Leo zaprasza, koledzy nie tańczą

Wielki Messi i wciśnięty w garnitur Maradona rozpoczęli od zwycięstwa, ale zachwytów nie słychać

Publikacja: 14.06.2010 03:04

Lionel Messi miał kilka okazji do zdobycia bramki, żadnej nie wykorzystał. Z prawej Peter Odemwingie

Lionel Messi miał kilka okazji do zdobycia bramki, żadnej nie wykorzystał. Z prawej Peter Odemwingie

Foto: Reuters

Przyleciały ich do RPA tysiące, jakby kryzysu nigdy nie było. W biało-niebieskich barwach, koszulkach z podobiznami Maradony, z Diego i Che Guevarą wypisanymi na sztandarach ruszyli w sobotę na Johannesburg. Na dachu jednego z samochodów argentyńscy kibice rozciągnęli transparent: „Co się z tobą stało Brazylio? Czemu jesteś taka nerwowa?”. Skąd mogli wiedzieć, że jeszcze tego samego dnia będą to pytanie zadawać Argentynie i jej trenerowi.

Maradona o nich, podróżujących za drużyną na drugi koniec świata, mówił po meczu z Nigerią chętnie. Pytania o słabości swego zespołu puszczał mimo uszu. Wspomniał tylko o nieskuteczności. Obracając w dłoniach nadgryzione jabłko zapewniał, że wszystko idzie dobrze, piłkarze byli mężni, publika wspaniała. A jeszcze lepszy – bramkarz Nigerii Vincent Enyeama. Przez niego to wszystko. Gdyby nie jego refleks i długie ręce, Argentyna wygrałaby kilkoma golami.

– Powiedziałem piłkarzom po meczu: musicie wykorzystywać okazje. Oni chyba czasami nie widzieli bramki. Kto daruje rywalowi, ten potem płaci – mówił Maradona. – Jakbyśmy strzelili jeszcze ze trzy gole, to wszyscy by mówili, że zagraliśmy świetnie.

Nie miał racji. Nawet po takiej kanonadzie pozostałby niedosyt. Bo Argentyńczycy grali tak, jak to się często zdarzało Realowi Madryt w ostatnim sezonie: gwiazd zatrzęsienie, strzałów też, a futbolu mało. W pamięci przetrwa na dłużej tylko zwycięska bramka, popisy Leo Messiego oraz Maradona w garniturze, pierwszy raz. Córki go ubłagały, żeby nie szedł w dresie. Ale nawet pod krawatem wygrywał w nim piłkarz. Cały czas był przy linii, dotykał piłki, kiedy tylko mógł.

[srodtytul]Droga wolna[/srodtytul]

Zaczęło się miło. Gabriel Hein- ze już w szóstej minucie zdobył gola. I to jakiego: głową w róg bramki, rzucając się szczupakiem z punktu rzutów karnych. Potem sposobu na Enyeamę nie znaleźli przez cały mecz Messi ani Tevez, Gonzalo Higuain za każdym razem strzelał nie tam gdzie trzeba, a udało się właśnie Heinzemu. Obrońcy, któremu się często zarzuca, że miejsce w składzie zawdzięcza bratu, menedżerowi Maradony.

Argentyna miała w tym momencie drogę wolną, było się gdzie rozpędzić. Ale wykorzystywał to tylko Messi. – Futbol nie byłby piękny bez Lio (on nie mówi o nim Leo – piw.) z piłką przy nodze – mówił Maradona po meczu. Messi mijał po kilku Nigeryjczyków, podawał do kolegów, puszczając piłkę między nogami rywali i nad ich głowami, strzelał. To on wywalczył rzut rożny, po którym padł gol. Po dwóch jego uderzeniach Enyeama ledwo sięgnął piłki, kolejne w niego trafiło, raz Messi pomylił się o centymetry. – Wiem, że pewnie już nigdy nie będę tak dobry, grając przeciw piłkarzom tej klasy – mówił nigeryjski bramkarz. Po niektórych jego interwencjach można było zobaczyć, że Messi klnie jak szewc.

