W debacie w Sejmie zabrakło również Jarosława Kaczyńskiego.
Premier Jarosław Kaczyński realizował w tym czasie ważną misje społeczną. Być może kierował się ponadto podobnymi, jak ja, motywacjami. Proszę o to zapytać rzecznika partii.
Czy popiera pani projekt Unii Energetycznej?
W 2006 roku rząd Prawa i Sprawiedliwości konsultował inicjatywę tzw. paktu muszkieterów, traktatu pogłębiającego solidarność i bezpieczeństwo w dziedzinie energetyki. Stanowiska partnerów były zbyt rozbieżne i musieliśmy skupić się raczej na przeciwdziałaniu projektom godzących w nasze bezpieczeństwo. Agendą pozytywną były projekty prezydenta Lecha Kaczyńskiego realizowane na Wschodzie. Rząd Donalda Tuska uznał te działania za zbyt ryzykowne dla wizerunku, zgodził się na gazociąg północny, nie wspierał inicjatyw południowego korytarza, nie doceniał znaczenia Gruzji dla bezpieczeństwa energetycznego, nie potraktował gazoportu priorytetowo. Po wszystkich szkodliwych dla naszych interesów zaszłościach „wyskoczył" Deus ex machina z inicjatywą unii energetycznej. Mielibyśmy zdać się na pomoc tych wszystkich, którzy ostentacyjnie zlekceważyli nasze bezpieczeństwo w tej dziedzinie. Nie jestem przeciwniczką unijnych koncepcji solidarnościowych, ale sądzę, że w tej chwili powinniśmy bardzo energicznie realizować własne projekty.
PO skarży Krystynę Pawłowicz do komisji etyki za słowa o Władysławie Bartoszewskim. Czy panią oburzyła jej wypowiedź?
W przeszłości pan Władysław Bartoszewski obrażał mnie na każdym kroku. Robił to dlatego, że odważałam się wskazywać działania Niemiec, które szkodziły naszym interesom. Nie jest moim zadaniem dociekanie powodów takiej jego postawy. Jestem zwolenniczką równych praw osób występujących w publicznej debacie. I jestem przeciwniczką języka powszechnie w niej używanego.