Dwa tygodnie temu, w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej", minister Krzysztof Szczerski z Kancelarii Prezydenta ogłosił koniec mrzonek o Międzymorzu i zadeklarował zwrot w kierunku polityki unijnej. Odnosząc się do pytania red. Michała Szułdrzyńskiego o sens współpracy w regionie oraz o to, czy nie jest ona alternatywą dla naszej silnej obecności w jądrze UE, minister Szczerski stwierdził: „...w koncepcji Trójmorza nie chodzi o tworzenie alternatywy dla integracji europejskiej". Dopytywany, czy oznacza to przejście ze sfery ideologii do sfery praxis, Szczerski jednoznacznie potwierdził: „Dlatego (...) unikamy pojęcia Międzymorze, które kojarzy się z koncepcją geopolityczną. Nie, tu chodzi o to, by dać polityczne zielone światło dla praktycznej współpracy projektowej".
Przebudzenie
To przełomowa i niezauważona przez komentatorów deklaracja ze strony bliskiego współpracownika głowy państwa. Tym wywiadem, w którym notabene nie pojawia się ani razu sformułowanie „koncepcja jagiellońska", minister przyznaje faktycznie, że po roku prowadzenia tromtadrackiej i buńczucznej polityki nieudanego naśladowania działań Józefa Piłsudskiego (naśladowanego też przez Lecha Kaczyńskiego) ośrodek prezydencki chce zwrotu o 180 stopni i powrotu do zainteresowania centrum unijnym. „Trójmorze" ma być jedynie obszarem kooperacji gospodarczej i infrastrukturalnej, ale nie ma być alternatywą dla naszych stosunków z Berlinem czy Brukselą.
Ta zmiana cieszy, bowiem pokazuje, że w obozie „dobrej zmiany", a przynajmniej w jej części osadzonej w Pałacu Prezydenckim, doszło do opamiętania się i porzucenia wielkomocarstwowych mrzonek i słodkich snów o polskiej potędze oraz o byciu regionalnym liderem, który zbuduje koalicję państw Europy Środkowej i Wschodniej, będącą przeciwwagą dla dominacji Niemiec w Europie oraz dla imperialnych zapędów Rosji. Szkoda tylko, że ekipie Andrzeja Dudy zajęło to aż rok. Ale lepiej późno niż wcale.
To, że część obozu rządzącego wreszcie przejrzała na oczy i porzuciła swoje sny o potędze na rzecz realnego oglądu rzeczywistości, musi cieszyć. Pytanie tylko, jak na to przebudzenie zareaguje pozostała część, ze szczególnym uwzględnieniem prawdziwego decydenta polskiej polityki, czyli Jarosława Kaczyńskiego. Miejmy nadzieję, że niezauważony medialnie wywiad Szczerskiego, zwiastujący poważną zmianę polityki prezydenta, został jednak odnotowany na Nowogrodzkiej i w Alejach Ujazdowskich, i że także tam skłoni odpowiedzialnych za politykę zagraniczną polityków do podobnej zmiany tonu.
Bo powiedzmy to bardzo jasno – idea Międzymorza jest pożyteczna i powinna być realizowana jedynie jako funkcja „Śródziemia". Pod tym nieco frywolnym terminem rozumiem oparcie naszej polityki zagranicznej na bliskiej i dobrej współpracy z Niemcami, Francją oraz instytucjami unijnymi, ale szczególnie z tym pierwszym państwem. To ono jest najsilniejszym graczem w Europie i to ono powinno być naszym strategicznym partnerem. Zarówno ze względów gospodarczych, jak i politycznych.