Wiele aktów oskarżenia nie utrzymuje się w sądach, ale sprawa zabójstwa gen. Papały bulwersuje wyjątkowo. Czy prokuratura powinna stawiać akt oskarżenia bez koronnych dowodów, posługując się niewiarygodnymi zeznaniami?
Prof. Zbigniew Ćwiąkalski, b. minister sprawiedliwości:
Tu bym zarzutu nie stawiał, przecież są procesy poszlakowe, gdzie zdarzenia układa się w pewien związek, gdzie nie ma koronnego dowodu, a jednak sądy skazują. Wiele aktów oskarżenia kończy się też uniewinnieniem oskarżonego przed sądem. Ważna jest jednak kwestia stylu, w jakim dochodzi do jego odrzucenia w sądzie. Tu styl był wyjątkowo fatalny.
Prokurator, który przez lata prowadził to śledztwo, mógł stracić dystans do faktów, dowodów. To się może zdarzyć każdemu. Ale jest przecież nadzór, w tej sprawie powinien być szczególnie wnikliwy.
Bezpośrednim winnym jest zawsze prokurator występujący z aktem oskarżenia. Co można było zrobić, mając wiedzę o tym, że śledztwo skupiło się na jednej hipotezie? To, co zrobił Krzysztof Kwiatkowski przenosząc śledztwo w 2009 r. do Łodzi, tak jak ja swego czasu przeniosłem sprawę Krzysztofa Olewnika z Olsztyna do Gdańska. Można było też zmienić prokuratora lub rozszerzyć zespół śledczych, można było organizować narady z przełożonymi i prokuratorami, by uzgodnić jedno stanowisko.