Fajerwerki będą w drugiej turze

Sztab Komorowskiego nie potrafił wydobyć atutów tego polityka – mówi politolog Rafał Chwedoruk

Publikacja: 17.06.2010 03:15

Rafał Chwedoruk jest doktorem politologii z Uniwersytetu Warszawskiego

Rafał Chwedoruk jest doktorem politologii z Uniwersytetu Warszawskiego

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

[b]Rz: Podobała się panu kampania prezydencka? [/b]

Rafał Chwedoruk: Najbardziej spośród wszystkich od 1989 roku. Po raz pierwszy forma nie górowała nad treścią. Byliśmy świadkami merytorycznego sporu o szpitale, który zmuszał do refleksji nad komercjalizacją usług publicznych. Na dodatek kampania była znacznie mniej napastliwa niż kiedykolwiek. Nawet jeżeli ktoś atakował przeciwnika, to sprawiał wrażenie, że jest mu z tego powodu wstyd. Ucieszył mnie też fakt, że renesans przeżyły tradycyjne metody kampanii – spotkania z wyborcami, rozdawanie jabłek czy agitacja od drzwi do drzwi. To dobrze, bo taki bezpośredni kontakt z wyborcami uczy polityków pokory.

[b]Niektórzy narzekają, że kampania była nudna.[/b]

Zachodnia demokracja jest właśnie taka – nudna. My dostosowaliśmy się do tamtych standardów. Nasz system partyjny się ustabilizował. W latach 90. w czasie kampanii można było oponenta politycznego zmieść z powierzchni ziemi. Teraz to już jest niemożliwe. Poparcie dla czterech głównych kandydatów na prezydenta jest zbliżone do poparcia dla ich partii. Nasi politycy powinni przyjąć do wiadomości, że są na siebie skazani. Zresztą chyba już to wiedzą, bo w zależności od sytuacji każda z partii już współpracowała z każdą. Tak jest w dojrzałych demokracjach i u nas będzie to coraz częstsze.

[b]Co było największym zaskoczeniem kampanii?[/b]

Zamiana ról między PO a PiS. PiS z dnia na dzień został siłą spokoju, partią przewidywalną, pełną galanterii nawet wobec swoich oponentów. Natomiast PO skoncentrowała się na negatywnych aspektach kampanii. Robiła to w sposób stonowany, ale jednak prowokowała przeciwników do bardziej otwartej walki.

[b]Czy ta zamiana ról jest wiarygodna?[/b]

Tak, bo przecież ani PiS nie był ostatnio nadmiernie agresywny, ani Platforma tak bardzo umiarkowana jak starała się przekonywać społeczeństwo. Martwię się tylko, że jeżeli Bronisław Komorowski nie będzie miał wyraźnej przewagi nad Jarosławem Kaczyńskim po pierwszej turze wyborów, to PO zechce zaostrzyć retorykę swojej kampanii i odgrzać dawne spory z PiS. To by zmarnowało kapitał, jaki się pojawił po katastrofie smoleńskiej. Naprawdę miło było posłuchać debaty kandydatów na prezydenta, w której nikt nikomu nie chciał podawać nogi (jak Lech Wałęsa Aleksandrowi Kwaśniewskiemu w 1995 r. – red.), nie pytał się o tak infantylne rzeczy jak cena chleba czy pietruszki na straganie i nie opowiadał o wilczych oczach przeciwnika.

[b]Kto wypadł w tej kampanii najsłabiej?[/b]

Najbardziej przegrany jest Andrzej Olechowski, a raczej jego otoczenie, które wmówiło mu, że ma szansę być poważnym kandydatem. Słabo wypadł też Komorowski. Jego sztab nie był w stanie wydobyć atutów tego polityka: spokoju, umiaru, dystansu wobec bieżących sporów i zdolności do koncyliacji. W zamian mieliśmy festiwal lapsusów. Poza tym Komorowski niepotrzebnie wikłał się w polemiki z konkurentami. Jeżeli ktoś jest faworytem wyścigu, to podczas debaty czterech kandydatów nie powinien być najbardziej zaczepny, bo to nie jego rola.

[b]To wina kandydata czy sztabu?[/b]

Sztabu, bo nie wierzę, że do telewizyjnej debaty wkradł się jakikolwiek element improwizacji. Jeżeli Komorowski nie jest błyskotliwym polemistą, to sztab nie powinien go wikłać w polemiki. Skoro marszałek twierdził, że nie chce się z nikim procesować, to jego sztab nie powinien pozywać Jarosława Kaczyńskiego za stwierdzenie o prywatyzacji szpitali.

[b]Kto może sobie zapisać kampanię na plus?[/b]

Jarosław Kaczyński i Grzegorz Napieralski. Siła spokoju Kaczyńskiego jest bardzo konsekwentna i uwiarygadnia twierdzenie o jego przemianie. Prezes PiS dzięki tej kampanii odbudował stan posiadania PiS z 2007 roku, co jest jego ogromnym sukcesem.

