Ostatnia ofiara Katynia?

Na początku 1989 roku publicznie dyskutowano głównie o możliwości przeprowadzenia obrad Okrągłego Stołu. Medialny spokój przerwała podana 23 stycznia 1989 roku wiadomość o odnalezieniu 21 stycznia rano na plebanii kościoła św. Karola Boromeusza w Warszawie martwego proboszcza księdza Stefana Niedzielaka.

Publikacja: 19.01.2009 15:30

Ksiądz Stefan Niedzielak – dobry i mądry duszpasterz, patriota o wielkich zasługach dla Ojczyzny

Ksiądz Stefan Niedzielak – dobry i mądry duszpasterz, patriota o wielkich zasługach dla Ojczyzny

Foto: IPN

Red

Ksiądz był osobą znaną: duszpasterzem Rodzin Katyńskich, podczas wojny – kapelanem Armii Krajowej, później opiekunem osób krzywdzonych przez komunizm – weteranów AK, repatriantów, i wreszcie członków „Solidarności”, dla których odprawiał msze święte za ojczyznę.

„Wiele wskazuje, że miał miejsce napad rabunkowy i ksiądz padł jego ofiarą. Odniesione przez niego obrażenia pozwalają domniemywać, iż doszło do zabójstwa [...]” – donosił „Sztandar Młodych” (16/11476). Fakt zabójstwa odkryto, gdy rano w sobotę ksiądz Stefan nie przyszedł odprawiać porannej mszy świętej. Zaniepokojeni wikariusz i kościelny udali się na plebanię. Drzwi były otwarte, w pomieszczeniu znajdującym się najbliżej wejścia znaleźli leżącego na podłodze księdza Niedzielaka. „[...] milicjanci prowadzący dochodzenie rozpatrują wersję, iż był to nieszczęśliwy wypadek [...]” („Kurier Polski” 19/11479).

Nie unikano też kłopotliwych pytań. Rzecznik prasowy ministra spraw wewnętrznych major Wojciech Garstka, odpowiadając na informację Reutersa o tym, że księdza zabito ciosem karate, twierdził, że dotychczasowe wyniki badań: „[...] pozwalają na wykluczenie osoby trzeciej [...]” („Sztandar Młodych” 19/11479).

Gwałtowna śmierć kolejnego duchownego (30 stycznia 1989 – ks. Stanisław Suchowolec) dała asumpt do domysłów o działającym w kraju „komandzie esbeckim” mordującym duchownych. Rzecznik władz Urban replikował: „[...] sprzeciw budzą rewelacje, jakie przekazało radio francuskie – iż księży zamordowali nieznani sprawcy i że byli oni na liście 150 księży uznanych przez władze jako ekstremiści. Nie ma dowodów, że były to morderstwa, a wspomniana lista jest fantazją [...]” („Życie Warszawy” 27/11766). Reakcje prasy na opisywany dramat są wstrzemięźliwe – widać w nich rękę cenzora. Tymczasem periodyk MO i SB „W służbie narodu” „gotował się” od ataków na Kościół i „katolicką nietolerancję”.

[srodtytul]„Informacja dzienna” MO[/srodtytul]

A może atmosfera „w resorcie” – MSW – sprzyjała zbrodniom „nieznanych sprawców”? Pytanie to w kontekście mordu na księdzu Niedzielaku oraz ustaleń „komisji Rokity” jest retoryczne.

Władze, chcąc się uwiarygodnić, przystąpiły szybko do działań.

Szczegółowe informacje o ich przebiegu znajdujemy w archiwach IPN. „[...] Ksiądz Niedzielak nigdy się nie spóźniał [...] O godz. 8.00 nie pokazał się [...] wówczas ksiądz Słomkowski rozpoczął odprawiać Mszę św. w jego zastępstwie [...] Po jej zakończeniu obydwaj zaniepokojeni postanowiliśmy wyjaśnić tę sprawę [...] drzwi były zamknięte jedynie na klamkę [...] widać było palące się światła [...] zauważyłem przewrócony fotel i włączony telewizor. Zauważyłem leżące ciało księdza Niedzielaka [...]” – zeznał Henryk Różycki, kościelny parafii. Stan pomieszczeń, gdzie dokonano zabójstwa, wskazywał jego zdaniem na dokonanie mordu rabunkowego. Szybko poinformowano o fakcie zabójstwa pogotowie, milicję i kurię.

