Pożegnanie odbyło się we łzach. Asamoah Gyan długo nie chciał się oderwać od ramienia jednego z kolegów, trener Milovan Rajevac wyglądał jak człowiek, któremu świat usunął się spod nóg. Zamiast Gyana i pierwszego awansu Afryki na okładkach będzie urugwajska radość i nowa ręka Boga. Tym razem nie strzelała gola, tylko zatrzymywała piłkę, i inaczej niż ta Maradony, nie umknęła sędziemu. Ale Luis Suarez i tak będzie bohaterem.
Szaleństwo wybuchło w ostatniej minucie dogrywki. Zaczęło się od rzutu wolnego po faulu, którego nie było, z boku pola karnego. Po dośrodkowaniu Johna Pantsila Stephen Appiah trafił w nogi stojącego w bramce obok Suareza Jorge Fucile, a dobitkę Dominica Addiyaha napastnik Ajaksu musiał zatrzymać ręką.
Piłkarze Ghany już widzieli się wtedy w półfinale, padali sobie w ramiona, biegali, zachęcając kibiców, by dęli w trąby jeszcze głośniej. Karny to misterium, a zrobił się jarmark. Wyrzucony z boiska Suarez szedł do tunelu płacząc, nie miał odwagi sprawdzać, czy jego poświęcenie – oszustwo też, ale kto zachowałby się inaczej, wiedząc, że już nie sięgnie piłki głową – miało sens. Gdy się odwrócił, zobaczył, jak Gyan, najlepszy strzelec Ghany, uderza w poprze- czkę. On, który w pierwszych dwóch meczach grupowych dał drużynie punkty dwoma golami z karnych.
Ci wszyscy, którzy trąbili za Ghaną, gwizdali, gdy do jedenastek podchodzili Urugwajczycy. Ale ci strzelali pewnie. Gyan też, trener wyznaczył go w pierwszej serii. Dopiero w trzeciej kapitan John Mensah zrobił wszystko nie tak jak trzeba. Nie wziął rozbiegu. Właściwie podał piłkę Fernando Muslerze. Potem i Maximiliano Perreira strzelił nad poprzeczką, ale Addiyah, z tylko trochę dłuższego rozbiegu, powtórzył błąd Mensaha. Muslera znów obronił. Sebastian Abreu, będąc 11 metrów od pierwszego półfinału Urugwaju od 40 lat, strzelił sprytnie jak Panenka.
W półfinale z Holandią zagra drużyna z ledwie 3-milionowego kraju, przeciskająca się do mundialu przez baraże, jedyna wśród ćwierćfinalistów z tak wyraźnym liderem. Wszystko w Urugwaju kręci się wokół Diego Forlana. On wyrównał strzałem z rzutu wolnego pod poprzeczkę, gdy przegrywali po pierwszej połowie. On strzelił pierwszego karnego i potem na konferencji opowiadał, jak wielka to jest sprawa dla Urugwaju.