Lata 30. to okres złudzeń etatystycznych. Państwo coraz bardziej przejmowało odpowiedzialność za gospodarkę. Z perspektywy doświadczeń XX wieku nie ulega wątpliwości, że jako organizator życia gospodarczego jest mniej skuteczne niż sektor prywatny.
[b]Doceńmy choć skalę postępu w II RP. [/b]
Jakiego?
[b]Ależ to są przykłady książkowe! A choćby zbudowano Gdynię, która stała się oknem na świat polskiej gospodarki. Co III RP zbudowała od podstaw? Nie zdywersyfikowała nawet źródeł dostawy ropy i gazu. Co zrobiono przez dwie dekady, żeby uniezależnić nas od Rosji? [/b]
Nie musieliśmy tego zrobić, bo rosyjska energia jest wciąż najtańsza. A kiedy mówimy o Gdyni, musimy przypomnieć, jaki był prawdziwy impuls do jej budowy. Uchwała została podjęta w 1923 r., ale nie zrobiono nic do czasu wojny celnej z Niemcami, które rezygnując z importu ze Śląska w 1925 r., chciały Polskę rzucić na kolana. Dopiero wtedy ruszyła budowa Gdyni. Nie życzę Polsce, by miała okazję dać dowód nagłej sprawności, gdyby Rosja próbowała nas rzucić na kolana.
[b]Bo nie jesteśmy gotowi. A COP? [/b]
Nie jestem entuzjastą produkcji zbrojeniowej. Wolę fabryki samochodów i jogurtów.
[b]Ale czy mamy takie fabryki? Wszystkie są własnością zagranicznego kapitału.[/b]
Sytuacja własnościowa III RP była nieporównywalnie trudniejsza. Poza tym do ulepszania współczynników gospodarczych przed wojną stosowano różne tricki, bo nie było różowo. Bilans roku1939 polepszyło przyłączenie Zaolzia, regionu bardzo uprzemysłowionego, przez Czechy. Tymczasem w roku 1938 w wielu dziedzinach nie udało się nawet osiągnięcie współczynników z 1913 r. Kiedy dziś porównujemy osiągnięcia 1989 i 2008 r., to chyba tylko węgla wydobywamy mniej. Na usprawiedliwienie II RP dodajmy, że prawie cały okres międzywojnia to światowa dekoniunktura. Tymczasem obecna stabilizacja związana jest z członkostwem Polski w Unii Europejskiej.
[b]Elity polityczne lat 30. uznały etatyzm za panaceum na problemy gospodarcze. Dziś Francuzi, Niemcy, Rosjanie dbają o swoje firmy, a za polskimi nie stoi nikt. W Europie dotuje się upadające zachodnie banki, a polskich stoczni już nie.[/b]
My się dopiero uczymy nowoczesnych standardów państwowych. W Polsce władza wspierająca biznes jest na cenzurowanym. Przypomnijmy sobie koronny zarzut przeciwko eseldowskim premierom, których samoloty podczas podróży zagranicznych pełne były biznesmenów. To się oczywiście wiązało z patologiami.
[b]A co czujemy, kiedy alians LOT z Lufthansą zmusza nas do latania po Europie przez Frankfurt czy Monachium, bywa, że nie po drodze? [/b]
Na pewno wiele rzeczy można było zrobić lepiej. Niestety, daje znać o sobie peryferyjność Polski, choć myślę, że II RP była o wiele bardziej peryferyjna.
[b]Brak autostrad to kompromitacja. To są setki ofiar rocznie.[/b]
Tu dał o sobie znać niedowład państwa, ale też miało ono zawsze ważniejsze sprawy – górników czy służbę zdrowia.
[b]Mamy oddać hołd towarzyszowi Gierkowi za trasę katowicką?[/b]
Z tym hołdem byłbym ostrożny. Koszty były zbyt duże. Infrastruktura szwankuje do dziś. Największym kapitałem okazali się ludzie i ich obywatelskie inicjatywy. Państwo pozostaje nieruchawe, zwłaszcza tam, gdzie się zderza z wielkimi grupami społecznymi i brakiem pieniędzy na inwestycje. Władza demokratyczna ma dylemat z wywłaszczeniami. Barierę stanowi poszanowanie prawa własności.
