Magdalena Makulec chciała dojechać we wtorek do Częstochowy na spotkanie biznesowe. Sprawdziła w Internecie rozkład i wybrała ekspres jadący o godz. 8.10 z Dworca Centralnego do Zawiercia, gdzie miała przesiąść się do Częstochowy.
Sęk w tym, że wybrała się w podróż dwa dni po wejściu w życie nowego rozkładu.
– Nowy rozkład zaskoczył chyba kolejarzy – denerwuje się warszawianka. – Na dworcu okazało się, że pociągu o 8.10 nie ma. Pobiegłam do informacji pasażerskiej, ale tam też mieli stare rozkłady. Dopiero pani w kasie powiedziała mi, że godzina odjazdu się zmieniła.Ale na tym nie skończyły się jej problemy. Kasjerka powiedziała, że ekspres z przesiadką w Zawierciu został przeniesiony na 9.13, i sprzedała na niego bilet. Kiedy jednak nasza czytelniczka poszła na peron, okazało się, że ekspres... odjechał o 8.50, a bilet, który ma w ręku, jest na pociąg pośpieszny.
– Wściekła wlokłam się nim do Częstochowy do 12.30. Spóźniłam się na spotkanie i opowiedziałam jego uczestnikom o bałaganie w PKP. Wszyscy ze zrozumieniem pokiwali głowami, nikt się nie zdziwił – opowiada wzburzona.Rzeczniczka InterCity Adrianna Chibowska potwierdza, że pociąg „Beskidy” według nowego rozkładu powinien wyruszyć z Centralnego o 8.10, czyli tak jak przed zmianą, ale odjazd został czasowo przesunięty z powodu remontu torów na 8.50.
– Zmiany w rozkładach na tej trasie potrwają prawdopodobnie do 27 grudnia – mówi Chibowska. – Pracownicy w kasach i call center zostali poinformowani o zmianie. Jeśli wprowadzili pasażerkę w błąd, to serdecznie ją przepraszamy.