Akredytowany przy rosyjskim Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK) Edmund Klich i polscy eksperci zakończyli w Moskwie prace dotyczące katastrofy pod Smoleńskiem. Wczoraj MAK przekazał Klichowi ostatnie tomy akt.
– Z punktu widzenia technicznego będą to dane bardzo istotne – zaznacza Klich.
Dokumentacja liczy ok. 4 tys. stron. I zawiera m.in. instrukcję techniczną rozbitego Tu-154, instrukcję użytkowania w locie i dziennik obsługi technicznej, czyli książkę eksploatacyjną samolotu, w której są zapisane jego przeglądy i naprawy.
Klich nie otrzymał jednak wszystkiego, czego domagał się z MAK. Jak wczoraj ujawnił, nie dostał od Rosjan odpowiedzi na część pytań, które kilkakrotnie zadawał. – Chodzi głównie o informacje dotyczące obsługi lotniska, osób znajdujących się w wieży kontrolnej i obowiązujących na Siewiernym procedur – wyliczał Klich. – Nie dostaniemy dokumentów z lotniska, nie dostaniemy też dokumentów z oblotu wykonywanego 15 kwietnia. Troszkę to jest dziwne.
Według Klicha Rosjanie dali do zrozumienia, że na te informacje nie ma co liczyć. – Przedstawiciele MAK twierdzą, że odpowiedź na nasze pytania częściowo znajdzie się w sporządzonym w komitecie raporcie końcowym – mówił Klich.