Czerwona lampka ostrzegawcza zapaliła się w kwietniu. Barcelona odpadła w półfinale Ligi Mistrzów z Chelsea, Real Madryt nie dał rady Bayernowi. Zamiast wielkiego finału, w którym reprezentanci Hiszpanii tuż przed wyjazdem na Euro mogli jeszcze raz sprawdzić, która szkoła jest lepsza, było wielkie rozczarowanie.
Żadnej drużynie nie udało się jeszcze obronić mistrzostwa Europy, żadna nie wygrała trzech wielkich piłkarskich turniejów z rzędu. Hiszpanie chcą być pierwsi. Vicente del Bosque, przez piłkarzy zwany wujkiem, do kilku zmian był zmuszony, jednak przede wszystkim postanowił nie szkodzić. Taki był za wsze – cichy i sprawiedliwy w grupie gwiazd, którym po prostu ułatwiał współpracę. To on jako ostatni dał Realowi Puchar Mistrzów. Zwolniono go następnego dnia po finale.
Re prezentacja Hiszpanii budowa nie ataku zaczyna powoli, jak Barcelona, ale potrafi też szybko kontratakować – jak Real. Najwięcej problemów było ze znalezieniem skutecznego napastnika. David Villa ścigał się z czasem po kontuzji, którą leczył od grudniowych klubowych mistrzostw świata, ale nie zdążył. Wcześniej drużyna wydawała się być od niego uzależniona.
Cztery lata temu w Austrii i Szwajcarii został królem strzelców, w drodze po złoto na mundialu zdobył pięć goli. Villa, chociaż został przez Del Bosque zaproszony do Gniewina, gdzie podczas Euro 2012 mieszkają Hiszpanie, do Polski nie przyjedzie. Stwierdził, że musi poświęcić się rehabilitacji.
Gdzieś po drodze zgubił się Fernando Torres. Piłkarz, który strzelił gola w finale w 2008 ro ku, nie udźwignął ciężaru 50 milionów euro, jakie zapłacił Roman Abramowicz, wykupując go z Liverpoolu do Chelsea. W Londynie zdarzało mu się nie strzelić gola nawet przez pięć miesięcy. W kadrze, w spotkaniu o punkty, ostatnią bramkę strzelił w 2010 roku, kiedy Hiszpania grała z Liechtensteinem.