Ślązacy naciskają na polityków

Uzbrojone w wyniki spisu powszechnego organizacje regionalne chcą walczyć o uznanie języka śląskiego

Publikacja: 04.04.2012 03:31

Ślązacy naciskają na polityków

Foto: ROL

Walka o uznanie mowy śląskiej za język regionalny toczy się już wiele lat. Dotychczas bezskutecznie. Śląscy działacze są przekonani, że najnowszy projekt posła Marka Plury (PO) w tej sprawie ma szanse powodzenia.

Dla jednych nauka śląskiego w szkołach byłaby szansą na zachowanie ginącej mowy, którą posługuje się coraz mniej mieszkańców Górnego Śląska. Dla innych byłoby to potwierdzenie odrębności regionu.

Wodą na młyn walczących o uznanie języka śląskiego są wyniki ubiegłorocznego spisu powszechnego, w którym 362 tys. osób zadeklarowało śląską tożsamość narodową jako jedyną, a łącznie ponad 800 tys. jako wyłączną lub jedną z dwóch.

W spisie z 2002 r. zadeklarowanych Ślązaków było 173 tys. Spośród nich ponad 56 tys. zadeklarowało język śląski jako domowy. Analogicznych danych z ubiegłorocznego spisu GUS jeszcze nie podał.

– One mogą mieć znaczenie dla zmiany prawa – przyznaje Rafał Adamus z Pro Loquela Silesiana, Towarzystwa Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy, jeden z inicjatorów wydania dwa lata temu śląskiego elementarza.

– Wyniki spisu pokazują siłę górnośląskiej tożsamości, której nie można bagatelizować. Mowa śląska jest jej elementem – mówi Jerzy Gorzelik, szef Ruchu Autonomii Śląska, kontrowersyjnego stowarzyszenia, które chce do 2020 r. uzyskać regionalną autonomię.

Obecna walka o uznanie języka śląskiego to trzecie podejście w ostatnich latach. W 2007 r. podobny projekt zmiany prawa złożyło 23 posłów. W 2010 r. inicjatywę podjął poseł Plura, ale i jemu się nie udało. Zmiany zablokowało MSWiA. Urzędnicy stwierdzili, że dialekt śląski nie jest językiem. Sugerowali, że za  próbą zmiany prawa stoją ambicje polityczne działaczy RAŚ.

Adamus wytyka, że MSWiA zignorowało wówczas opinię siedmiu różnych naukowców, którzy uzasadniali istnienie języka śląskiego.

Jednak zdecydowana większość językozanwców podkreśla, że śląski odrębnym językiem nie jest. – Kaszubski ze względu na pochodzenie, zjawiska fonetyczne i gramatyczne można uznać za osobny język. Związek śląskiego z polskim jest zbyt bliski, to raczej jego odmiana – przekonywał prof. Jerzy Bralczyk. Podobne stanowisko zajęła Rada Języka Polskiego, najwyższy autorytet w sprawach językowych.

– Nic nie stoi na przeszkodzie, by nadać śląskiej godce status języka regionalnego. Będzie to status polityczno-prawny, a nie językowy – przekonuje jednak Adamus. Zarówno on, jak i Gorzelik oceniają, że szanse na uznanie śląskiego za język regionalny są dziś duże. – Jeśli nie zrobią tego politycy, pojawi się inicjatywa obywatelska, której nie można zlekceważyć. Przygotowuje się do niej Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej zarejestrowane w grudniu 2011 r. w Opolu, a my ją poprzemy – zapowiada szef RAŚ.

Rafał Chwedoruk, politolog z  UW, przekonuje, że w dobie kryzysu takie inicjatywy mają większe szanse powodzenia. – Kiedy kołdra budżetowa jest przykrótka, egoizmy regionalne dochodzą do głosu, a politycy częściej dają im posłuch – mówi "Rz".

Na razie autonomiści śląscy nie mają za wielu sukcesów. Sąd Najwyższy dwukrotnie uznał, że nie ma czegoś takiego jak narodowość śląska. Podobne stanowisko zajął Trybunał w Strasburgu.

Tam gdzie więcej autonomii, tam większe wydatki na język

Władze wielu krajów są zobowiązane zapewnić przedstawicielom mniejszości dostęp do edukacji i kultury w ich języku. Ile to kosztuje? Języki mniejszości mają oficjalny status m.in. w Austrii, Finlandii, Francji, Danii, Niemczech, Irlandii, Włoszech, Holandii, Norwegii, Hiszpanii, Szwecji, W. Brytanii i Słowenii. W Niemczech władze landowe i federalne wydają 16 mln euro rocznie na wsparcie dla mniejszości serbołużyckiej –mniej, niż wynosi budżet teatru miejskiego w Cottbus.

Na więcej mogą liczyć mniejszości, które cieszą się sporą autonomią i same odpowiadają za ochronę języka. Irlandczycy po przyznaniu walijskiemu statusu języka urzędowego wydali 5 mln funtów na wprowadzenie dwujęzycznych znaków drogowych. W hiszpańskiej Katalonii koszty związane z krzewieniem katalońskiego sięgnęły w 2010 r. 150 mln euro. Ale kryzys nie omija także mniejszości.

W Szkocji gminy skarżą się, że nie mogą sobie pozwolić na zapewnianie edukacji w języku gaelickim, którym mówi tylko 50 tys. osób. Władze przeznaczają na jego ocalenie ok. 20 mln funtów rocznie.

—lor

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!