Mocnych boli później

- Jak nie dam rady, to trudno - mówi o sobotnim biegu na 30 km i swojej rywalizacji z Marit Bjoergen Justyna Kowalczyk

Publikacja: 26.02.2010 16:45

Justyna Kowalczyk

Justyna Kowalczyk

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

[b]Pani trener, Aleksander Wierietielny mówi, że sobotni bieg zacznie się po 25 kilometrach, czyli pięć kilometrów przed metą. Podziela pani ten pogląd? [wyimek][b][link=http://rp.pl/vancouver]rp.pl/vancouver[/link] - olimpijski serwis "Rz"[/b][/wyimek]

Justyna Kowalczyk:[/b] Trener ma taką teorię, trudno z nią polemizować, ale moim zdaniem każdy bieg zaczyna się na starcie, ten też. Trudno tylko powiedzieć jak się ułoży. Jeśli jesteś bardzo mocna to później zacznie boleć, jeśli słabsza, a tempo szalone, to czasami boli już od trzeciego kilometra, a później mocniej i mocniej do samej mety.

[b] Patrząc na pani występ w sztafecie, gdzie na swojej zmianie zdeklasowała pani rywalki, moc jest...[/b]

To był bieg na 5 km, a w sobotę pobiegnę na 30 km. To ogromna różnica, więc lepiej nie wyciągać daleko idących wniosków. W sztafecie po prostu pobiegłam szybko, nic więcej.

[b] Ale przy okazji nastraszyła pani rywalki, które na pewno zapamiętały, że na pierwszym kilometrze odrobiła pani 20 sekund. To po pierwsze. Po drugie pomogła pani koleżankom wywalczyć szóste miejsce i ministerialne stypendium na cały rok. [/b]

One same sobie je wywalczyły, bo pobiegły naprawdę fajnie. Przecież gdyby Kornelia Marek na pierwszej zmianie miała większą stratę, to niewiele mogłabym pomóc.

[b]Po sztafecie otoczył panią tłum norweskich dziennikarzy. O co pytali?[/b]

O mój komentarz w sprawie Marit Bjoergen, o to co powiedziałam na jej temat kilka dni temu. Odpowiedziałam krótko: - Nie mam nic więcej do powiedzenia. Chyba nie byli zadowoleni.

[b]Potrzebne pani to zamieszanie? Teraz wszyscy będą patrzeć na pani pojedynek z Bjoergen w kontekście tych właśnie komentarzy...[/b]

Niech sobie patrzą. Powiedziałam to co uważam za słuszne, ale teraz już skupiam się na sporcie. Jeśli dam radę z nią powalczyć, to powalczę. Ale jeszcze raz podkreślam, że nie chciałam nikogo do niczego prowokować. Ja nie z tych co jątrzą.

[b]A teraz może pani to zaszkodzić przed bardzo ważnym startem... [/b]

Ludzie, czy naprawdę sądzicie, że ja o tym tak często myślę, że nie mam innych problemów. Za chwilę stąd pójdę i zapomnę o wszystkim co mówiłam przed chwilą.

[b]W styczniu, w Tesero, podczas Tour de Ski, udzielając wywiadu fińskiej telewizji mówiła pani, że właśnie ten ostatni, sobotni bieg na igrzyskach będzie najważniejszy, to tam upatruje pani swojej największej szansy na sukces. Nic się nie zmieniło? [/b]

Myślę, że będę w gronie 8-10 zawodniczek, które mają równe szanse. Oprócz Bjoergen, która jest tu w znakomitej formie, bardzo groźne będą Finki, Aino Kaisa Saarinen i Virpi Kuitunen oraz Estonka Kristina Smigun, która zrezygnowała ze sztafety, by oszczędzać siły na ten występ.

[b] Trasa sobotniego biegu ma dwie pętle, c[/b]zerwoną i niebieską. Która z nich jest korzystniejsza dla pani?

Czerwona, bo na niej są wzniesienia, które trochę przypominają górki. To właśnie na tej pętli biegłam 5 km stylem klasycznym w sztafecie. Na niebieskiej są zjazdy i zakręty.

[b]Wiadomo już jakie będą warunki atmosferyczne w sobotę? [/b]

Ma sypać śnieg, ale tu nigdy nic nie wiadomo. Podczas biegu sztafetowego miało nasypać pół metra a padał deszcz.

[b]Śnieg czy deszcz, to ma dla pani aż duże znaczenie? [/b]

Bardzo duże. Przy temperaturze bliskiej zera lepiej niech pada deszcz. Łatwiej będzie trafić ze smarowaniem. Ale jestem spokojna, bo mam dobrych serwismenów, którzy dadzą sobie z tym radę, choć niektórzy fachowcy w Polsce sądzą inaczej.

[b] Które biegi na 30 km były jak dotąd dla pani najcięższe? [/b]

Ten na igrzyskach w Turynie i w Holmenkollen. W Norwegii biegnie się daleko, daleko w las, aż łosie gonią. W Libercu, gdzie przed rokiem wygrałam, nie było aż tak ciężko. Ale najciężej będzie tu w Whistler, bo na tych trasach jest wszystko czego najbardziej nie lubię.

[b]I co zamierza pani z tym zrobić?[/b]

Przecież nie usiądę i nie zacznę płakać. Stanę na starcie, żeby pobiec najszybciej jak potrafię i będę walczyć do końca. A jak nie dam rady, to trudno.

[b]Pani trener, Aleksander Wierietielny mówi, że sobotni bieg zacznie się po 25 kilometrach, czyli pięć kilometrów przed metą. Podziela pani ten pogląd? [wyimek][b][link=http://rp.pl/vancouver]rp.pl/vancouver[/link] - olimpijski serwis "Rz"[/b][/wyimek]

Justyna Kowalczyk:[/b] Trener ma taką teorię, trudno z nią polemizować, ale moim zdaniem każdy bieg zaczyna się na starcie, ten też. Trudno tylko powiedzieć jak się ułoży. Jeśli jesteś bardzo mocna to później zacznie boleć, jeśli słabsza, a tempo szalone, to czasami boli już od trzeciego kilometra, a później mocniej i mocniej do samej mety.

Pozostało 86% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką