Barack Obama wygłosił orędzie do narodu, w którym przedstawił swoją afgańską strategię. Powiedział, że al Kaida planuje nowe ataki. Jego zdaniem 30 tys. dodatkowych żołnierzy przyspieszy zwycięstwo nad talibami. Biały Dom zapowiada, że pierwsze oddziały amerykańskie opuszczą Afganistan za 18 miesięcy. Obama ostrzegł też obecną afgańską administrację. Zapowiedział, że nie zamierza podpisywać dalszych "czeków in blanco" dla Afganistanu i podkreślił, że w zamian za amerykańską pomoc będzie domagał się od afgańskiego rządu prezydenta Hamida Karzaja usunięcia i ukarania skorumpowanych urzędników.
Wcześniej rozmawiał przez łącze wideo z prezydentami Afganistanu Hamidem Karzajem i Pakistanu Asifem Alim Zardarim. Przywódcy obu państw mają odegrać kluczową rolę w pokonaniu talibów. Waszyngton domaga się by pakistańskie władze zwiększyły wysiłki w walce z talibami na swoim terenie.
– Ostatnie konsultacje miały pokazać całemu światu, że nowa strategia nie jest tylko dziełem Amerykanów, a w jej tworzeniu uczestniczyli wszyscy zainteresowani, zwłaszcza kraje, które są najbardziej zagrożone ekstremizmem. To było ewidentnie zagranie na pokaz – mówi „Rz” Rasul Bakhsh Rais, pakistański politolog z uniwersytetu w Lahore.
W ostatnich dniach Barack Obama i jego najbliżsi doradcy przeprowadzili serię konsultacji z krajami, które uczestniczą w afgańskiej misji. Stany Zjednoczone, które chcą o połowę zwiększyć swój 70-tysięczny kontyngent, liczą też na większe zaangażowanie sojuszników. Jak pisał poniedziałkowy „Le Monde”, Obama poprosił Niemcy o wysłanie 2 tysięcy dodatkowych żołnierzy, Francję o 1,5 tysiąca, o tyle samo Włochów, a Wielką Brytanię o tysiąc.
Premier Donald Tusk ujawnił w radiowej Trójce, że od Polski oczekuje się wysłania od kilkuset do tysiąca żołnierzy, ale decyzja polityczna w tej sprawie ma być podjęta dopiero na przełomie roku. – Wiosna to termin, kiedy trzeba będzie myśleć już o technicznym aspekcie wysłania naszych wojsk – mówił premier.