W operacjach tych będą uczestniczyły wydzielone pododdziały naszych wojsk specjalnych czy wszystkie jednostki?
Każda jednostka musi być gotowa, aby uczestniczyć w misji. Jako tzw. państwo ramowe damy do dyspozycji NATO cały komponent wojsk specjalnych, m.in. zespoły bojowe, wsparcie informatyczne, czyli zespół, który zajmuje się zdobywaniem, przetwarzaniem i analizowaniem informacji, grupę dowodzenia utrzymującą łączność o najwyższych klauzulach tajności czy zespół zajmujący się zabezpieczeniem medycznym.
Oficer Formozy jest szefem sztabu sojuszniczych wojsk specjalnych w Afganistanie, nasi komandosi nie tylko biorą udział w operacjach bojowych, ale także szkolą Afgańczyków. Jaka jest skala działań specjalsów w tym kraju?
Dowództwo wojsk specjalnych NATO w Afganistanie prowadzi kilka operacji specjalnych. Misja zmienia jednak swój charakter. Siły afgańskie biorą na siebie więcej obowiązków związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa. Dlatego przygotowujemy pododdziały miejscowych sił specjalnych, zarówno w policji, jak i armii. W tej chwili wykonujemy wspólnie operacje z żołnierzami afgańskimi. Nasz udział w tych operacjach jest jednak coraz mniejszy. Wspieramy je pod względem mentorskim, pomagamy w ich planowaniu. Po zakończeniu rozmawiamy na ten temat, staramy się usunąć błędy. Moim zdaniem pododdziały Afgańczyków są lepiej przygotowane do wykonywania zadań, niż się spodziewaliśmy. Afgańczycy są ludźmi bardzo honorowymi, to prawdziwi wojownicy, którzy w naturze mają waleczność.
Sytuacja w Afganistanie ciągle jest jednak niestabilna. Nie obawia się pan, że wyszkolone przez polskich specjalsów „Afgańskie Tygrysy", czyli tamtejsi komandosi, skierują broń przeciwko wojskom sojuszniczym? Takie przypadki się zdarzały. Na ile uczestniczyliście w selekcji kandydatów do tych podddziałów?
Szczegółowa selekcja kandydatów do służby w pododdziałach antyterrorystycznych czy specjalnych to jeden z czynników, na które zwracamy szczególną uwagę. W dużej mierze oparta jest na standardach, jakie wypracowaliśmy podczas naboru personelu do wojsk specjalnych. W doborze kandydatów bardzo nam pomagają służby specjalne. Sito jest naprawdę gęste, co oczywiście nie oznacza, że zagrożenia nie ma. Robimy jednak wszystko, aby je ograniczyć. W wojskach specjalnych nie odnotowaliśmy przypadku „green on blue", czyli wspomnianego przez pana ataku. Być może wynika to z tego, iż polscy i afgańscy operatorzy pracują z sobą bardzo blisko, znają się od lat. Myślę, że nasi żołnierze są w stanie wyczuć moment, gdy coś zmierza w złym kierunku.
Jak jest skala działania naszych wojsk specjalnych w Afganistanie. Nasi komandosi wykonują przecież większość zadań bojowych, wykrywają materiały wybuchowe, zatrzymują dziesiątki rebeliantów.
Afganistan jest stworzony do prowadzenia operacji specjalnych. Za to jest bardzo trudny dla wojsk konwencjonalnych, ze względu na ukształtowanie terenu i panujący tam klimat. Jednak tylko wspólne działanie wojsk konwencjonalnych i specjalnych może dać efekt synergii i przynieść określony sukces.
W Afganistanie nie obeszło się bez ofiar. W czasie działań bojowych zginął major Krzysztof Woźniak, a kilku żołnierzy GROM zostało rannych. Analizował Pan to zdarzenie? Co nie zadziałało?
Przeanalizowaliśmy każdą sekundę tego, co tam się wtedy stało i dlaczego doszło do tragedii. My operację afgańską rozpoczęliśmy już w 2002 roku, do tej pory nie było ofiar wśród operatorów. Nie ma co ukrywać, że tam trwa wojna. Nie tylko my mamy broń. Mamy masę obserwacji i analiz po tragedii, w której poległ Krzysiek. Ja bym nie powiedział, że coś nie zadziałało. Po prostu po drugiej stronie był silny przeciwnik. Zabrakło nam tzw. żołnierskiego szczęścia. Nie zawiódł system. Po prostu tym razem się nie udało. Dla mnie Krzysztof jest i pozostanie bohaterem, podobnie zresztą jak dla wszystkich żołnierzy wojsk specjalnych.
Rebelianci są coraz lepiej wyszkoleni?
Przeciwnik, tak jak my, uczy się bardzo szybko. Podpatruje taktykę, procedury, możliwości uzbrojenia wojsk sojuszniczych. To prawdziwy wyścig, z którego my musimy wyjść zwycięsko. Każda zmiana wyjeżdżająca na misję przygotowywana jest w sposób odmienny, adekwatny do zagrożeń, które mogą się pojawić. Z każdej zmiany wyciągamy wnioski i poddajemy je szczegółowej analizie. Jeżeli popełniliśmy jakieś błędy, to w następnej zmianie nie mają one prawa się pojawić. Szkoląc operatorów przy wykorzystaniu najnowszych osiągnięć techniki, chcemy maksymalnie ograniczyć ryzyko związane z wykonywaniem przez nich zadań. Staramy się przygotować żołnierzy nawet na rzeczy nieprzewidzialne. Jednak nigdy nie ograniczymy ryzyka do zera. Dlatego każdy żołnierz, wyjeżdżając do Afganistanu, zdaje sobie sprawę z zagrożeń. Ale jedzie tam, bo taki jest jego obowiązek. Do takich zadań między innymi został wyselekcjonowany i wyszkolony ? to jego służba.
Polskie wojska powoli wycofują się z Afganistanu. Jakie znaczenie ma dla wojsk specjalnych udział w tej misji?
Nie można nie doceniać znaczenia wykonywania zadań w warunkach bojowych. Oczywiście, że naszym głównym celem jest przygotowanie się do obrony Ojczyzny. To niezmienne podstawowe nasze zadanie. Służą temu także misje, które dają nam pewność, że żołnierze są dobrze przygotowani do realizacji tego zadania, posiadają właściwy sprzęt oraz wyposażenie, a procedury działania i szkolenia są właściwe.