Masecki coraz częściej nazywany jest najlepszym współczesnym polskim pianistą – to określenie budzi respekt, zwłaszcza gdy mowa o artyście 27-letnim. Tymczasem na spotkanie przychodzi zwyczajny chłopak w krótkich spodenkach i kraciastej koszuli. Ma ze sobą iPoda, ale tam zamiast nowych przebojów na liście króluje muzyka barokowa.
Z tłumu wyróżnia go nie zachowanie, a to, co niewidoczne na pierwszy rzut oka – olbrzymi talent. Umawiamy się w Klubokawiarni Chłodna 25, o której mówi „mój dom”. Tu może przyjść z każdym pomysłem i wie, że zawsze może liczyć na wsparcie właścicieli i olbrzymie zainteresowanie publiczności.
[srodtytul]Pierwsze dźwięki[/srodtytul]
Do medialnego szumu, jaki wywołały wydane przez niego w ostatnim czasie albumy – solowy „BOB” oraz debiutancki krążek projektu Paristetris – podchodzi z odpowiednią dozą dystansu i poczucia humoru. O swojej wartości nie musi się przekonywać, czytając recenzje.
– Wiem, że mam talent i fach w ręku – przyznaje. Wierzy, że odpowiednio długa praca mogłaby mu przynieść sukces za granicą.