Milicja informowała o dramacie w „informacji dziennej” ze szczegółami, od początku określając zdarzenie jako zabójstwo. Opisywała także „katyńską” działalność księdza, opisując go, niejako przy okazji, jako spokojnego i dalekiego od „politycznego awanturnictwa” kapłana. Lekarz medycyny sądowej nie był w stanie po wstępnych oględzinach określić, co było bezpośrednią przyczyną zgonu. Major Jacek Jaroszewski napisał: „[...] zwłoki leżały w pierwszym pokoju plebanii [...] Między kończynami górnymi przy głowie leżały przesiąknięte krwią majtki męskie [...] Twarz i głowa, jak również ręce były pokryte rozmazami krwawymi. W dłoni ujawniono i zabezpieczono pięć włosów. [...] ujawniono i zabezpieczono fragment urwanej rękawiczki gumowej [...] (lekarz pogotowia wezwany do wypadku stwierdził, że nie mogła ona pochodzić z jego karetki, bo nie miał takiej na wyposażeniu – P.Ł.). Oględziny mieszkania księdza wykazały ślady włamania.

W dniu popełnienia zbrodni powołano decyzją szefa SUSW gen. Kłosowskiego specjalną grupę śledczą przy SUSW w Warszawie złożoną z doświadczonych funkcjonariuszy MO i SB, w tym Departamentu IV MSW zajmującego się walką z Kościołem.

Z upływem czasu pojawiało się coraz więcej faktów. Przyczyną śmierci miało być „[...] złamanie kręgosłupa pomiędzy szóstym a siódmym kręgiem szyjnym [...]”. Przy tej okazji starano się też (widać to wyraźnie) określić przyczynę zgonu jako wypadek: „[...] w miejscu złamania kręgosłupa nie stwierdzono na zewnątrz żadnych obrażeń świadczących o użyciu siły [...]”.

[srodtytul]„S..., długo nie pożyjesz”[/srodtytul]

Przesłuchiwano licznych świadków. Z ich zeznań wyłaniał się obraz kapłana zatroskanego o los swoich parafian, uczciwego, wyrozumiałego, pomocnego i oddanego tym sprawom. Wykonywanie swoich obowiązków traktował ksiądz Niedzielak jako imperatyw.

Sporo wiedzy przyniosły zeznania kanclerza kurii metropolitalnej ks. Króla. Wspominał on o powtarzanych pod swoim adresem telefonicznych pogróżkach, które wiązały się z zabójstwem: „[...] »Niedzielak nie jest ostatni« [...]”.

Kwestia gróźb kierowanych do księdza Niedzielaka powracała wielokrotnie. W znajdujących się w materiałach ze śledztwa transpkryptach nasłuchów RWE wspomina się, że kilka dni przed zabójstwem ksiądz Stefan otrzymał telefoniczne ostrzeżenie: „[...] jak się nie uspokoisz, to zdechniesz jak Popiełuszko [...]”. Zbliżone wiadomości przekazywał funkcjonariuszom Wojciech Ziembiński (przyjaciel księdza – P.Ł.): „[...] cytuję z pamięci »znowu podskakujesz, ty skurwysynu, długo nie pożyjesz« [...]”. Kapłan przekazywał także Wojciechowi Ziembińskiemu informacje o anonimach pełnych gróźb w związku z głoszonymi przez niego patriotycznymi kazaniami.

Osoba Ziembińskiego znalazła się w „orbicie zainteresowań” śledczych po zeznaniach kościelnego i przekazanej konfidencjonalnie przez informatora wiedzy o kontaktach zamordowanego z tym znanym działaczem niepodległościowym. Tajna notatka wykonana przez kpt. Ryszarda Kaszubę, w której znalazły się obelżywe wobec kapłana informacje (podawane przez informatora znajdującego się pod wpływem alkoholu – P.Ł.) została wraz z nimi szybko zweryfikowana przez kolejne zeznania świadków. Widać jednak, że zastanawiano się, czy nie użyć tej wiedzy do „oplucia” pamięci zabitego.

