Na czwartkowym spotkaniu unijnych ministrów spraw zagranicznych zostaną przedstawione propozycje dopisania kolejnych osób i firm na czarną listę, czyli objętych sankcjami. Doradczyni amerykańskiego sekretarza stanu Victoria Nuland poinformowała, że restrykcjami mogą zostać objęte również kolejne sektory rosyjskiej gospodarki, m.in. bankowy, energetyczny i wojskowy.
Unia bowiem ściśle współpracuje z USA w sprawie antyrosyjskich restrykcji. Wydaje się, że podjęciu w Brukseli decyzji o przedłużeniu i rozszerzeniu sankcji towarzyszyć będą podobne decyzje w Waszyngtonie. W środę na temat polityki wobec Rosji rozmawiali prezydent Barack Obama i kanclerz Angela Merkel. – Po skandalicznych aktach przemocy w ostatnim tygodniu rozmawiamy (USA i UE) o konieczności zaostrzenia sankcji – przyznała Nuland. – Wyrywa kawałek terytorium sąsiedniego państwa i próbuje zmusić go do politycznego i gospodarczego posłuszeństwa – opisała rosyjską politykę wobec Ukrainy.
Również przebywający w Kijowie amerykański sekretarz finansów Jack Lew powiedział, że USA są gotowe do rozszerzenia sankcji. – Będziemy nadal pracować z naszymi sojusznikami nad wzmocnieniem nacisku na Rosję – zapewnił. Lew przywiózł Ukrainie 1 mld dolarów kredytu, a Nuland zapowiedziała, że Kijów dostanie kolejny miliard w ciągu roku.
Według zachodnich mediów Unia w czwartek może się nawet zdecydować na wprowadzenie zakazu inwestowania w rosyjskie państwowe papiery wartościowe i dostarczania kolejnych grup specjalistycznego sprzętu dla przemysłu gazowego.
Nikt jednak nawet nie wspomina o wprowadzeniu zakazu, który najbardziej wystraszył Kreml: odłączenia rosyjskich banków od systemu SWIFT: elektronicznego systemu przekazywania informacji i płatności pomiędzy bankami. Dwóch rosyjskich ekonomistów rządowych uznało, że takie odłączenie będzie równoznaczne z wypowiedzeniem wojny, natomiast premier Dmitrij Miedwiediew uprzedził, że „(rosyjska) odpowiedź będzie bez zahamowań".