[srodtytul]Łowcy okazji[/srodtytul]

Maradona zapowiadał, że Messi w meczach Argentyny będzie jak owoc na deser. Na Ellis Park był z konieczności głównym daniem. Dzięki sobie i przez kolegów, którzy nie potrafili przyjąć jego zaproszenia do tańca. To, co dobre i efektowne w grze Argentyny, zaczynało się dopiero przy polu karnym rywali, z tyłu było zaskakująco prozaicznie i nerwowo.

Okazji mieli Argentyńczycy mnóstwo, ale nie dlatego, że natchnieni artyści połączyli siły. Z Nigerią grali raczej łowcy błędów, wykorzystujący każdą chwilę zawahania rywali. Rozczarowali pomocnicy. Angel di Maria za rzadko podawał tak jak w drugiej połowie, gdy w biegu, zewnętrzną częścią buta, wysłał Messiego na spotkanie oko w oko z bramkarzem. Juan Sebastian Veron rozgrywał wolno i w oczywisty sposób. Gdy próbował ryzykować, tracił piłkę. A gdy Maradona brał go do siebie i coś tłumaczył, Veron odwracał wzrok.

O kapitanie Javierze Mascherano wiadomo, że zawsze pcha drużynę do przodu, ale ktoś jej jeszcze musi potem nadać kierunek. Jeśli tak się nie stanie, Argentyna Maradony pozostanie drużyną, której żywiołem są kontry: dalekie podanie, sprint z linii pomocy, rajd Messiego.

Tak też można dojść do sukcesów, problem w tym, że Argentyna daje rywalom okazje do kontrataku z równą łatwością, z jaką stwarza własne. Obronę miała na Ellis Park roztargnioną, pozbawioną dostatecznego wsparcia, chwilami nie rozumiejącą się z bramkarzem. Gdyby Victor Obinna w pierwszej połowie zdążył dobiec do podania Chinedu Obasiego wzdłuż bramki, a po przerwie Kalu Uche poczekał ułamek sekundy, zamiast walić na oślep w odsłoniętą już bramkę, Argentyna mogła nie odjechać do Pretorii zwycięska.

Błogosławieństwem Maradony jest łatwa grupa, tu można nabrać rozpędu przed następnymi rundami. Może to lepsze niż scenariusz sprzed czterech lat, gdy Argentyńczycy byli ozdobą rundy grupowej, strzelali gole po 20 podaniach z rzędu, a potem się rozbili o niemiecki mur. Drużyna Maradony, na to dziś wygląda, raczej będzie próbowała mury obejść, kruszyć albo przeskoczyć, niż je brać z rozpędu.

[b]>Grupa B[/b]

Argentyna – Nigeria 1:0 (1:0)

Bramki: G. Heinze (6). Żółte kartki:

J. Gutierrez (Argentyna); L. Haruna (Nigeria). Sędziował Wolfgang Stark (Niemcy). Widzów 55 700.

Argentyna: Romero – Gutierrez, Demichelis, Samuel, Heinze – Veron (74, Rodriguez), Mascherano, Di Maria (85, Burdisso) – Messi, Tevez, Higuain (79, Milito).

Nigeria: Enyeama – Odiah, Yobo, Shittu, Taiwo (75, Uche) – Kaita, Etuhu, Haruna - Obasi (60, Odemwingie), Yakubu, Obinna (52, Martins).

Przyleciały ich do RPA tysiące, jakby kryzysu nigdy nie było. W biało-niebieskich barwach, koszulkach z podobiznami Maradony, z Diego i Che Guevarą wypisanymi na sztandarach ruszyli w sobotę na Johannesburg. Na dachu jednego z samochodów argentyńscy kibice rozciągnęli transparent: „Co się z tobą stało Brazylio? Czemu jesteś taka nerwowa?”. Skąd mogli wiedzieć, że jeszcze tego samego dnia będą to pytanie zadawać Argentynie i jej trenerowi.

Pozostało 92% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!