Rz: Okazuje się, że można legalnie kupić i wywieźć z Polski zrabowane podczas wojny dzieło sztuki. Jak domy aukcyjne sprawdzają stan prawny trafiającego do nich dzieła?
Marek Lengiewicz:
Opieramy się głównie na oświadczeniu właściciela. Jeśli jednak dzieło wzbudza wątpliwości, to sprawdzamy, czy nie ma go w katalogach utraconych dzieł sztuki. Niestety, katalog nie jest 100-procentowo wiarygodny, bo po wojnie straty spisywane były nieraz na podstawie oświadczeń właścicieli. Zdarzają się więc sytuacje, że rodzina zgłosiła utracenie obrazu, nie wiedząc, że wujek go legalnie sprzedał. Takie sprawy właściciele muszą rozstrzygać w sądzie. Nie zmienia to faktu, że znalezienie dzieła w katalogu daje nam do myślenia, ale jeszcze raz podkreślę – na dobrą sprawę to jeszcze nic nie oznacza.
Jak ten system można by usprawnić?
Wertowanie książek jest problematyczne. Katalog trzeba więc opublikować w internecie, by każdy dom aukcyjny w prosty sposób mógł sprawdzić, czy stan prawny obrazu jest taki, jak oświadcza właściciel.