jak to się stało, że parę dni przed świętami dostałam paczkę z koszulką Torresa, jego autografem, gratulacjami i życzeniami sukcesów. Nie mam też pojęcia, kto posłał w sieć moje zdjęcia w tej koszulce, na pewno nie ja.

[b]Sieciowe wynalazki ostatnich czasów twitter i Facebook jednak pani wykorzystuje?[/b]

Twitter tak, bo uważam, że to, co robię, jest dla kibiców interesujące.

[b]Można pogodzić zawód tenisistki z nauką?[/b]

Myślę, że tak. Robię to za pośrednictwem Internetu. Mogę dopasować naukę do wolnego czasu. Na razie zdobyłam w ten sposób dyplom amerykańskiej szkoły średniej. Teraz chcę tak samo studiować. Interesuje mnie biznes albo podobny kierunek.

[b]Czemu pani lubi Agnieszkę Radwańską?[/b]

Bo jest otwartą dziewczyną, wesołą, nigdy nie siedzi w jednym miejscu, nie jest nudna, zawsze coś się z nią dzieje. Zawsze też mamy o czym pogadać.

[b]Na korcie jest raczej chmurna, skupiona na grze...[/b]

Poza nim jest całkiem inna. Trzeba ją zobaczyć na gali WTA w Miami.

[b]Źle, że nie gra w Warszawie?[/b]

Każda zawodniczka ma swój plan.

Nie chcę w to głęboko wchodzić, w takich sprawach decyduje się samemu.

[b]Jaki jest podział ról w rodzinie wobec pani kariery?[/b]

Tata od zawsze mnie trenował i wszędzie ze mną jeździ. Mama raczej kibicuje, ale jak jest na turnieju, to wypierze rzeczy, ugotuje, stworzy dom. Brat ma swoją karierę piłkarską, ale zawsze mi kibicuje.

[b]Nie ma pani wrażenia, że w damskim tenisie jest dziś za mało finezji?[/b]

To się zmienia. Oprócz siły trzeb mieć do wygrywania i głowę, i technikę.

[b]Nie widzi pani gróźb dla tenisa, myślę o dopingu albo nielegalnych zakładach?[/b]

Myślę, że nie ma wielkiego dopingu w tenisie. Zakłady – nie wiem. Nigdy nie zdarzyło się, by ktoś chciał zapłacić mi za mecz. Nie wydaje mi się, że to jest problem.

[b]Pomysły WTA na atrakcyjne rozgrywki podobają się pani?[/b]

Zmieniłabym trochę regulaminy dla najlepszej dziesiątki, zwłaszcza zniosłabym przymus grania w wyznaczonych turniejach. Inne sprawy: jastrzębie oko, podpowiedzi trenerów mi się podobają. Z tenisa można zrobić show.

[b]Wspomnienie pierwszego finału US Open wciąż jest silne?[/b]

Tak. Chociaż finał z Kim Clijsters przegrałam, to mam dobre wspomnienia. To był mój świetny turniej, chciałabym przynajmniej kilka razy go powtórzyć.

[b]Dramatyczne skurcze podczas Masters w Dausze też pani pamięta?[/b]

Pamiętam dobrze, bo przecież wygrałam ten mecz ze Zwonariową, choć nie wiem do końca jak. Nie wiedziałam, że mam tyle siły w sobie, zobaczyłam, że można przekraczać własne granice.

[b]Czuje pani tęsknotę za życiem bez stresów, treningów, meczów i podróży?[/b]

Niczego bym nie zmieniła. Tenis dał mi bardzo dużo, zwiedziłam prawie cały świat. Naprawdę mam dobre życie.

[ramka][srodtytul]Tenis między kroplami: przerwany mecz Domachowskiej z Piter[/srodtytul]

Było mokro, ale grały. Spotkanie dwóch Polek, Marty Domachowskiej i Katarzyny Piter, było wydarzeniem dnia. Po dwóch setach jest remis i wrażenie, że kryzys Domachowskiej nie minął.

Finał eliminacji i mecze deblowe przeniesiono na osłonięte korty. Stamtąd przyszła wiadomość, że Rosjanka Anna Czakwetadze przegrała w decydującej rundzie z Bojaną Jovanovski (Słowenia) 5:7, 6:7 (4-7). Do turnieju głównego awansowały jeszcze Irina Begu (Rumunia), Cwetana Pironkowa (Bułgaria) i Grete Arn (Niemcy). Dzień wypełniły także spotkania z gwiazdami. Na Li przyznała, że nie zna przedwojennych chińskich tenisistów, Marion Bartoli tłumaczyła się z braku Francuzek w pierwszej dziesiątce świata, Jelena Dementiewa opowiadała, dlaczego nie gra podczas deszczu w szachy, a Karolina Woźniacka pochwaliła się treningiem z reprezentacją piłkarską dziennikarzy. Najlepsze grają od środy, mają czas, by porozmawiać.

—k.r.

[i]I runda: A. Bondarenko (Ukraina, 6) – R. Vinci (Włochy) 6:3, 6:1; A. Dulgheru (Rumunia) – K. Bondarenko (Ukraina) 6:3, 6:1; M. Domachowska (Polska) – K. Piter (Polska) 6:7 (3-7), 6:4 (dokończenie dziś).[/i][/ramka]

[b]Rz: Dlaczego pani chce, by w Polsce mówiono Karolina Woźniacka, a nie Caroline Wozniacki?[/b]

Karolina Woźniacka: Bo tak w zasadzie się nazywam. Tak jest tutaj naturalnie.

Pozostało 98% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!