[srodtytul]Bójka czy wypadek?[/srodtytul]

Z końcem stycznia reasumowano wyniki dotychczasowych działań. Przyjęto zasadniczo dwie wersje zdarzenia. Działanie osób trzecich lub nieszczęśliwy wypadek. Za wersją pierwszą miały przemawiać obrażenia głowy księdza oraz bałagan w pokojach, co sugerowało nawet bójkę. Jako podejrzanych wskazywano wyżej wymienionego informatora (księdza) lub bliżej niezidentyfikowane osoby, które ks. Niedzielak mógł nakryć w trakcie dokonywania włamania. Najbardziej uzasadniona wydawała się śledczym wersja nieszczęśliwego wypadku. Miała ona być uzasadniona, bo nie było śladów bójki w mieszkaniu. Fakt, że wcześnie o niej wspominano i mocno ją zaznaczono, zupełnie nikomu nie przeszkadzał. Do tego tezę o wypadku miał potwierdzać fakt, iż tego typu urazy kręgosłupa, jakie odniósł ksiądz Stefan, bardzo rzadko powstawały w wyniku działań zbrodniczych. Natomiast często w efekcie wypadków komunikacyjnych lub upadków ze znacznych wysokości. Stwierdzono też ślady zawału, co mogło powodować upadek na plecy i powstałe w ten sposób urazy głowy i kręgosłupa. Stwierdzano więc, że był to raczej wypadek. Przyjmowano też (niejako wbrew poprzednim założeniom i zeznaniom świadków) i inne teorie. Penetrowano na przykład warszawskie środowisko przestępczo-homoseksualne, choć tego typu związki w przypadku księdza Niedzielaka były absolutnie wykluczone. To jednak mieściło się w ramach postępowania SB wobec księży.

Wbrew tezie o „wypadku” mówiono też, że brak śladów walki (były więc te ślady na miejscu zbrodni!?) wskazywał na to, że opór księdza został szybko przełamany przez sprawcę, który dominował nad nim siłą i sprawnością.

Wygląda to tak, jakby śledczy czekali na jakiś wyraźny sygnał z góry, w którą stronę prowadzić postępowanie. Brak było też fundamentalnego pytania, jaki był charakter tej makabrycznej zbrodni. Istotnym w całej sprawie dokumentem była notatka (marzec 1989) określająca okoliczności powstania obrażeń głowy i kręgosłupa księdza Stefana. Wykluczano w niej nieszczęśliwy wypadek jako przyczynę śmierci: „[...] trzeba przyjąć, że śmierć [...] była następstwem działania obcej osoby lub osób. Eksperyment nie dał jednoznacznej odpowiedzi w kwestii momentu powstania urazu kręgosłupa, przy czym za najbardziej prawdopodobny należy uznać moment uderzenia w pozycji stojącej powodującego gwałtowne odchylenie głowy do tyłu [...] ustalono, iż minimalny czas zadania ciosów, upadku i przemieszczenia się pokrzywdzonego musiał wynieść 52 sekundy [...]”.

Powstaje pytanie, dlaczego przeprowadzono ten eksperyment tak późno. Jego realizacja oszczędziłaby przecież śledczym dreptania w miejscu i od razu poprowadziła dochodzenie w odpowiednim kierunku.

[srodtytul]Prokurator, który nie oskarża[/srodtytul]

Brak efektów śledztwa został szybko określony przez pełnomocników (J. Olszewskiego i A. Grabińskiego) rodziny zabitego księdza. Opisali (III 1989 r.) oni nieprawidłowości, jakie miały miejsce w czasie dochodzenia. Kwestionowali w przedłożonym tekście kierunek śledztwa, w którym zakładano jako przyczynę śmierci nieszczęśliwy wypadek: „[…] Dopiero po ponownym pisemnym żądaniu z 27 lutego br. prokuratura udostępniła pełnomocnikom pokrzywdzonych odpis opinii biegłych […].

Z treści tej opinii wynika, że już po dacie jej sporządzenia wiadomo było, iż […] uszkodzenie kręgosłupa szyjnego nie mogło nastąpić… bez działania siły zewnętrznej. Wyniki sekcji narzucają wniosek, iż stwierdzone w obrębie twarzy […] obrażenia […] powstały w wyniku działania napastnika, który gwałtownie i z wielką siłą spowodował odgięcie ku tyłowi głowy […] powodując rozerwanie kręgosłupa szyjnego. W tym samym czasie usztywniono z tyłu kręgosłup ofiary na odcinku piersiowym i unieruchomiono ręce. Przemawiają za tym ślady na obu łokciach i w okolicy lędźwiowej kręgosłupa. […]”. Wskazywano na zatajenie przed opinią publiczną istnienia licznych zewnętrznych obrażeń na ciele księdza.

