Ukraina skazana na kompromis z Kremlem - analiza Roberta D. Kaplana

Amerykańska opinia publiczna ma dziś znacznie mniejszą ochotę na obronę Europy przed Putinem niż – przed laty – na podjęcie podobnej misji wobec Związku Sowieckiego. Rosyjski prezydent doskonale zdaje sobie z tego sprawę – pisze analityk agencji Stratfor.

Publikacja: 19.09.2014 02:00

Robert D. Kaplan

Robert D. Kaplan

Foto: materiały prasowe

Red

Przed dwoma tygodniami można było niemal usłyszeć, jak komentatorzy życia politycznego brali głębszy oddech, gdy – odnosząc się do inwazji rosyjskiej na terytorium Ukrainy wschodniej – wspominali o powrocie w Europie atmosfery lat 30. Potem jednak prezydent Barack Obama oświadczył, że Stany Zjednoczone, mobilizując się do walki z Państwem Islamskim, znalazły się na wojennej ścieżce. A wtedy Ukraina – a wraz z nią rosyjskie zagrożenie wiszące nad Europą – prostą koleją rzeczy znalazły się (pewnie na jakiś czas) na marginesie.

Na taki „połowiczny żywot" skazane są fakty w epoce niespójnych i niekonsekwentnych mediów.

Podarunek dla strategów

Dla Rosji i Chin te najnowsze fascynacje medialne mogą (właśnie za sprawą tej niespójności przekazu) okazać się zbawienne. Ponowne zaangażowanie USA na Bliskim Wschodzie może tylko ułatwić Chinom utrwalanie swej dominacji na obszarze zachodniego Pacyfiku, a Rosji – zwiększanie wpływów w Europie Środkowo-Wschodniej.

Zarówno rosyjska agresja w Europie, jak i wzrost chińskiej potęgi w Azji mogą się okazać równie ważne jak narodziny Państwa Islamskiego

Wydarzenia dekady, której początek wyznaczył 11 września, są pod tym względem nader pouczające. W czasie, gdy Stany Zjednoczone skupiły się na Afganistanie i Iraku, chińska marynarka wojenna okazała się ważnym czynnikiem stanowienia ładu geopolitycznego w Azji Wschodniej, zagrażając praktycznie wszystkim sojusznikom USA: od Japonii po Filipiny. 11 września stał się więc podarunkiem bogów dla chińskich strategów. Czy nagrania przedstawiające egzekucję dwóch dziennikarzy amerykańskich oraz Brytyjczyka pracującego dla organizacji humanitarnej zaprocentują także teraz i okażą się darem bogów zarówno dla Chińczyków, jak i Rosjan?

Wszystko zależy od tego, czy Biały Dom, Departament Stanu i Pentagon wykażą się konsekwencją. „Potęgę" określa się po części na podstawie tego, ile uwagi władza potrafi poświęcić danemu wyzwaniu. Jeśli władza jest stale odrywana od ważnych wyzwań przez jedno, powracające i rozpraszające jej uwagę, wtedy potęga Ameryki ulega osłabieniu. Rzeczywistością geopolityki początku XXI wieku jest bowiem „symultaniczność": mamy do czynienia z wielością rozmaitych konfliktów toczących się na różnych obszarach – i z niemal wszystkimi trzeba się uporać jednocześnie. Zarówno rosyjska agresja w Europie, jak i wzrost chińskiej potęgi wojskowej w Azji mogą w dłuższej perspektywie okazać się równie ważne, co narodziny Państwa Islamskiego na Bliskim Wschodzie.