[b]Jednym z najwspanialszych osiągnięć II RP był ośmiogodzinny czas pracy wprowadzony przez rząd Jędrzeja Moraczewskiego – byliśmy w tej dziedzinie pierwsi w Europie. Obecnie to prawo jest nagminnie łamane.[/b]
Tego się nie da porównać, bo społeczeństwa są nieporównywalne. Dwie trzecie ludności mieszkało na wsi, obecnie mniej niż połowa. Więcej było służby domowej niż robotników w przemyśle. Ustawodawstwo nie obejmowało też ogromnej rzeszy rzemieślników, a w większości fabryk ośmiogodzinny dzień pracy był fikcją. Ci, którzy dziś pracują dłużej, robią to z własnej woli.
[b]Tak mówią, bo co mają zrobić. A jak wyglądała przed wojną opieka medyczna? Dziś wiadomo – za stomatologa i za badania płacimy z własnej kieszeni, a ratowanie życia bliskich wiąże się z łapówkami. [/b]
Narzekań na służbę zdrowia przed wojną nie było, bo ubezpieczenie obejmowało pracujących na etatach. To oni korzystali z kas chorych. Znaczna część świadczeń pozostawała odpłatna. Judymów nie było. Dziś też najlepiej uposażeni nie mają kłopotu z opieką medyczną.
[b]Najbiedniejsi mają. A jak można porównać media?[/b]
Podstawowym medium były gazety, które czytało kilka procent społeczeństwa. Piłsudski z początku nie korzystał z prawa do ochrony głowy państwa i można było napisać o nim największą bzdurę, tak jak teraz. Po zamachu majowym media były represjonowane i cenzurowane, choć oczywiście nie tak jak w Niemczech i ZSSR. Dziś są najistotniejszym czynnikiem życia publicznego. Pierwszym środowiskiem, które wyzwoliło się z PRL, również dzięki gruntownej zmianie pokoleniowej. To jeden z najważniejszych strażników demokracji.
[b]Kultura jest najmniej wymierna, ale autorów na miarę Witkacego, Gombrowicza, Schulza, Iwaszkiewicza nie widzę. Na świecie dobrą markę ma polski teatr, ale jego twórcy w kraju nie mają gdzie grać. [/b]
Patrząc okiem historyka na kulturę wysoką, zauważam, że największe osiągnięcia zawsze miała w najczarniejszej nocy niewoli. Im czasy trudniejsze, tym duch się w warstwie elitarnej unosi wyżej. Trzeba też zapytać, kto czytał przed wojną Witkacego, Gombrowicza, Schulza? Mniszkównę i Dołęgę-Mostowicza czytano. Wielkie dzieła – „Przedwiośnie”, „Generał Barcz”, „Pokolenie Marka Świdy” – były owocem zawiedzionych nadziei. Teraz dyskusja społeczna przeniosła się do mediów. Inne są płaszczyzny komunikowania.
[b]Szkolnictwo lansowało model zdecydowanie patriotyczny. Jakie dziś jest morale młodzieży? [/b]
II RP dokończyła walkę z analfabetyzmem, ale wielu, zwłaszcza na wsi, kończyło edukację w czwartej klasie. Uczelnie wyższe można było policzyć na palcach obu rąk. Model wychowania obowiązywał patriotyczny, ale z naciskiem na tradycję piłsudczykowską. Taka była wówczas polityka historyczna! Niepiłsudczyków rugowano. A jak się czyta dyskusje o morale młodzieży, powszechne były niezadowolenie i lament nad tym, że polskie szkoły wychowują niepatriotyczną młodzież. Tak mówiono o rocznikach, wśród których byli Kolumbowie. Również z tego powodu jestem spokojny o patriotyzm naszej młodzieży. Oby tylko nie miała okazji dać jego dowodu. Oby III RP trwała długo i szczęśliwie.