Reklama
Rozwiń

Afryka bez Afryki

Urugwaj – Ghana 1:1, k. 4-2. Ghana już prawie była w półfinale, ale zmarnowała rzut karny w ostatniej minucie dogrywki, a po niej kolejne dwa

Publikacja: 03.07.2010 03:06

Kibic Ghany

Kibic Ghany

Foto: AFP

Pożegnanie odbyło się we łzach. Asamoah Gyan długo nie chciał się oderwać od ramienia jednego z kolegów, trener Milovan Rajevac wyglądał jak człowiek, któremu świat usunął się spod nóg. Zamiast Gyana i pierwszego awansu Afryki na okładkach będzie urugwajska radość i nowa ręka Boga. Tym razem nie strzelała gola, tylko zatrzymywała piłkę, i inaczej niż ta Maradony, nie umknęła sędziemu. Ale Luis Suarez i tak będzie bohaterem.

Szaleństwo wybuchło w ostatniej minucie dogrywki. Zaczęło się od rzutu wolnego po faulu, którego nie było, z boku pola karnego. Po dośrodkowaniu Johna Pantsila Stephen Appiah trafił w nogi stojącego w bramce obok Suareza Jorge Fucile, a dobitkę Dominica Addiyaha napastnik Ajaksu musiał zatrzymać ręką.

Piłkarze Ghany już widzieli się wtedy w półfinale, padali sobie w ramiona, biegali, zachęcając kibiców, by dęli w trąby jeszcze głośniej. Karny to misterium, a zrobił się jarmark. Wyrzucony z boiska Suarez szedł do tunelu płacząc, nie miał odwagi sprawdzać, czy jego poświęcenie – oszustwo też, ale kto zachowałby się inaczej, wiedząc, że już nie sięgnie piłki głową – miało sens. Gdy się odwrócił, zobaczył, jak Gyan, najlepszy strzelec Ghany, uderza w poprze- czkę. On, który w pierwszych dwóch meczach grupowych dał drużynie punkty dwoma golami z karnych.

Ci wszyscy, którzy trąbili za Ghaną, gwizdali, gdy do jedenastek podchodzili Urugwajczycy. Ale ci strzelali pewnie. Gyan też, trener wyznaczył go w pierwszej serii. Dopiero w trzeciej kapitan John Mensah zrobił wszystko nie tak jak trzeba. Nie wziął rozbiegu. Właściwie podał piłkę Fernando Muslerze. Potem i Maximiliano Perreira strzelił nad poprzeczką, ale Addiyah, z tylko trochę dłuższego rozbiegu, powtórzył błąd Mensaha. Muslera znów obronił. Sebastian Abreu, będąc 11 metrów od pierwszego półfinału Urugwaju od 40 lat, strzelił sprytnie jak Panenka.

W półfinale z Holandią zagra drużyna z ledwie 3-milionowego kraju, przeciskająca się do mundialu przez baraże, jedyna wśród ćwierćfinalistów z tak wyraźnym liderem. Wszystko w Urugwaju kręci się wokół Diego Forlana. On wyrównał strzałem z rzutu wolnego pod poprzeczkę, gdy przegrywali po pierwszej połowie. On strzelił pierwszego karnego i potem na konferencji opowiadał, jak wielka to jest sprawa dla Urugwaju.

Pierwsze pół godziny meczu było jego przedstawieniem. Strzelał, podawał, podpowiadał. Wtedy się wydawało nieprawdopodobne, że pierwszą bramkę może strzelić Ghana, ale gra tej drużyny składa się z czekania.

W piątek przetrwała za podwójną zasłoną pół godziny, potem zaczął się nowy mecz: najpierw z przewagą Ghany zakończoną golem, potem Urugwaju – i wyrównaniem, potem znów Afrykańczyków, którzy robili wszystko, by do karnych nie doszło.

Mieli w końcówce kilka szans, ale jedynym ich golem pozostał ten z ostatniej akcji w pierwszej połowie. Sulley Muntari miał piłkę kilkadziesiąt metrów od bramki. Uderzył po ziemi, bramkarz zrobił ruch w prawo, nie zdążył wrócić, gdy piłka zmieniła kierunek. Po tej bramce jeszcze byli sobą, ostrożność opuściła ich dopiero przy karnym. Odpadli, ale po meczu, w którym i przegrani byli zwycięzcami.

[i]—Paweł Wilkowicz z Johannesburga[/i]

[ramka][srodtytul]Urugwaj - Ghana 1:1 po Dogr. (1:1, 0:1), karne 4-2[/srodtytul]

[b]Bramki[/b] - dla Urugwaju: D. Forlan (55); dla Ghany: S. Muntari (45+2). Rzuty karne: 1-0 D. Forlan, 1-1 A. Gyan, 2-1 M. Victorino, 2-2 S. Appiah, 3-2 A. Scotti, 3-2 John Mensah, 3-2 M. Pereira, 3-2 D. Adiyiah, 4-2 S. Abreu. Żółte kartki: J. Fucile, E. Arevalo, D. Perez (Urugwaj); J. Pantsil, H. Sarpei, John Mensah (Ghana). Czerwona kartka: L. Suarez (120+1, Urugwaj). Sędziował Olegario Benquerenca (Portugalia). Widzów: 84 017.

[b]Urugwaj: [/b]Muslera - M. Pereira, Lugano (38, Scotti), Victorino, Fucile - A. Fernandez (46, Lodeiro), Perez, Arevalo, Cavani (76, Abreu) - Suarez, Forlan.

[b] Ghana: [/b]Kingson - Pantsil, Vorsah, John Mensah, Sarpei - Annan - Inkoom (74, Appiah), Asamoah, Boateng, Muntari (88, Adiyiah) - Gyan.[/ramka]

Pożegnanie odbyło się we łzach. Asamoah Gyan długo nie chciał się oderwać od ramienia jednego z kolegów, trener Milovan Rajevac wyglądał jak człowiek, któremu świat usunął się spod nóg. Zamiast Gyana i pierwszego awansu Afryki na okładkach będzie urugwajska radość i nowa ręka Boga. Tym razem nie strzelała gola, tylko zatrzymywała piłkę, i inaczej niż ta Maradony, nie umknęła sędziemu. Ale Luis Suarez i tak będzie bohaterem.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń