[b]Jakich pomiarów pan dokonał, by stwierdzić, że Amazonka bierze początek ze strumienia Apacheta?
Jacek Pałkiewicz:[/b] Nie ma ogólnie przyjętej definicji, ale współczesna nauka oczekuje, aby za ciek dający początek rzece uznać ten, który niesie więcej wody, jest dłuższy, jego koryto jest silniej wykształcone i posiada bardziej wklęsły profil podłużny. Biorąc to wszystko pod uwagę, zorganizowałem wyprawę, której filar stanowił admirał Guillermo Faura Gaig, autor monumentalnej monografii Amazonki. Podążając w górę rzeki, eliminowaliśmy dopływy drugorzędne. W końcu pomiary polowe i kompleksowe analizy niczym perfekcyjnie ułożone klocki Lego dowiodły, że strumień Apacheta wypływający na Górze Quehuisha w Andach stanowi początek Amazonki.
[b]Z czego wynikały wątpliwości, czy to Apacheta, czy też leżący nieopodal strumień Carhuasanta jest źródłem królowej rzek? [/b]
W 1971 roku kartografowie "National Geographic" wypatrzyli na mapach, że gdy idzie się w górę Amazonki, najbardziej oddalonym miejscem od jej ujścia jest strumień Carhuasanta rzekomo wypływający z jeziorka na zboczu Góry Mismi. Wysłano tam fotografa Lorena McIntyre'a, który docierając na wskazane miejsce, przypieczętował tę teorię. Postawił tam amerykańską flagę, co dzięki pozycji pisma na rynku medialnym nabrało oficjalnej wagi. Nikt nie zauważył niefortunnego "wypadku przy pracy" – niefrasobliwie zamierzonego wydłużenia Amazonki. Wskazanie źródła w niewielkim, wypełnionym okresowo wodą zagłębieniu znajdującym się na silnie spękanym terenie wchłaniającym opady było po prostu nieporozumieniem. Gęsta sieć szczelin łączy w jeden system wody, które – wysączając się u podnóża góry – dopiero wtedy tworzą źródło Carhuasanty. Zatem bezodpływowe jeziorko McIntyre'a nie może stanowić początku tego strumienia.
[b]Aby ostatecznie wskazać to źródło, trzeba było użyć techniki satelitarnej. Dlaczego niewystarczające okazały się pomiary dokonane przez człowieka? [/b]