[b]Dotychczas do prezydenta trafiło kilka kontrowersyjnych ustaw, m.in. o dopalaczach i o obniżeniu o połowę dotacji dla partii. Obie podpisał.[/b]
I w obu przypadkach miał rację. Gdyby zawetował ustawę o dopalaczach, to musiałby przekonać obywateli, że jest szkodliwa, a to dopalacze są szkodliwe. Gdyby zawetował ustawę o partiach politycznych, to miałby jeszcze większy problem.
[b]Dlaczego? Opozycja twierdzi, że obniżenie dotacji dla partii to zamach na demokrację.[/b]
W moim przekonaniu ustawa o finansowaniu partii politycznych przypomina sytuację publicznych i niepublicznych uczelni. Te pierwsze wygrywają, bo mają pieniądze podatników, a uczelnie niepubliczne muszą się utrzymywać z opłat studentów. Z partiami jest podobnie – PiS ma dofinansowanie z budżetu, a PJN nie dostaje z tego źródła ani grosza, a więc jego sytuacja jest gorsza. Obcięcie dotacji jest rozwiązaniem połowicznym, ale to krok w dobrym kierunku, choć najlepiej, gdyby finansowanie partii z budżetu w ogóle zostało zlikwidowane.
[b]Czy przed przyszłorocznymi wyborami zaczną się wreszcie oczekiwane reformy?[/b]
Przed wyborami nie. Ale po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych przez trzy lata nie będzie żadnych kolejnych, więc będzie to idealny czas na reformy. Jeśli jednak konieczne zmiany nie zostaną przeprowadzone w pierwszym roku po wyborach, to w ogóle ich nie będzie. A wtedy PO straci poparcie nawet najbardziej zdeterminowanych sympatyków. Główny problem rządu polega na tym, że będzie musiał przekonać obywateli do proponowanych zmian.
[b]A do jakich reform zdoła ich przekonać?[/b]
Przypuszczam, że do reformy służby zdrowia, choć walka polityczna wokół tej sprawy będzie niezwykle gorąca i brutalna. Nie jestem pewien, czy zdoła przekonać obywateli do reformy finansów publicznych, np. rezygnacji z ulg w podatkach, odejścia od przywilejów branżowych, emerytur mundurowych czy KRUS.
[b]
A do podniesienia wieku emerytalnego?[/b]
Chyba nie będzie miał wyjścia. Nawet jeżeli szanse na przekonanie do tego Polaków będą niewielkie, i tak tę reformę trzeba będzie wprowadzić. I to tuż po wyborach. Jeżeli rząd prześpi ten moment, potem może być za późno. I nikt już nie uwierzy PO, że chce reformować kraj.