Rosjanie przygotowywali się na kryzys. Nauczką miała być ciężka zapaść, w której kraj znalazł się dziesięć lat temu. Od tamtej pory Rosja zgromadziła jedne z najwyższych na świecie rezerw w walutach, złocie i papierach wartościowych. Ich wielkość osiągnęła w połowie 2008 roku prawie 600 mld dolarów. Świetnie radziły sobie moskiewskie giełdy, a szybciej od Rosji rozwijały się tylko Chiny i Indie.
[srodtytul]Dwa ciosy[/srodtytul]
Rosja otrzymała jednak dwa poważne ciosy. Pierwszy to sierpniowa inwazja na Gruzję, która podważyła zaufanie inwestorów do Rosji. W ciągu miesiąca wycofali z rosyjskich banków, funduszy i giełdy 30 miliardów dolarów. Do października Rosja straciła ponad 50 miliardów dolarów. Drugi cios to światowy kryzys, który wbrew zapewnieniom premiera Władimira Putina obnażył słabość rosyjskiej gospodarki, uzależnienie od cen surowców i słabość sektora bankowego.
[wyimek]130 mld - tyle dolarów wydał od września Bank Rosji na ratowanie banków. Zaczął też kupować akcje na moskiewskiej giełdzie[/wyimek]
Rząd musiał sięgnąć po wielkie pieniądze z rezerw. Od września Bank Rosji wydał na ratowanie chwiejących się banków ponad 130 mld dol. Zaczął też kupować akcje zagrożonych spółek na moskiewskiej giełdzie. Udało się utrzymać wzrost PKB o 7,8 proc. za dziesięć miesięcy. Ale kryzysu nie udało się ugasić.