Liczne komentarze wywołał opublikowany w piątek raport NIK. Głosi on m.in., że Tu-154M nie miał prawa lecieć do Smoleńska. Zdaniem Izby loty VIP-ów w latach 2005

– 2010 organizowano bez gwarancji bezpieczeństwa. NIK ustaliła, że w tym okresie były nieprawidłowości w przekazywaniu zamówień na lot z kancelarii: Premiera, Prezydenta, Sejmu i Senatu. Czynności te koordynuje szef Kancelarii Premiera.

– Ten samolot zgodnie z polskim prawem nie miał prawa wykonać tego lotu z zamiarem lądowania w Smoleńsku, ponieważ to było lotnisko nieistniejące w rejestrze lotnisk – powiedział Jacek Jezierski, prezes NIK.

Mariusz Błaszczak z PiS stwierdził, że raport rozmywa odpowiedzialność za katastrofę smoleńską. – Nasz rząd nie prowadził wojny z prezydentem, a rząd Tuska prowadził – mówił.

Wieczorem na zarzuty NIK odpowiedział Tomasz Arabski, szef Kancelarii Premiera. Skrytykował sposób prowadzenia kontroli. Uważa, że Izba nie przeanalizowała rzetelnie jego licznych zastrzeżeń i przypisała mu kompetencje, których nie posiadał. „Szef KPRM nie uczestniczył w przygotowywaniu wizyt i lotów organizowanych przez kancelarie: Sejmu, Senatu i prezydenta" – napisał w oświadczeniu.