Opublikował pan list otwarty do PO, z którego wynika, że również nie chciałby pan żyć w kraju rządzonym przez partię Donalda Tuska. Opublikował pan list otwarty do PO, żeby odwrócić uwagę od kłopotów swojego politycznego partnera Przemysława Wiplera?
Tusk nie wyciągnął wniosków z afery hazardowej. Już w 2009 r. na posiedzeniu klubu PO, na którym Grzegorz Schetyna został wybrany przewodniczącym, głośno mówiłem, że w Platformie wybuchła afera hazardowa, bo kiedy na początku kadencji premier puścił posłom film CBA z Beatą Sawicką, kierownictwo partii siedziało plecami do ekranu. Dostałem wtedy wielkie brawa i gratulacje, że zwracam uwagę na patologie w PO. Mój list jest głosem protestu przeciwko zmiataniu pod dywan afery korupcyjnej w PO.
A może rozpaczliwym przypomnieniem o sobie w sytuacji kiedy pańską inicjatywą polityczną media i opinia publiczna straciły zainteresowanie, a w sondażach pański ruch oscyluje wokół 1,5 procent?
Praktyka pompownia kół w PO świadczy o bagnie moralnym partii Tuska. Te standardy narzucił partii Donald Tusk. Na Dolnym Śląsku PO uprawiała korupcję polityczną. Handlowała posadami w państwowych spółkach, przy okazji zbierając na siebie haki.
Poczuł pan słabość PO i będzie teraz robił wszystko, żeby rozłamać była partię?