[b]Barack Obama ma wysłać do Afganistanu około 30 tysięcy dodatkowych żołnierzy. Czy to nie za mało? Generał Stanley McChrystal prosił ponoć o 40 tysięcy.[/b]
[b]Brian Katulis:[/b] Generał McChrystal początkowo prosił nawet o 80 tysięcy. Była to jednak tylko jedna z opcji. Inna zakładała wysłanie liczby żołnierzy o wiele mniejszej niż 30 tysięcy. Sądzę, że wariant, który wybrał Barack Obama, to maksimum, na które mógł mieć nadzieję generał McChrystal, biorąc pod uwagę nasze zaangażowanie w Iraku i fakt, że ostatnie osiem lat wojny nadwerężyło możliwości armii.
[b]Według „New York Timesa” dodatkowi żołnierze trafią do Afganistanu w ciągu zaledwie sześciu miesięcy, dwa razy szybciej, niż planowano. To dowód na to, jak poważna jest sytuacja w tym kraju?[/b]
Tak. Przez ostatnie dwa lata powszechne stało się przekonanie, że sytuacja w Afganistanie rozwija się w bardzo niedobrym kierunku. Sierpniowy raport generała McChrystala był tylko tego potwierdzeniem. Barack Obama zdecydował się więc działać szybko i dlatego wysyła dużo więcej żołnierzy piechoty morskiej. To typowe oddziały ekspedycyjne, które nie wymagają takiego wsparcia logistycznego i takiej ilości sprzętu jak wojska lądowe. Taki ruch jest dowodem na to, że na południe kraju, a zwłaszcza do prowincji takich jak Helmand czy Kandahar, trzeba szybko wysłać dodatkowych żołnierzy, by mniej więcej ustabilizować region. I zapewne taki będzie ich cel. Wątpię, by ktokolwiek oczekiwał, że sytuacja poprawi się w całym Afganistanie. Zastrzyk dodatkowych sił może jednak latem lub jesienią odwrócić negatywny trend w najważniejszych miastach i kluczowych regionach. Jeśli się to nie uda, prezydentowi Obamie będzie bardzo trudno kontynuować tę misję. Wówczas za rok usłyszymy o zupełnie innej strategii.
[b]Już teraz tylko 44 procent Amerykanów uważa, że warto prowadzić tę wojnę. Może naprawdę nie warto?[/b]