Powodzie trwają tam już od kilku tygodni, ale dopiero w ostatnich dniach przedstawiono raporty ukazujące ich rzeczywiste rozmiary. Krajowy Instytut Zarządzania Kryzysowego Mozambiku podał, że po trwającej dwa tygodnie serii olbrzymich ulew pod wodą znalazły się duże obszary w środkowej i północnej części kraju. Zginęło ok. 160 osób, a 160 tys. znalazło się bez dachu nad głową. Najbardziej ucierpiała prowincja Zambezia, gdzie obfite deszcze padały przez niemal dwa tygodnie bez przerwy.
Najbardziej brzemienne skutki dla ubogiego Mozambiku będzie miało zniszczenie dróg i linii kolejowych łączących północ i południe państwa. Spowodowało to odcięcie od świata wielkich połaci kraju, przez co utrudnione było nawet oszacowanie strat. W kolejnych miesiącach praktycznie uniemożliwi to transport produktów rolnych z południa Mozambiku i dostarczanie pomocy humanitarnej. Rolnicy poniosą zapewne wielkie straty bo pod wodą jest 35 tys. hektarów upraw kukurydzy, fasoli i ryżu.
Duże straty odnotowano także w sąsiednim Malawi, gdzie powódź dotknęła ok. 640 tys. ludzi, zginęło 70 osób, los 174 jest nieznany. Władze alarmują, że z powodu zalania sanitariatów i braku czystej wody pitnej na dotkniętych katastrofą obszarach istnieje duże zagrożenie wybuchem epidemii cholery i malarii.
W obu krajach powodzianom pomaga wojsko, które dostarcza pomoc łodziami i helikopterami. Niestety brakuje sprzętu, kończą się też zapasy żywności rozdawanej w ramach pomocy humanitarnej. Na szczęście pogoda powoli się poprawia, w tym tygodniu odnotowano tylko sporadyczne opady. Stojąca na polach woda nie daje jednak nadziei na uratowanie płodów rolnych.