- Chciałbym po podsumowaniu tego wszystkiego, co się zdarzyło, także w sensie statystycznym, trochę państwa uspokoić - powiedział premier. - Zniszczenia są duże, ale ich skala nie jest tragiczna. Nie odbiegają znacznie od tych na przykład sprzed roku - mówił premier po spotkaniu z ministrami: sprawiedliwości - Krzysztofem Kwiatkowskim i spraw wewnętrznych i administracji - Jerzym Millerem.
Według Tuska piątkowe zdarzenia w Warszawie były bolesne i miały negatywny wymiar w sensie symbolicznym, ale ich skutek nie był tak dramatyczny w sensie strat.
Poinformował też, że w wyniku wydarzeń w stolicy straty policji wynoszą około 70 tys. złotych. Nie są one większe niż przed rokiem, gdy również w czasie rocznicy odzyskania niepodległości odbywały się zamieszki.
- Najwyższy czas powiedzieć, że nie mamy tutaj do czynienia ze sporem pomiędzy prawicą a lewicą, młodzieżą narodową, młodzieżą pacyfistyczną, lewicową, te zdarzenia można określić słowami, które nie są ze słownika politycznego, to są akty bandytyzmu i przestępstwa o charakterze chuligańskim - podkreślił premier.
- Nikt nie powinien w żaden sposób angażować ani majestatu Rzeczpospolitej, ani świata idei do tych zdarzeń, bo to są zdarzenia, które zasługują na określenia z zupełnie innego słownika i dlatego tego typu ludźmi zajmować się będą prokuratorzy, policja, a niewykluczone, że już w najbliższej przyszłości straż więzienna - mówił.