Powrót in vitro

Pojawił się pierwszy od wyborów projekt o in vitro. Jego losy zależą od PiS.

Aktualizacja: 05.05.2016 17:41 Publikacja: 04.05.2016 19:33

Poseł Andrzej Jaworski z PiS uważa, że projekt ograniczający in vitro może liczyć na przychylność pa

Poseł Andrzej Jaworski z PiS uważa, że projekt ograniczający in vitro może liczyć na przychylność partii rządzącej

Foto: 123RF

Możliwość zapłodnienia tylko jednej komórki jajowej i zakaz mrożenia zarodków – to najważniejsze założenia projektu nowelizacji ustawy o in vitro. W Sejmie złożyła go grupa posłów, głównie z Klubu Kukiz'15, w tym jego lider Paweł Kukiz. Podpisał się też Marek Biernacki z PO. Pomysłodawcą jest Jan Klawiter, poseł niezrzeszony, który dostał się do Sejmu z list PiS.

Projekt nosi nazwę „w obronie życia i zdrowia nienarodzonych dzieci poczętych in vitro". Klawiter mówi, że ustawa przyjęta w ubiegłej kadencji nienależycie chroni życie. – Jeśli np. kiedyś zabraknie prądu, zamrożone obecnie zarodki zostaną uśmiercone – tłumaczy.

Dodaje, że dlatego chce zmniejszyć liczbę tworzonych zarodków. Jednak przede wszystkim uchwalenie jego projektu znacznie utrudniłoby stosowanie w Polsce in vitro.

Wątpliwe przepisy

Zgodnie z ustawą przyjętą za rządów PO można zapładniać sześć komórek jajowych. Tego limitu nie ma m.in., gdy kobieta skończyła 35 lat. Zarodki, które nie zostały przeniesione do ciała matki, zostają zamrożone.

Jeśli transfer się nie uda, w kolejnym cyklu pacjentka nie musi się poddawać stymulacji hormonalnej i punkcji jajników. Jeśli transfer się powiedzie, zarodki wykorzystuje się przy staraniu o kolejne dzieci.

Robert Gizler, ginekolog z kliniki leczenia niepłodności InviMed we Wrocławiu, mówi, że tworzenie tylko jednego zarodka znacznie obniżyłoby skuteczność metody. – Ograniczenie liczby zapładnianych komórek do sześciu już zmniejszyło skuteczność procedury z 40 proc. do około 35 proc. Przy zapłodnieniu tylko jednej komórki niemal w połowie przypadków nie powstanie zarodek. Jeśli zarodek się utworzy, w ok. 15 proc. przypadków będziemy mieli ciążę – wyjaśnia.

Jego wątpliwości budzi też przepis w projekcie Klawitera mówiący o tym, że między zapłodnieniem komórki jajowej a umieszczeniem zarodka w ciele kobiety „nie może upłynąć więcej niż 72 godziny".

Poseł twierdzi, że termin konsultował ze specjalistami. – To kuriozum. Transfery wykonuje się w dobie drugiej, trzeciej lub piątej. Największą skuteczność ma transfer najlepiej rozwiniętych zarodków – polemizuje Gizler.

Projekt Klawitera krytykuje też Igor Radziewicz-Winnicki, były wiceminister zdrowia, który pracował nad ustawą o leczeniu niepłodności.

– PiS zlikwidował finansowanie in vitro z budżetu. Rządowy program miał dużą skuteczność, powyżej 30 proc. ciąż klinicznych na jeden transfer, m.in. z powodu wymuszenia na klinikach, by hodowały zarodki do piątej doby – mówi. – Nowa propozycja byłaby skrajnie niekorzystna dla kobiet. Pozbawiłaby je dostępu do technologii, narażając na ciężkie powikłania wskutek niepotrzebnych terapii hormonalnych – dodaje.

Ryzyko losowe

W projekcie jest więcej zapisów, które budzą kontrowersje, np. zapis o tym, że „niedopuszczalne są przerwy w biegu" trzydobowego terminu między zapłodnieniem a transferem.

A co wtedy, gdy kobieta nie może przyjechać do kliniki, bo np. zagorączkowała albo miała wypadek samochodowy? – Mamy co najmniej jeden, dwa takie przypadki w miesiącu – mówi Gizler. Dziś w takiej sytuacji zarodek można mrozić, a ma to być zakazane.

Klawiter nie potrafił odpowiedzieć „Rzeczpospolitej" na pytanie o sposób postępowania w takiej sytuacji. Nie wyjaśnił też, co ma się dziać z zarodkami, które już teraz są zamrożone. – Będzie dyskusja w trakcie prac nad projektem w Sejmie – powiedział tylko.

W projekcie ustawy poseł Klawiter m.in. pomylił zarodek z komórką rozrodczą.

Co zrobi PiS

Propozycja grupy posłów jest pierwszą po wyborach propozycją zaostrzająca przepisy o in vitro.

W ubiegłej kadencji PO przyjmowała ustawę przy proteście PiS. – Po wyborach ją poprawimy – zapowiadała ówczesna rzecznik partii Elżbieta Witek, a niektórzy posłowie sugerowali wręcz całkowity zakaz in vitro. Dziś politycy PiS nie wypowiadają się już tak zdecydowanie, a Klawiter nie ukrywa, że żadnego z posłów tej partii nie namówił do podpisu pod projektem.

Mimo to w PiS wciąż jest silna frakcja konserwatystów, która chciałaby zmniejszenia liczby tworzonych zarodków.

– Zakaz mrożenia i tworzenie tylko jednego zarodka to elementy tożsame z tym, o czym mówiliśmy w poprzedniej kadencji. Po dyskusji projekt ma więc szanse na przyjęcie – mówi poseł PiS Andrzej Jaworski. – Warto przy tym dodać, że jest to projekt światopoglądowy, więc nie będzie dyscypliny klubowej – dodaje.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!