A Katarzyna Piekarska z Sojuszu stwierdziła, że prezes PiS przekroczył „cienką czerwoną linię”. – Wciąga w tę swoją tragedię osobistą połowę narodu. Myślę, że pora powiedzieć, iż pan Kaczyński powinien przestać epatować swoimi emocjami. Myślę, że na jakiś czas powinien być może wycofać się z polityki – mówiła.
Zdaniem politologa dr. Wojciecha Jabłońskiego wystąpienie lidera PiS spowoduje powrót do politycznej wojny totalnej, na której straci jego ugrupowanie. – Przedzierzgnięcie się Kaczyńskiego z politycznego zabijaki w nowego świętego Franciszka rozkochanego w świecie odpłaciło się wynikiem wyborczym i niezłymi sondażami PiS. A teraz Kaczyński w dobrym starym stylu to wszystko zaprzepaszcza – uważa Jabłoński.
[srodtytul]Błąd Komorowskiego?[/srodtytul]
Ale politycy PiS w nieoficjalnych rozmowach twierdzą, że przy okazji „wojny o Smoleńsk” uda im się pozbawić PO części zwolenników. Jak? Chodzi o krzyż stojący przed Pałacem Prezydenckim. Prezydent elekt Bronisław Komorowski zapowiedział, że zostanie on stamtąd usunięty. To wywołało protesty. Prezes PiS wezwał w piątek Komorowskiego, by zadeklarował, po której stronie w tej sprawie stoi.
– Rozpętanie tej burzy to poważny błąd Komorowskiego – uważa Jolanta Szczypińska, wiceszefowa Klubu PiS. – Teraz próbuje usunąć krzyż rękami kurii. Ale jeśli doprowadzi do tego, co będzie sygnałem, po której stronie stoi, PO straci część konserwatywnych zwolenników. Jeśli krzyż zostanie, Platformę porzucą lewicowcy.
Harcerze, którzy go postawili po katastrofie, w wydanym w piątek oświadczeniu zaapelowali o niewłączanie krzyża do bieżących sporów politycznych. Wyrazili też nadzieję, że zostanie on przed Pałacem Prezydenckim do czasu postawienia tam pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy.