W grudniu Wojewódzki Urząd Pracy ogłosił listę tak zwanych asesorów. Będą oni brać udział w ocenie projektów ubiegających się o pieniądze z Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki 2007-2013. Problem w tym, że połowa z 13 asesorów reprezentuje instytucje, które same takie programy piszą. Aż cztery są, lub do niedawna były związane z firmą Doradztwo Gospodarcze DGA. Dwie kolejne to przedstawicielki Centrum Promocji i Rozwoju Inicjatyw Obywatelskich PISOP.
Pieniądze z programu Kapitał Ludzki są rozdzielane od marca ubiegłego roku. Do tej pory instytucje te wykazywały się sporą skutecznością. Uzyskały dofinansowanie na kilka projektów.
Przedstawiciele Wojewódzkiego Urzędu Pracy nie widzą w takim doborze asesorów niczego dziwnego. Tłumaczą, że o wyborze zadecydowała niezależna komisja konkursowa. W podobnym tonie wypowiadają się nowo wybrani asesorzy. - Przecież nie będę oceniała własnych projektów. W takim wypadku jestem zobowiązana do wyłączenia się z prac - wyjaśnia Anna Żubka, dyrektor Departamentu Projektów Europejskich Doradztwo Gospodarcze DGA SA w Poznaniu. Dlaczego zdecydowała się zostać asesorem? - Przecież projekty musi oceniać ktoś, kto się na tym zna - podkreśla.
-Ta sytuacja jest co najmniej dziwna - ocenia tymczasem Zbigniew Czerwiński (PiS), wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Wielkopolskiego. - Nawet jeśli asesorzy nie będą oceniali swoich projektów, trzeba pomyśleć, w jaki sposób WUP zabezpieczy się przed ewentualnym działaniem na szkodę konkurencji - dodaje. Łukasz Zalesiński