[b]O Kaczyńskim krążyła opinia, że gdy otwiera usta, to partii spada poparcie. Dlaczego w tej kampanii było inaczej?[/b]

Nigdy nie zgadzałem się z tą tezą. Została ukuta na potrzeby walki między partiami. Miała dyskredytować prezesa PiS i odeszła do lamusa wraz z tą kampanią. Bo przecież Kaczyński otwiera usta, a poparcie dla niego nie spada. Zresztą on był na pierwszej linii politycznej walki w 2007 roku, gdy PiS co prawda przegrał wybory, ale przyciągnął do siebie o 2 mln wyborców więcej niż w poprzednich wyborach. Każda partia chciałaby mieć mówcę, który każdym wystąpieniem przyciąga dziesiątki tysięcy ludzi.

PiS ma dziś inny dylemat niż wystąpienia prezesa. Musi zdecydować, czy w drugiej turze kampanii podjąć ryzyko ataku na PO w imię ewentualnego zwycięstwa, czy też potraktować obecne wybory jak długofalową inwestycję, odpuścić sobie atak, aby dzięki temu do dzisiejszych 30 proc. zdeklarowanych zwolenników partii przyciągnąć przed wyborami parlamentarnymi kolejne grupy wyborców.

[b]A co z Napieralskim?[/b]

Był politykiem nieznanym większości społeczeństwa, a teraz jest znany i na dodatek zabiegają o niego politycy większych partii. Jego postawa przed drugą turą wyborów prezydenckich może mieć znaczenie dla końcowego wyniku wyścigu. Poza tym po raz pierwszy od dłuższego czasu w imieniu SLD ktoś mówił o kwestiach egalitaryzmu, darmowej służby zdrowia czy darmowej oświaty, a nie tylko wikłał się w abstrakcyjne polemiki o charakterze światopoglądowym. Pytanie tylko, czy SLD zdoła wykorzystać zgromadzony w tej kampanii kapitał, aby wybić się na samodzielność i na przykład nie poprze w drugiej turze żadnego z kandydatów, czy też uwikła się w różnego typu nieformalne zależności z PO. A od samodzielnej roli SLD zależy zablokowanie dwupartyjności w Polsce.

[b]Sztab Komorowskiego skorzystał ze wsparcia byłego premiera Włodzimierza Cimoszewicza. Czy to przyciągnie lewicowy elektorat?[/b]

Nie. Popularność Cimoszewicza jest lokalna i związana z południową częścią województwa podlaskiego, zamieszkanego przez ludność prawosławną, głównie białoruską. Jeżeli ludność prawosławna zagłosuje z powodu tego poparcia na potomka kresowej szlachty, to będzie to chichot historii.

[b]A jaki wpływ na wynik wyborów mogły mieć zagrywki Janusza Palikota?[/b]

Dla Komorowskiego raczej negatywny niż pozytywny. Happening w Lublinie, próba zakłócenia wiecu Kaczyńskiego, zostały przez wyborców źle odebrane. Przy okazji kampania ujawniła, że Palikot nie jest samotnym wilkiem, który robi, co chce, tylko działa w sposób skoordynowany z PO. Pojawił się, gdy różnica sondażowa między Komorowskim a Kaczyńskim na trwałe zmalała, co wywołało w Platformie poważny niepokój. Sprawiało to wrażenie, że został wysłany do podgrzania kampanii za wszelką cenę. A skoro mu nie wyszło, być może będzie to początek końca Palikota w dotychczasowej roli.

[b]Czy w tej kampanii może się jeszcze wydarzyć coś, co zdecydowanie przechyli szalę zwycięstwa na korzyść jednego z kandydatów?[/b]

Nie. Skoro PO rzuciła na szalę Cimoszewicza, to znak, że wyczerpała już ostatnie rezerwy. Politycy tej partii muszą zdać sobie sprawę, że jej elektorat jest już zmobilizowany i trzeba sięgnąć na zewnątrz. Zwykle czyni się to przed drugą turą wyborów, bo są to ruchy ryzykowne. Wśród wyborców PO jedynie 60 proc. jest skłonnych zaakceptować porozumienie na linii PO – SLD. A w bastionach tej partii, czyli w Gdańsku, Warszawie czy Krakowie, które zarazem były bastionami opozycji w latach 80., takie porozumienie jest nie do przyjęcia. Zwłaszcza w kręgach inteligenckich. Tak więc zagranie Cimoszewiczem jest obarczone ryzykiem zniechęcenia do Komorowskiego części elektoratu PO. W tej sytuacji nie sądzę, by Platforma postanowiła sięgnąć po jeszcze jedną kontrowersyjną rzecz. To samo dotyczy PiS. Jeżeli któraś z partii ma jeszcze mocny atut, to raczej odpali go przed drugą turą wyborów. Wtedy można się spodziewać fajerwerków.

[b]Rz: Podobała się panu kampania prezydencka? [/b]

Rafał Chwedoruk: Najbardziej spośród wszystkich od 1989 roku. Po raz pierwszy forma nie górowała nad treścią. Byliśmy świadkami merytorycznego sporu o szpitale, który zmuszał do refleksji nad komercjalizacją usług publicznych. Na dodatek kampania była znacznie mniej napastliwa niż kiedykolwiek. Nawet jeżeli ktoś atakował przeciwnika, to sprawiał wrażenie, że jest mu z tego powodu wstyd. Ucieszył mnie też fakt, że renesans przeżyły tradycyjne metody kampanii – spotkania z wyborcami, rozdawanie jabłek czy agitacja od drzwi do drzwi. To dobrze, bo taki bezpośredni kontakt z wyborcami uczy polityków pokory.

Pozostało 92% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!