Dokąd idziesz, Bronisławie Komorowski?

Dalsze losy prezydenta - felieton Konrada Piaseckiego.

Aktualizacja: 26.05.2015 21:53 Publikacja: 26.05.2015 20:54

Dokąd idziesz, Bronisławie Komorowski?

Foto: Fotorzepa/Dominik Pisarek

Pierwsze przecieki o wyborczej porażce dotarły do Bronisława Komorowskiego w Belwederze. Dzień wyborów spędzał w nim z rodziną, oczekując na ogłoszenie wyników exit poll i wieczorną imprezę Platformy w żoliborskim Forcie Sokolnickiego.

Późnym popołudniem, około 16–17, i sam prezydent, i jego otoczenie uzmysłowili sobie, że krzywe poparcia dla Dudy i Komorowskiego już się nie przetną. I że prezydentowi przyjdzie przeżywać gorycz przegranej i wyprowadzki z Belwederu.

O ile z samą wyprowadzką państwo Komorowscy zapewne sobie poradzą, o tyle odpowiedź na pytanie, jakie będą dalsze polityczne losy samego eksprezydenta, nie jest już taka prosta.

Dotychczasowa polska praktyka nie daje w tej sprawie jednoznacznych wskazówek ani powszechnie przyjmowanego uzusu. Lech Wałęsa próbował ponownie startować w wyborach i wracać do Pałacu Prezydenckiego, ostatecznie wybrał drogę politycznego komentatora jednoznacznie wspierającego Platformę Obywatelską i przestrzegającego przed PiS.

Z kolei Aleksander Kwaśniewski początkowo odizolował się od polityki, wykładał, by po paru latach wrócić do niej (choć raczej jedną niż dwoma nogami) w roli kandydata LiD na premiera i mentora Europy Plus. Nie osiągnąwszy w obu tych działaniach powodzenia, dziś wypowiada się chętnie acz ostrożnie, raczej rozdając dobre rady, niż wdając się w polityczne utarczki.

Tym, co wiadomo dziś o planach Bronisława Komorowskiego, jest to, że zamierza poświęcić najbliższe dwa miesiące na podsumowywanie swej prezydentury i próbę opracowania jakiegoś przesłania dla swych następców.

Po opuszczeniu urzędu ma dać sobie trochę czasu na odpoczynek i snucie planów na przyszłość.

Wiadomo, niemal na pewno, że Komorowski nie skorzysta z pomysłów i sugestii takich jak ta, którą sformułował profesor Aleksander Smolar sugerujący w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej", że eksprezydent „powinien stanąć na czele obozu przygotowań do wyborów parlamentarnych. Bo w PO brak jest przywódców. Kopacz tego nie uniesie, nie ma formatu politycznego". Szef Fundacji im. Batorego doprecyzowywał potem w RMF, że chodzi mu o to, by Komorowski odegrał rolę raczej mentora Platformy, bo „oczywiście trudno, żeby człowiek, który dopiero przegrał, był twarzą kampanii, w której powinno się walczyć o zwycięstwo".

Rzucenie się w odmęty kampanii wyborczej, bycie jej aktywnym uczestnikiem wydaje się więc dziś i mało rozsądne, i jeszcze mniej skuteczne.

Ale współpracownicy prezydenta zastanawiający się wspólnie z nim nad tym, jaką dalszą drogę może wybrać, sugerują, że gdyby po przegranych wyborach na porządku dziennym stanął problem przywództwa w Platformie i gdyby zwaśnione frakcje zakrzyknęły „Bronku, pomóż!", to niechęć Komorowskiego do powrotu mogłaby raptownie stopnieć.

Co prawda były prezydent stający na czele partii nie jest nigdzie na świecie częstym obrazkiem, ale też nie jest czymś niewyobrażalnym. Taką drogę wybrał np. Nicolas Sarkozy, który w trzy lata po tym, gdy przegrał walkę o reelekcję, wrócił do swej dawnej partii – Unii na rzecz Ruchu Ludowego, wygrał wybory na jej przewodniczącego i najprawdopodobniej wystartuje ponownie w wyborach prezydenckich.

Czy na podobną drogę może się zdecydować Bronisław Komorowski? Dziś wydaje się to oczywiście mało prawdopodobne, ale w rozmowach z osobami bliskimi Komorowskiemu słyszałem i o takim koncepcie.

Gdyby prezydentura Andrzeja Dudy nie była udana, gdyby Komorowski miał się okazać najlepszym antidotum na rządy obozu PiS, gdyby wyborcy za nim zatęsknili i dawali temu wyraz, gdyby na start nie zdecydował się Donald Tusk, a obóz PO (jeśli będzie jeszcze istniał) nie będzie w stanie znaleźć lepszego kandydata, to kto wie, czy za pięć lat Komorowski nie stanie znów do walki.

Tych „gdyby" jest sporo, perspektywa walki o reelekcję 68-letniego wówczas eksprezydenta wydaje się nie za wielka, ale dla samego Komorowskiego i jego otoczenia jest to na pewno jakiś sposób na podreperowanie koszmarnych (co zrozumiałe) nastrojów panujących od niedzieli w pałacu.

Autor jest dziennikarzem i publicystą RMF FM i TVN 24

Pierwsze przecieki o wyborczej porażce dotarły do Bronisława Komorowskiego w Belwederze. Dzień wyborów spędzał w nim z rodziną, oczekując na ogłoszenie wyników exit poll i wieczorną imprezę Platformy w żoliborskim Forcie Sokolnickiego.

Późnym popołudniem, około 16–17, i sam prezydent, i jego otoczenie uzmysłowili sobie, że krzywe poparcia dla Dudy i Komorowskiego już się nie przetną. I że prezydentowi przyjdzie przeżywać gorycz przegranej i wyprowadzki z Belwederu.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej