Reklama

Równowaga na listach Tuska

Między osobami kojarzonymi z Grabarczykiem i Schetyną trwa walka o układ sił w Klubie PO po wyborach

Publikacja: 29.08.2011 03:31

Donald Tusk, Grzegorz Schetyna i Cezary Grabarczyk

Donald Tusk, Grzegorz Schetyna i Cezary Grabarczyk

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

– To mistrzowska rozgrywka premiera, który dobrał optymalny skład drużyny – tak układanie list wyborczych komentuje dla „Rz" Waldy Dzikowski, wiceszef Klubu Platformy.

Mechanizm jest w każdych wyborach taki sam: region proponuje skład i tam dochodzi do  konfliktu, wtedy interweniują władze krajowe.

– Niemal przez trzy miesiące w regionach wszyscy się tłukli, a ostatecznie Tusk dzielił i rządził – mówi jeden z posłów.

Jak mówią „Rz" politycy PO, przy układaniu list Tusk chciał zaznaczyć swą pozycję

Domykanie list w Platformie ciągnęło się tygodniami. Szefowi rządu nie spieszyło się z ich zatwierdzeniem. Najpierw miało się to stać 11 czerwca, kolejne przymiarki do posiedzenia zarządu krajowego podjęto w połowie lipca, by dopiero 26 zakończyć sprawę.

Reklama
Reklama

– Premier bardzo pilnował, żeby nie było odczucia, iż któraś z rywalizujących ze sobą grup otrzymała więcej – mówi ważny polityk PO. A inny dodaje: – W walce między politykami z  tzw. spółdzielni Grabarczyka a  grupą Schetyny jest remis.

Do najostrzejszego starcia między ludźmi ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka a stronnikami marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny doszło w Krakowie. Kilka tygodni trwały próby wypchnięcia posła Jarosława Gowina do Senatu, choć cztery lata temu startował do Sejmu z pierwszego miejsca  krakowskiej listy i uzyskał ponad 160 tys. głosów. Teraz jedynkę dostał Ireneusz Raś, lider małopolskiej PO, którego przypisuje się do spółdzielni. Gowin zaś to od pewnego czasu bliski współpracownik Schetyny. Sytuacja krakowskiego posła, który czasem pozwala sobie mieć inne zdanie niż premier, wydawała się beznadziejna, kiedy nawet rzecznik rządu Paweł Graś oznajmił, iż Gowin byłby lepszy jako kandydat do Senatu.

Ostatecznie po kilkutygodniowej łajance Tusk obiecał Gowinowi, że znajdzie się na liście do Sejmu. Zarząd małopolskiej PO dał mu trzecie miejsce. W ostatniej chwili premier dopisał na liście szefa krakowskich struktur PO Łukasza Gibałę (bliżej mu do Gowina). Jemu Raś w ogóle nie dał miejsca ani do Sejmu, ani do Senatu. Po interwencji Gibała zawalczy z 19. miejsca o mandat poselski.

Do bezapelacyjnych wygranych należy minister ds. równego traktowania Elżbieta Radziszewska. Ją politycy łódzkiej PO zaliczani do spółdzielni chcieli wysłać do Senatu, choć posłem była od wielu kadencji. Ale Tusk publicznie oznajmił, że Radziszewska będzie startować do  Sejmu, i łódzki zarząd przywrócił ją na listę, na pierwsze miejsce w okręgu piotrkowskim.

Część polityków takie decyzje premiera odebrała jako prztyczek dla sprzyjającej mu grupy Grabarczyka. Ale zdaniem rozmówców „Rz" Tusk celowo chciał utemperować konkurujące w partii środowiska i zaznaczyć swoją pozycję. Dlatego krok do tyłu musieli zrobić też współpracownicy Schetyny. Rafałowi Grupińskiemu nie udało się zesłać do Senatu Waldego Dzikowskiego. Zadziałało słowo Tuska i dobre noty Dzikowskiego w wyborach cztery lata temu.

Uznawana za zwolenniczkę Grabarczyka Magdalena Gąsior-Marek (zasłynęła wręczeniem ministrowi kwiatów po nieudanej próbie odwołania go) utrzymała jedynkę na liście lubelskiej, choć Schetyna chciał tam umieścić posłankę Joannę Muchę. Dyskusja na ten temat na posiedzeniu zarządu krajowego trwała ponad godzinę. Ku zaskoczeniu części posłów Schetynę poparł premier, ale zostali przegłosowani. – Tusk wiedział, że i tak układ listy lubelskiej zostanie w głosowaniu utrzymany, mógł więc pokazać Schetynie, że go popiera. Zwłaszcza że gdzie indziej musiał wystąpić przeciw niemu – mówi polityk z władz partii.

Reklama
Reklama

Na Podlasiu, gdzie Schetyna  ma duże wpływy, zarząd wzmocnił pozycję młodego lidera Damiana Raczkowskiego. Awansował go na drugie miejsce, a rywalizujący z nim współpracownik marszałka Sejmu Robert Tyszkiewicz spadł na trzecie.

 

Na listy wyborcze nie dostał się szwagier Schetyny Konrad Rowiński. Ale, jak mówi się w PO, dla równowagi także żona ministra kultury Barbara Zdrojewska. Nie będzie kandydować do Senatu. Choć Bogdan Zdrojewski podkreślał, że „nie do końca rozumie ten wybór".

– Donald Tusk, przy tak dobrych notowaniach PO, może właściwie układać listy, jak chce – mówi Rafał Chwedoruk, politolog z UW. – Niezadowoleni nie mają dokąd pójść. Odejście do PiS czy SLD to uzależnienie się od liderów tych partii – dodaje. Zdaniem politologa – nawet jeśli ktoś w tej chwili miejsca na liście nie otrzyma, opłaca mu się zostać przy PO, bo może być przez partię wykorzystany przy rządzie czy w samorządzie.

Z Platformy, jak deklaruje, nie chce odejść Krzysztof Tyszkiewicz, były rzecznik prasowy Klubu PO. Mimo że nie otrzymał miejsca na liście do Sejmu. Miała to być kara za jego zbytnią zapalczywość i za rozmowy z innymi partiami. – Miał dostać 16. miejsce, ale liczył na więcej. Zachowywał się nieelegancko – mówi warszawski działacz PO. – Pozostaje w PO, mam nadzieję, że wyciągnie wnioski.

Tyszkiewicz, rezygnując z funkcji rzecznika klubu, mówił m.in.: – Miałem propozycję startu na korzystnym, drugim, miejscu listy SLD. Chciał mnie wziąć PJN, a nawet PiS. Nie przyjąłem żadnej. Pozostaję szefem dzielnicowego koła PO we Włochach.

Reklama
Reklama

Jeszcze przez kilka dni partie mogą dokonywać zmian – listy muszą być zarejestrowane w PKW do końca sierpnia – więc kandydaci są wyjątkowo ostrożni w publicznych wypowiedziach. – Właściwie już od zimy jakiekolwiek poważniejsze spory personalne w PO przycichły – zwraca uwagę Chwedoruk.

Ważny polityk Platformy zwraca uwagę, że o wygranej lub porażce którejś z frakcji będzie można mówić dopiero po wyborach: – Układ sił w nowym klubie pokaże, czy balans między rywalizującymi w partii grupami zostanie utrzymany czy też którejś z nich uda się uzyskać przewagę. No i dużą niewiadomą jest Senat.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorek: k.borowska@rp.pl, d.kolakowska@rp.pl

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama