Przeciwnik uczy się bardzo szybko

W przyszłym roku będziemy dowodzili operacjami wojsk specjalnych NATO - zapowiada szef polskich specjalsów.

Publikacja: 24.05.2013 19:32

Przeciwnik uczy się bardzo szybko

Foto: Fotorzepa, pn Piotr Nowak

W sobotę Dowództwo Wojsk Specjalnych obchodzi szóstą rocznicę powstania. W Krakowie odbędzie się z tego powodu feta i pokaz umiejętności komandosów. Czy będzie to ostatnia taka uroczystość? Planowana przez resort obrony reforma przewiduje likwidację Dowództwa Wojsk Specjalnych.

Gen. bryg. Piotr Patalong, dowódca wojsk specjalnych:

Nie sądzę, abyśmy obchodzili ostatnią uroczystość związaną z istnieniem i działalnością wojsk specjalnych. Będą istniały, mam nadzieję, bardzo długo. W tej chwili budujemy nową koncepcję dowodzenia siłami zbrojnymi. Nie widzę zagrożeń dla funkcjonowania wojsk specjalnych, wręcz przeciwnie - mam nadzieję, że zostaną one wzmocnione.

Osobne dowództwo zostanie jednak zlikwidowane.

Tego jeszcze do końca nie wiemy, bo nowa struktura dowodzenia jest projektowana. Pozwólmy popracować autorom proponowanych zmian, aby przedstawili całościową koncepcję funkcjonowania sił zbrojnych.

Zostanie utrzymana autonomia wojsk specjalnych?

Jestem przekonany, że zawsze tak będzie. W czasie dyskusji na temat usytuowania dowództwa wojsk specjalnych zwracaliśmy uwagę na to, że my jednocześnie szkolimy wojsko, a także dowodzimy żołnierzami w czasie operacji. W nowej strukturze jesteśmy bardzo elastycznie usytuowani. Jak wskazał w jednym z wywiadów minister Stanisław Koziej (szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego - red.), w czasie misji będziemy mieli możliwość dowodzić operacjami wojsk specjalnych w ramach Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych, będąc jednocześnie w podporządkowaniu dowódcy generalnego.

Specjalsi nadal będą związani z Krakowem?

Jestem przekonany, że tak. Jesteśmy tu już od 2008 roku. Wrośliśmy w krakowski krajobraz. Ale częściowo będziemy też powiązani z Warszawą, bo tam będzie miał siedzibę Inspektorat Sił Specjalnych.

Czy powstaną nowe jednostki komandosów?

Budowa nowoczesnych wojsk specjalnych to proces długofalowy. Koncepcja ich funkcjonowania na lata 2013-2022 jest dokumentem niejawnym, dlatego też nie możemy dyskutować o jej szczegółach. Dzisiaj wzmacniamy potencjał bojowy już istniejących jednostek. W Siłach Powietrznych utworzona została eskadra przeznaczona do wsparcia operacji specjalnych. Koncepcja zakłada także możliwość powstania nowych struktur. Plany są aktualizowane, wojska specjalne przez cały czas muszą się rozwijać, bo zawsze chcemy być dwa kroki przed zagrożeniem.

W tej chwili budowana jest 7. eskadra śmigłowców do działań specjalnych. Do jakich zadań będzie ona wykorzystywana?

Ta jednostka już jest. Jej powstanie było efektem naszych zobowiązań wynikających z członkostwa w strukturach Sojuszu Północnoatlantyckiego. Wojska specjalne powinny posiadać zdolność szybkiego przerzutu wojsk i ich wsparcia z powietrza. Do tego potrzebna jest nam właśnie eskadra. Jej piloci byli szkoleni w Stanach Zjednoczonych. Umieją latać z operatorami wojsk specjalnych (w wojskowym żargonie żołnierzami grup bojowych - red.), czyli np. na niskich wysokościach, w ekstremalnych warunkach pogodowych.

... i w nocy.

To bardzo trudna sztuka. 90 proc. zadań wykonywanych przez operatorów wojsk specjalnych jest przeprowadzanych w nocy. Śmigłowce muszą dostarczyć ich w precyzyjnie określone miejsce w sposób skryty, tak aby do maksimum wykorzystać element zaskoczenia.

Eskadra jest wyposażona w śmigłowce bojowe i transportowe Mi-24 i Mi-17. Nie są to najnowsze maszyny.

Czy chcielibyśmy nowych śmigłowców? Odpowiem: tak. Czy chcielibyśmy się pozbyć śmigłowców Mi-17 lub Mi-24M? Powiem: nie. Dlaczego? Czołowe siły specjalne na świecie posiadają takie śmigłowce, mają wyszkolonych pilotów i wykonują za ich pomocą zadania. Zakup nowych śmigłowców będzie trwał kilka lat, jeżeli pojawią się nowe maszyny, będziemy na nich szkolić kolejnych pilotów. Nie chcemy czekać z uzyskaniem nowych zdolności, aż otrzymamy nowe śmigłowce.

Nasi specjalsi mają markę na świecie. Są szkoleni w różnych regionach świata. Dlaczego aż w Brazylii czy Gujanie Francuskiej?

Wojska specjalne swoje zadania muszą realizować w każdej strefie klimatycznej. Jeżeli państwo polskie zdecyduje, że mamy gdzieś reagować, musimy mieć przygotowane i wyszkolone zespoły przeznaczone do realizacji zadań. Musimy mieć zdolność podejmowania interwencji w każdych warunkach. To nie jest tak, że wszystkich żołnierzy szkolimy w dżungli czy w Arktyce, tworzymy pododdziały dedykowane do realizacji zadań w takich warunkach. Gdy zapadła decyzja o udziale w misji irackiej, wszyscy zastanawiali się, jak tam będzie. Tymczasem siły specjalne były tam jako pierwsze i nikt się nie zastanawiał, jakie buty są potrzebne na pustyni czy jaka jest potrzebna broń i amunicja. Myśmy to wiedzieli, bo nasi żołnierze byli szkoleni na pustyni.

Nie możemy zapominać, że oficerowie wojsk specjalnych niebawem będą mogli dowodzić operacjami sił specjalnych NATO.

Od pięciu lat przygotowujemy się do osiągnięcia takich zdolności. Na świecie w tej chwili takie możliwości posiada sześć państw. My będziemy jedynymi z tej części Europy. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, a siły sojuszu podejmą decyzję o wysłaniu wojsk specjalnych, my będziemy gotowi do dowodzenia takim komponentem. Będziemy mogli zostać skierowani w każdy region świata. Pod koniec listopada odbędzie się ćwiczenie certyfikujące. W czterech krajach będziemy prowadzili operacje specjalne: lądowe, morskie i powietrzne. Zespół certyfikujący oceni, czy jesteśmy gotowi, czy mamy odpowiedni sprzęt, aby zrealizować zadanie. W ćwiczeniu tym wezmą udział żołnierze z 12 krajów NATO. Jestem przekonany, że od początku przyszłego roku nasze wojska specjalne będą zdolne do dowodzenia sojuszniczą operacją specjalną.

W operacjach tych będą uczestniczyły wydzielone pododdziały naszych wojsk specjalnych czy wszystkie jednostki?

Każda jednostka musi być gotowa, aby uczestniczyć w misji. Jako tzw. państwo ramowe damy do dyspozycji NATO cały komponent wojsk specjalnych, m.in. zespoły bojowe, wsparcie informatyczne, czyli zespół, który zajmuje się zdobywaniem, przetwarzaniem i analizowaniem informacji, grupę dowodzenia utrzymującą łączność o najwyższych klauzulach tajności czy zespół zajmujący się zabezpieczeniem medycznym.

Oficer Formozy jest szefem sztabu sojuszniczych wojsk specjalnych w Afganistanie, nasi komandosi nie tylko biorą udział w operacjach bojowych, ale także szkolą Afgańczyków. Jaka jest skala działań specjalsów w tym kraju?

Dowództwo wojsk specjalnych NATO w Afganistanie prowadzi kilka operacji specjalnych. Misja zmienia jednak swój charakter. Siły afgańskie biorą na siebie więcej obowiązków związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa. Dlatego przygotowujemy pododdziały miejscowych sił specjalnych, zarówno w policji, jak i armii. W tej chwili wykonujemy wspólnie operacje z żołnierzami afgańskimi. Nasz udział w tych operacjach jest jednak coraz mniejszy. Wspieramy je pod względem mentorskim, pomagamy w ich planowaniu. Po zakończeniu rozmawiamy na ten temat, staramy się usunąć błędy. Moim zdaniem pododdziały Afgańczyków są lepiej przygotowane do wykonywania zadań, niż się spodziewaliśmy. Afgańczycy są ludźmi bardzo honorowymi, to prawdziwi wojownicy, którzy w naturze mają waleczność.

Sytuacja w Afganistanie ciągle jest jednak niestabilna. Nie obawia się pan, że wyszkolone przez polskich specjalsów „Afgańskie Tygrysy", czyli tamtejsi komandosi, skierują broń przeciwko wojskom sojuszniczym? Takie przypadki się zdarzały. Na ile uczestniczyliście w selekcji kandydatów do tych podddziałów?

Szczegółowa selekcja kandydatów do służby w pododdziałach antyterrorystycznych czy specjalnych to jeden z czynników, na które zwracamy szczególną uwagę. W dużej mierze oparta jest na standardach, jakie wypracowaliśmy podczas naboru personelu do wojsk specjalnych. W doborze kandydatów bardzo nam pomagają służby specjalne. Sito jest naprawdę gęste, co oczywiście nie oznacza, że zagrożenia nie ma. Robimy jednak wszystko, aby je ograniczyć. W wojskach specjalnych nie odnotowaliśmy przypadku „green on blue", czyli wspomnianego przez pana ataku. Być może wynika to z tego, iż polscy i afgańscy operatorzy pracują z sobą bardzo blisko, znają się od lat. Myślę, że nasi żołnierze są w stanie wyczuć moment, gdy coś zmierza w złym kierunku.

Jak jest skala działania naszych wojsk specjalnych w Afganistanie. Nasi komandosi wykonują przecież większość zadań bojowych, wykrywają materiały wybuchowe, zatrzymują dziesiątki rebeliantów.

Afganistan jest stworzony do prowadzenia operacji specjalnych. Za to jest bardzo trudny dla wojsk konwencjonalnych, ze względu na ukształtowanie terenu i panujący tam klimat. Jednak tylko wspólne działanie wojsk konwencjonalnych i specjalnych może dać efekt synergii i przynieść określony sukces.

W Afganistanie nie obeszło się bez ofiar. W czasie działań bojowych zginął major Krzysztof Woźniak, a kilku żołnierzy GROM zostało rannych. Analizował Pan to zdarzenie? Co nie zadziałało?

Przeanalizowaliśmy każdą sekundę tego, co tam się wtedy stało i dlaczego doszło do tragedii. My operację afgańską rozpoczęliśmy już w 2002 roku, do tej pory nie było ofiar wśród operatorów. Nie ma co ukrywać, że tam trwa wojna. Nie tylko my mamy broń. Mamy masę obserwacji i analiz po tragedii, w której poległ Krzysiek. Ja bym nie powiedział, że coś nie zadziałało. Po prostu po drugiej stronie był silny przeciwnik. Zabrakło nam tzw. żołnierskiego szczęścia. Nie zawiódł system. Po prostu tym razem się nie udało. Dla mnie Krzysztof jest i pozostanie bohaterem, podobnie zresztą jak dla wszystkich żołnierzy wojsk specjalnych.

Rebelianci są coraz lepiej wyszkoleni?

Przeciwnik, tak jak my, uczy się bardzo szybko. Podpatruje taktykę, procedury, możliwości uzbrojenia wojsk sojuszniczych. To prawdziwy wyścig, z którego my musimy wyjść zwycięsko. Każda zmiana wyjeżdżająca na misję przygotowywana jest w sposób odmienny, adekwatny do zagrożeń, które mogą się pojawić. Z każdej zmiany wyciągamy wnioski i poddajemy je szczegółowej analizie. Jeżeli popełniliśmy jakieś błędy, to w następnej zmianie nie mają one prawa się pojawić. Szkoląc operatorów przy wykorzystaniu najnowszych osiągnięć techniki, chcemy maksymalnie ograniczyć ryzyko związane z wykonywaniem przez nich zadań. Staramy się przygotować żołnierzy nawet na rzeczy nieprzewidzialne. Jednak nigdy nie ograniczymy ryzyka do zera. Dlatego każdy żołnierz, wyjeżdżając do Afganistanu, zdaje sobie sprawę z zagrożeń. Ale jedzie tam, bo taki jest jego obowiązek. Do takich zadań między innymi został wyselekcjonowany i wyszkolony ? to jego służba.

Polskie wojska powoli wycofują się z Afganistanu. Jakie znaczenie ma dla wojsk specjalnych udział w tej misji?

Nie można nie doceniać znaczenia wykonywania zadań w warunkach bojowych. Oczywiście, że naszym głównym celem jest przygotowanie się do obrony Ojczyzny. To niezmienne podstawowe nasze zadanie. Służą temu także misje, które dają nam pewność, że żołnierze są dobrze przygotowani do realizacji tego zadania, posiadają właściwy sprzęt oraz wyposażenie, a procedury działania i szkolenia są właściwe.

W sobotę Dowództwo Wojsk Specjalnych obchodzi szóstą rocznicę powstania. W Krakowie odbędzie się z tego powodu feta i pokaz umiejętności komandosów. Czy będzie to ostatnia taka uroczystość? Planowana przez resort obrony reforma przewiduje likwidację Dowództwa Wojsk Specjalnych.

Gen. bryg. Piotr Patalong, dowódca wojsk specjalnych:

Pozostało 97% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!