Presja Putina

Spróbujmy wrócić na chwilę do Europy lat 30., skoro jeszcze przed niespełna dwoma tygodniami usiłowano do niej przyrównać obecną dekadę. Taka interpretacja zawiera w sobie ziarno prawdy: porównanie prezydenta Rosji Władimira Putina do Adolfa Hitlera nie jest może w pełni zasadne, z całą pewnością jednak będzie on napierał w kierunku zachodnim aż zostanie powstrzymany. Jak już nieraz zauważano, jego celem nie jest bowiem reanimacja Układu Warszawskiego, który się nie sprawdził – był z punktu widzenia Moskwy zbyt ociężały i kosztowny w utrzymaniu. Putinowi marzy się bardziej tradycyjna i mniej ostentacyjna strefa wpływów w Europie, której istnienie miałoby być uzasadnione pamięcią o tym, że w przeszłości ziemie rosyjskie najeżdżali nie tylko Francuzi i Niemcy, lecz również Szwedzi, Litwini i Polacy.

Stratfor przez lata zwracał uwagę, że Rosjanie, wykorzystując słabość finansową Europy, nie ustawali w staraniach kupna kolejnych banków i sieci energetycznych, rafinerii i gazociągów oraz wszelkiej innej infrastruktury. Niezależnie od tego, że w tym samym czasie rozciągnęli swoje sieci dostaw surowców energetycznych na dawne państwa satelickie.

Zarazem słabnąca finansowo Europa miała coraz mniej kapitału politycznego, by przyciągnąć do siebie państwa w rodzaju Mołdawii, Serbii, Bułgarii i Ukrainy w zamian za dokonanie przez nie reform społecznych i gospodarczych. W ten sposób umacniano wpływy rosyjskie w Europie Środkowo-Wschodniej na lata przed kryzysem, który wybuchł na Ukrainie w roku 2014, kiedy zachodnie media wreszcie raczyły zauważyć to zjawisko.

Pacyfistyczna Europa

Kryzys rozpoczął się w chwili, gdy wspierany przez Moskwę rząd w Kijowie został obalony przez prozachodnich demonstrantów, co pozbawiło Ukrainę statusu państwa buforowego. Rosjanie nie mogli nie zareagować – i zareagowali we właściwy dla siebie sposób. W pierwszej kolejności Putin zaanektował znajdujący się dotąd w granicach Ukrainy Krym, gdzie stacjonowała rosyjska Flota Czarnomorska i większość ludności była pochodzenia rosyjskiego. Następnie wsparł wybuch rewolty prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy. Kiedy się okazało, że ich działania nie prowadzą do wybuchu ogólnonarodowego zrywu, a wspierane przez Zachód siły zbrojne Ukrainy są bliskie okrążenia najważniejszych ugrupowań separatystów, Putin nie zawahał się przed przekazaniem rebeliantom większej ilości środków, w tym artylerii przeciwlotniczej, wreszcie – wysłania na pomoc rosyjskich oddziałów. To wtedy spotkaliśmy się z ostrzeżeniami przed powrotem do lat 30.

Na korzyść Putina działa wiele czynników. Doskonale zdaje on sobie sprawę z tego – co rozumie również prezydent Ukrainy Petro Poroszenko – że Rosja jest w stanie zaszkodzić Ukrainie na dużo większą skalę, niż Zachód jest jej w stanie pomóc. Dzieje się tak, ponieważ Ukraina, przede wszystkim za sprawą geografii, nadal jest o wiele ważniejsza dla Rosji niż dla Zachodu. Putin wie też, że choć Europa sięgnęła po sankcje przeciw Rosji, to ich zakres jest ograniczony z powodu uzależnienia Starego Kontynentu od rosyjskiego gazu oraz wzajemnego powiązania gospodarki rosyjskiej i europejskiej. Tej ostatniej zależności wagi przydaje fakt, że Europa znajduje się w kryzysie finansowym, który dodatkowo wstrzymuje ją przed sięgnięciem po naprawdę surowe sankcje: te ostatnie bowiem zawsze działają dwukierunkowo i jeśli użyć ich na serio, mogą rykoszetem trafić Europę.

Co więcej,  jeśli idzie o stosunek do Rosji, europejska opinia publiczna od dawna jest podzielona. Oburzenie na wiadomość o zestrzeleniu malezyjskiego samolotu pasażerskiego, zamiast nieodwracalnie zwrócić Europejczyków przeciwko Putinowi, okazało się czterodniową, szybko przebrzmiałą sensacją telewizyjną – kłania się epoka niespójnych i niekonsekwentnych mediów.