Dziwne, ale szybko oceną notatki sporządzonej przez pełnomocników zabitego księdza zajął się prokurator Maciej Białek, który stawał się bardziej obrońcą niż oskarżycielem. Pisał on:

„Opinia sądowo-medyczna w obecnym kształcie nie daje jednoznacznych podstaw do przesądzania, iż śmiertelny uraz u ks. Niedzielaka powstał w wyniku działania obcej osoby lub osób. Zupełnie dowolne są sugestie pełnomocników, iż ks. Niedzielakowi w chwili powstania u niego urazu unieruchomiono z tyłu kręgosłup i ręce”. Według prokuratora tego typu postawa pełnomocników miała prowadzić do wykazania, że postępowanie prowadzi się stronniczo. Uzasadnienie opieszałości śledztwa zawarto w ostatnich zdaniach wspominanego dokumentu: „Prokuratura, mając na uwadze skomplikowany stan faktyczny w sprawie, jak również trudności dowodowe wynikające […] z nader lakonicznych zeznań […] osób duchownych oraz związanych ideowo z Kościołem, musi brać pod uwagę […] wszystkie możliwe wersje zdarzenia…”. Wydaje się to dziwne, ale w łagodniejszej wersji postawa prokuratora Białka przypominała tę z „procesu toruńskiego”, którą prezentował jego kolega (Leszek Pietrasiński) atakujący ofiarę i Kościół.

Oceny śledczych z MSW zmierzały w kierunku rozmywania tezy adwokatów o mordzie na księdzu, choć równocześnie w pokrętny sposób nie wykluczano możliwości popełnienia zbrodni. Stwierdzali oni też, że ich opinie są zbieżne z tym, co pisał w sprawie notatki adwokatów prokurator Białek.

[srodtytul]„Przyczyny obiektywne” generała Pudysza[/srodtytul]

Prawie dwa miesiące później MSW przyznało się do fiaska śledztwa. W czerwcu 1989 roku generał Pudysz pisał do szefa SB generała Dankowskiego i komendanta głównego MO Trzcińskiego: „[…] zaistniały impas śledczy jest uwarunkowany przyczynami obiektywnymi, bowiem metodykę dotychczasowych działań wykrywczych należy ocenić jako prawidłową”. Do listu dołączona była notatka opisująca dotychczasowy stan śledztwa. Jest to ostatni jawny dokument w archiwum IPN dotyczący mordu na księdzu. Autorzy notatki, oficerowie Biura Śledczego MSW, twierdzili w nim: „[…]

Aktualny stan sprawy skłania do przyjęcia za najbardziej prawdopodobną wersję udziału osób trzecich w zdarzeniu i celowego lub przypadkowego spowodowania przez te osoby śmierci ks. ST. NIEDZIELAKA. Wersja ta może tłumaczyć rodzaj uszkodzeń ciała skutkujących zgon, zniszczenie fotela, ewentualne użycie przez sprawcę rękawiczek chirurgicznych, włączony telewizor, palące się światła we wszystkich pokojach, przemieszczenie zwłok względem uszkodzonego fotela. Przeciwko tej wersji, ale tylko w części dotyczącej napadu rabunkowego, przemawia pozostawienie w mieszkaniu wielu cennych przedmiotów i znacznych ilości polskich i zagranicznych środków płatniczych, które znajdowały się w zasięgu ręki.

Ksiądz był osobą znaną: duszpasterzem Rodzin Katyńskich, podczas wojny – kapelanem Armii Krajowej, później opiekunem osób krzywdzonych przez komunizm – weteranów AK, repatriantów, i wreszcie członków „Solidarności”, dla których odprawiał msze święte za ojczyznę.

„Wiele wskazuje, że miał miejsce napad rabunkowy i ksiądz padł jego ofiarą. Odniesione przez niego obrażenia pozwalają domniemywać, iż doszło do zabójstwa [...]” – donosił „Sztandar Młodych” (16/11476). Fakt zabójstwa odkryto, gdy rano w sobotę ksiądz Stefan nie przyszedł odprawiać porannej mszy świętej. Zaniepokojeni wikariusz i kościelny udali się na plebanię. Drzwi były otwarte, w pomieszczeniu znajdującym się najbliżej wejścia znaleźli leżącego na podłodze księdza Niedzielaka. „[...] milicjanci prowadzący dochodzenie rozpatrują wersję, iż był to nieszczęśliwy wypadek [...]” („Kurier Polski” 19/11479).

Pozostało 94% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!