Space wydaje swoje płyty, kompilacje hitów klubowych, zwycięża w rankingach (zdobyło np. Dance Music Awards w kategorii Best Global Club). W tym miejscu miksuje Alex Miles. Tworzy też legendę tego klubu, bo to za jego sprawą po mieście krążą jakieś dziwne historie i opowieści. Podobno didżej jest lekko nieprzewidywalny. Monika zajmująca się public relations w Pieksie rozbrajająco twierdzi, że „o imprezach, które prowadzi Alex krążą legendy”. Jedna z nich mówi, że kumpel Aleksa pewnego razu poprosił go, by przestał grać. Tak w środku imprezy. Alex zostawił konsoletę, a kumpel wyskoczył na środek parkietu i odegrał solo na... mandolinie. Potem cały parkiet – razem z tańczącymi – przykryto płótnem. – Zrobiło się całkiem intymnie. Ciekawe jak będzie u nas – dodaje Monika, która bardzo chciałaby, żeby o drugich urodzinach „Ibiza Most Wanted” też się mówiło, żeby powstały dykteryjki przekazywane z ust do ust.

Alex naoglądał się sporo imprez w swoim życiu (gra również w plażowym barze Bora Bora na Ibizie). Wie, jak je prowadzić – w końcu gra na tej hiszpańskiej wyspie przez siedem godzin co noc od trzech lat. Proponuje klasyczny house z elementami przestrzennego progressive. Takie granie, tropikalne klimaty, piasek, dekoracje, tancerki – na to mogą liczyć goście warszawskiego klubu w piątek od godz. 22. Obok Aleksa Milesa zagrają także: DJ Robert M, King Kong, Peres, Barillo, Deeplay, Cuba, Phil Jensky, Lead, Kate Sun.

Tymczasem na sobotę zaproszono brytyjskiego didżeja Stu Hirst z wytwórni Global Underground. Stu Hirst zagra w ramach cyklu imprezowego „Digital Dancefloor”. To też może być całkiem fajna impreza, szczególnie jeśli poznamy wcześniej jego miksy progressive house – „On A Jumbo Ragga Tip”, „Less In More” czy „Ahseed” (muzyka na: www.myspace.com/stuhirst). Didżej ten grał z takimi sławami jak Pete Tong czy Sasha.

Piekarnia, ul. Młocińska 11, 18-19.01, godz. 22