Rz: W tym roku Marsz Wyzwolenia Konopi odbędzie się 24 maja, czyli na dzień przed wyborami europarlamentarnymi. Od ubiegłorocznego marszu wiele się zmieniło na arenie międzynarodowej, jeśli chodzi o podejście do marihuany, żeby wspomnieć choćby legalizację w stanie Kolorado czy w Urugwaju...
Mariusz Jędrzejko: Nie, nic się nie zmieniło. To tylko skutki wieloletnich procesów – od dawna wiadomo było, że takie zmiany będą się dokonywać. My jednak żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości społecznej i nie powinniśmy „małpować" innych krajów. Problemy Kalifornii, wynikające z masowego upowszechnienia marihuany, czy Urugwaju, który stał się jednym z największych producentów haszyszu, nie są problemami polskimi.
Dlaczego więc polskie marsze na rzecz legalizacji konopi z roku na rok przyciągają coraz więcej ludzi?
Na pewno nie dlatego, że wzrasta świadomość społeczna na temat tego narkotyku, tylko raczej upowszechniają się mity o nim. Musimy się temu przeciwstawić. Po pierwsze, trzeba zdepenalizować posiadanie małych ilości marihuany, bo za jeden gram nie można człowieka wsadzać do więzienia. Jednak równolegle do tego muszą ruszyć dwa procesy: bardzo intensywna profilaktyka i edukacja narkotykowa w szkołach, ale też poważna dyskusja społeczna, co zrobić z marihuaną w Polsce.
Ta dyskusja przecież trwa już od lat.