Rosja między Syrią a Ukrainą

Rosji nie stać na równoczesne prowadzenie dwóch wojen w miejscach tak od siebie oddalonych.

Aktualizacja: 24.11.2015 14:27 Publikacja: 23.11.2015 19:57

Po zamachach na linie energetyczne Krym tonie w ciemnościach. Zdjęcie z poniedziałku z Symferopola

Po zamachach na linie energetyczne Krym tonie w ciemnościach. Zdjęcie z poniedziałku z Symferopola

Foto: AFP, Max Vetrov

Wraz ze zwiększaniem liczby nalotów w Syrii i starań o wejście do koalicji zachodnich państw przeciw islamistom, Moskwa stara się, by ukraiński problem zniknął sprzed oczu dyplomatów. Ale sytuacja cały czas pozostaje tam niepewna. Na linii frontu w Donbasie separatyści bez przerwy ostrzeliwują Ukraińców, a ci z kolei próbują blokować Krym.

– Kreml usiłuje stworzyć wrażenie, że z Ukrainą już wszystko w porządku (czyli proces pokojowy postępuje – red.) i nie ma powodów do politycznych zadrażnień z Zachodem – sądzi niezależny rosyjski ekspert wojskowy Aleksander Golc.

Drogie zwycięstwo

W czasie niedawnego szczytu G20 w Turcji Władimir Putin ogłosił, że zgadza się na restrukturyzację ukraińskiego długu 3 mld dolarów. – Miał to być symbol gotowości Putina do złagodzenia swego stanowiska [wobec Kijowa] – uważa rosyjski politolog i socjolog Dmitrij Orieszkin. Zachód jednak już zapowiedział przedłużenie sankcji wobec Moskwy, tym razem domagając się od niej nie tylko wypełnienia mińskich porozumień w sprawie Donbasu, ale i współpracy w Syrii – wyraźnie nie dowierzając zapewnieniom rosyjskiego prezydenta.

Mimo to wszyscy zaczynają się przyzwyczajać, że wraz z zaangażowaniem w Syrii Rosja porzuciła myśl o zbrojnym podboju Ukrainy, zamieniając go na próby politycznego podporządkowania. – Niczego nie można wykluczyć, ale analizując możliwości Rosji, nie starczy jej zasobów na prowadzenie wojen na dwóch frontach naraz. Doba operacji w Syrii obecnie kosztuje Moskwę około 5 milionów dolarów – sądzi Orieszkin.

Liczba incydentów w Donbasie rośnie jednak z dnia na dzień. Jednocześnie Ukraińcy nie pozostają dłużni – w ciągu dwóch dni w trzech zamachach bombowych zniszczono trzy linie przesyłające energię elektryczną na Krym. Rosyjskie media zaczęły pisać o „ciemnościach zapadających na półwyspie", który produkuje jedynie około jednej czwartej potrzebnej energii.

W odpowiedzi na przerwanie dostaw rosyjska armia rozpoczęła koncentrację na administracyjnej granicy z Ukrainą.

Kijowski ekspert wojskowy Konstantin Maszowec uważa, że pełne bezpieczeństwo Ukrainie zapewniłoby dopiero rozpoczęcie rosyjskiej operacji naziemnej w Syrii, która rzeczywiście pochłonęłaby wszelkie dostępne zasoby Kremla. Ale prezydent Putin już kilkakrotnie odrzucał pomysł inwazji lądowej. Jak się zdaje, nie tylko z przyczyn politycznych.

Były rosyjski minister finansów Aleksiej Kudrin mówi, że z powodu braku pieniędzy program zbrojeniowy Kremla został przedłużony do dziesięciu lat (jego zdaniem powinien trwać aż 15 lat). Straty spowodowane samymi zachodnimi sankcjami ocenił on na 1,5 proc. PKB Rosji w 2014 r., a dochodzi jeszcze upadek dochodów ze sprzedaży surowców energetycznych. Zwiększanie wydatków na wojsko powoduje braki funduszy na edukację, ochronę zdrowia i rozbudowę infrastruktury, a to bezpośrednio wpływa na pogorszenie nastrojów społecznych.

Usuwanie z listy priorytetów

W pogarszającej się sytuacji gospodarczej Kreml może poszukiwać łatwych zwycięstw, których można by użyć propagandowo. – Na Ukrainie trudno byłoby wygrać. Ukraińcy przygotowali obronę. No a jeśli Ukraińcy są gotowi, to atak na nich nie byłby przyjemnym spacerkiem. Tymczasem Putin stara się atakować tylko tam, gdzie można uzyskać stosunkowo łatwe zwycięstwo: Gruzja, Czeczenia, Krym – tłumaczy Orieszkin.

Problemem pozostają jednak narastające rosyjskie zbrojne prowokacje w Donbasie. – Separatyści robią to z własnej inicjatywy, bez rozkazu Kremla, czując, że traci on zainteresowanie nimi – uważa Aleksander Golc. Wcześniej w rozmowie z „Rz" rosyjski ekspert Fiodor Łukjanow przestrzegał przed politykami, którym nie będzie odpowiadało „usunięcie Donbasu z listy priorytetów światowej polityki".

– Strzelaniny w Donbasie to próby separatystów, by przypomnieć Moskwie o sobie. Albo strzelają, bo po prostu się nudzą – mówi Orieszkin.

Maszowec zauważa jednak, że Rosja nie wycofuje swojego wsparcia wojskowego dla Donbasu. Nadal rosyjscy generałowie próbują stworzyć tam z różnych uzbrojonych grup zwarte jednostki wojskowe, a na terenach opanowanych przez separatystów stacjonuje nieznana bliżej liczba rosyjskiego sprzętu wojskowego oraz żołnierzy.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!