Za tydzień ciężkiej pracy przy taśmie można zarobić nawet 1000 dolarów – informują pracodawcy, którzy w poniedziałek będą werbować w Krakowie chętnych do wyjazdu za ocean w ramach programu "Work and Travel". To wyjątkowa oferta. Amerykanie zwykle proponują studentom lżejsze zajęcia, np. dziewczyny mogą pracować jako au pair albo w ośrodkach wypoczynkowych dla młodzieży. Ale zarobki lub kieszonkowe są wtedy znacznie niższe.
Jednak czy taka fizyczna praca – czasem po 16 godzin dziennie – to zajęcie dla studentów? Według Adrianny Kubicz z firmy Why Not USA, która od sześciu lat pośredniczy w takich wyjazdach, zwykle na spotkaniach z reprezentantami amerykańskich firm pojawia się więcej chętnych, niż jest miejsc. – To atrakcyjny wyjazd, bo po zakończeniu pracy młodzi ludzie mogą znaleźć inne zajęcie albo zwiedzać Stany.
Nie dłużej jednak niż przez cztery miesiące, bo na tyle przyznawane są polskim studentom wizy. Najkrótsza oferta pracy obejmuje 3,5 – 4 tygodnie, najdłuższa – cztery miesiące. Wyjazdy zaczną się w maju.
– Chętnie bym pojechał, żeby zobaczyć Alaskę. Myślę, że wytrzymam długie stanie przy taśmie – twierdzi Witold Małecki, student z Krakowa. Mina mu nieco rzednie, gdy dowiaduje się, że uczestnik programu sam płaci za bilet do USA i wnosi opłatę organizacyjną w wysokości 730 dolarów i 700 złotych.