Reakcja UE na kryzys ukraiński będzie po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu „skoordynowana, jednolita i mocna" – zapowiedziała wczoraj szefowa włoskiej dyplomacji Federica Mogherini. Włochy przewodniczą UE w tym półroczu i formalnie na włoskiej dyplomacji ciąży obowiązek przygotowania projektu dzisiejszego oświadczenia UE. Na posiedzeniu obecny będzie także Paweł Klimkin, minister spraw zagranicznych Ukrainy. Kijów nie nawołuje już UE, ale niemal żąda od Brukseli nałożenia na Rosję dotkliwych sankcji. Mówi o tym wyraźnie premier Arsenij Jaceniuk, domagając się przy okazji pomocy militarnej. O tym UE nie decyduje, lecz może wprowadzić dotkliwe sankcje wobec Rosji.
– Mogłyby być reakcją za brak nacisku ze strony Moskwy na prorosyjskich separatystów, aby współpracowali z odpowiednimi służbami w wyjaśnieniu okoliczności tragedii malezyjskiego boeinga – mówi „Rz" Kai-Olaf Lang z niemieckiej fundacji Nauka i Polityka.
Na ten aspekt tragedii zwraca uwagę premier Holandii Mark Rutte. Zapowiedział wczoraj, że jeżeli dostęp do miejsca katastrofy będzie dalej blokowany, „to wszystkie polityczne i ekonomiczne opcje" przeciwko Rosji będą brane pod uwagę. Wprawdzie pierwsi eksperci holenderscy są już w rejonie tragedii, lecz rząd domaga się przetransportowania ciał do Holandii w celu ich identyfikacji. Z tego kraju wywodzą się 193 z 298 osób, które straciły życie w wyniku zestrzelenia boeinga 777 Malaysia Airlines. Ostre słowa szefa holenderskiego rządu kontrastują z dotychczasową polityką Holandii, która była przeciwna zaostrzaniu sankcji wobec Rosji. Teraz nie brak tam postulatów wysłania na teren katastrofy sił zbrojnych celem jego zabezpieczenia.