A zamiar NATO, by wzmocnić siły szybkiego reagowania w Europie Wschodniej? Putin doskonale wie, że siła NATO jest wprost proporcjonalna do budżetów resortów obrony państw członkowskich, które – z nielicznymi wyjątkami – nie zamierzają trzymać się nawet uzgodnionej stawki wydatków na obronę, mającej wynosić 2 proc. PKB. Innymi słowy, Europa jako całość to region „na poły pacyfistyczny, który nie jest w stanie wysuwać gróźb pod adresem Putina.

Ograniczona pomoc Ameryki

Jak wynika z deklaracji prezydenta Baracka Obamy, Stany Zjednoczone ani nie zamierzają wysyłać oddziałów na Ukrainę, ani bombardować sił prorosyjskich separatystów. Wsparcie, jakiego USA gotowe są udzielić armii ukraińskiej w sprzęcie, jest również nader ograniczone. Amerykańska opinia publiczna ma dziś znacznie mniejszą ochotę na obronę Europy przed Putinem niż – przed laty – na podjęcie podobnej misji wobec Związku Sowieckiego. Zimna wojna wydawała się „dogrywką" II wojny światowej i potężnym zagrożeniem dla istnienia Zachodu. Tym razem nie mamy do czynienia z niczym podobnym i Putin doskonale zdaje sobie z tego sprawę.

A skoro tak, nie zaniecha wspierania separatystów na wschodzie Ukrainy. Będzie używał wszelkich środków, by zachwiać fundamentami rządu w Kijowie oraz Mołdawii. Nie zrezygnuje z wywierania nacisków na inne słabe państwa w rodzaju Serbii i Bułgarii, z pewnością nie porzuci też podobnych inicjatyw w Europie Środkowej i – najszerzej pojętej – Wschodniej: od państw bałtyckich po Kaukaz. Będzie tak działać dopóty, dopóki pozwolą mu na to zasoby materialne Rosji i niezdecydowanie Zachodu. A jeśli pocieszamy się myślą o konsekwencjach sankcji – warto pamiętać o historycznie potwierdzonym talencie Rosjan do trwania w niesprzyjających warunkach, zwłaszcza jeśli w grę wchodzi słuszna sprawa w rodzaju obrony ojczyzny.

To wszystko nie wystarczy rzecz jasna do powtórki scenariusza z lat 30.: z pewnością mamy jednak do czynienia z jego lżejszą, niskokaloryczną wersją. Poroszenko zdaje sobie z tego sprawę, a w związku z tym wie również, że skazany jest na negocjacje z Putinem, a nawet na zawieranie z nim kompromisów na warunkach rozmówcy, a jednocześnie na błaganie Białego Domu i amerykańskiego Kongresu o pomoc. Putinowi wystarczy złożyć Stanom Zjednoczonym życzenia sukcesów w walce z Państwem Islamskim – i mieć nadzieję, że ta walka solidnie się przeciągnie.

—tłum. m.urb.

Autor jest amerykańskim dziennikarzem, pisarzem i analitykiem politycznym. Publikował m.in. w „The Washington Post", „The New York Times", „The New Republic",? „The Wall Street Journal". Jest analitykiem amerykańskiego think tanku Stratfor

Przed dwoma tygodniami można było niemal usłyszeć, jak komentatorzy życia politycznego brali głębszy oddech, gdy – odnosząc się do inwazji rosyjskiej na terytorium Ukrainy wschodniej – wspominali o powrocie w Europie atmosfery lat 30. Potem jednak prezydent Barack Obama oświadczył, że Stany Zjednoczone, mobilizując się do walki z Państwem Islamskim, znalazły się na wojennej ścieżce. A wtedy Ukraina – a wraz z nią rosyjskie zagrożenie wiszące nad Europą – prostą koleją rzeczy znalazły się (pewnie na jakiś czas) na marginesie.

Pozostało 94% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!