Środa, przedpołudnie. Kilka godzin przed rozpoczęciem sejmowej debaty na temat katastrofy smoleńskiej. – Co szykuje Kaczyński? Będzie nas ostro atakował? On czy Macierewicz? – dwóch znanych polityków PO nerwowo zasypuje pytaniami wchodzącego do Sejmu młodego posła PiS.
W pomieszczeniach zajmowanych przez PiS trwają ostatnie przygotowania do debaty. Jak dowiedziała się nieoficjalnie "Rz", już we wtorek wieczorem prezes partii Jarosław Kaczyński z grupą najbliższych doradców przygotował szkic wystąpienia. Wtedy też miała zapaść decyzja, że to Kaczyński odpowie na sejmowe wystąpienie premiera. Wcześniej władze PiS zastanawiały się, czy nie powinien to być np. Antoni Macierewicz, szef sejmowego zespołu badającego katastrofę.
– Nie możemy sobie pozwolić, by cały przekaz z debaty został sprowadzony w mediach do przesłania "PiS węszy zamach" – mówi "Rz" jeden z członków Komitetu Politycznego partii. – Przecież PO liczy na to, że "przegrzejemy".
– Ważna jest teraz kwestia odpowiedzialności za błędy. Nie może być tak, że współpracownicy premiera mówią o "uchybieniach", ale nikt nie ponosi odpowiedzialności – dodaje poseł PiS Adam Rogacki.
Na korytarzach parlamentu rzadko spotykane pustki, co wykorzystuje brylujący przed kamerami były premier Józef Oleksy (nie jest posłem) – przedstawia dziennikarzom własną wizję tego, jak powinny wyglądać stosunki polsko-rosyjskie. Nieliczni posłowie PO, którzy przed południem zawędrowali w pobliże stolika okupowanego przez dziennikarzy, starają się (z wyjątkiem wicemarszałka Stefana Niesiołowskiego) unikać dziennikarskich mikrofonów. – A o czym mamy mówić? Donald mógł w grudniu nie mówić, że raport MAK jest nie do przyjęcia, albo, jeśli zdecydował się na taką retorykę, nie wychodzić i nie mówić później, że w zasadzie zgadza się on z polskimi ustaleniami – tłumaczył jeden z posłów PO. Jego klubowy kolega dodawał, że ma żal do premiera. O wyjazd w Dolomity: – Rosja wykorzystała fakt, że premier pojechał na urlop, a prezydent był niedysponowany, i wymierzyła nam policzek. Nie wierzę, że polskie służby nie miały sygnałów, iż coś się szykuje.